Mój sen był niespokojny. Czułam ciągły ból i zalewał mnie zimny pot, ale nie mogłam się wybudzić. Wydawało mi się, jakby minęły tygodnie, albo nawet miesiące, jednak coś podpowiadało mi, że od bitwy wcale nie minęło wiele czasu. Byłam świadoma, a nawet po jakimś czasie słyszałam strzępki rozmów. Czułam lekkie wstrząsy, jakby moje ciało było w ruchu. Użyłam tak dużo siły woli, ile tylko mogłam i w końcu udało mi się otworzyć oczy.
Pierwszym, co ujrzałam było czyste niebo, a drugim czyiś podbródek. Wokół mnie były owinięte ramiona. Definitywnie byłam przez kogoś noszona w biegu. Mój wzrok wyostrzył się dopiero po kilku chwilach. W tym momencie dostrzegłam, że niesie mnie Zoro. Moje słabe ręce powoli powędrowały do jego szyi dla większej stabilności.
-Przed czym uciekamy Zoro? - zapytałam słabo.
-Sora, obudziłaś się! - spojrzał na mnie zaskoczony.
-Gdzie jest Law? I gdzie moje katany?
-A nie wiem, poszedł coś załatwić. A my opuszczamy Dressrose, bo goni nas marynarka. Twoje katany niesie Ussop. - odpowiedział i nagle się zatrzymał.
Dopiero teraz rozejrzałam się wokół i zauważyłam, że otacza nas reszta słomkowych jak i piratów z koloseum. Staliśmy tam jakiś czas, niby czekając na Luffy'iego i Lawa. Nagle nad nami pojawił się cień.
-To Fujitora!
-Hej posłuchajcie! Tutaj tego nie unikniemy! Do portu i wypływamy w morze! - usłyszałam głos za którym tęskniłam.
-Dobrze Tra... Eeej to właśnie na ciebie i Słomkowyego czekamy tu jak barany! Gdzie żeś polazł?!
-Biegiem do statków! Przygotować się do odpłynięcia! - ktoś krzyknął i większość piratów tak właśnie zrobiła.
Jednak my dalej staliśmy w tym samym miejscu.
-Niech zgadnę. Ten idiota znowu gdzieś się wpakował w kłopoty? - zapytałam cicho z westchnieniem.
-Mniej więcej. Też bym z nimi poszedł, ale zgaduje, że Fujitora i tak nam na to nie pozwoli, a Luffy nie wraca. - odpowiedział Zoro, patrząc na admirała przed nami.
-Hej, patrzcie, to on! - zawołał Ussop wskazując gdzieś w dal.
-Luffy-senpai, pospiesz się! - krzyknął Bartoromeo.
Jednak Luffy nie zamierzał jeszcze do nas dołączać, a zamiast tego zaatakował Fujitore.
-Dlaczego też musi się brać za tak poważne walki teraz?!
-Zwiewamy, zaraz nas trafi! - krzyknął nagle Zoro, widząc niebezpieczny ruch admirała.
-Zabierzcie Słomkowyego!
Ludzie zaczęli uciekać do portu, a Luffy został zabrany przez olbrzyma Hajrudina.
-Puśćże mnie! - krzyknął Luffy wyrywajac się.
-Teraz moja kolej Luffy! - krzyknął Zoro.
-Hej Zoro-senpai zapomniałeś, że masz Sorę-senpai na rękach?! - krzyknął Bartoromeo.
-Ah rzeczywiście.
-A pozatym mamy napięty terminarz, musimy uciekać!
-Napięty terminarz?
-Biegnij, nie gadaj Zoro! - krzyknęłam.
-Wybacz, wybacz, już idę! - odpowiedział i ruszył za resztą.
Chwilę później znaleźliśmy się na pomoście, wzdłuż którego był rząd statków.
-Sora się obudziła?! - usłyszałam obok nas głos Lawa.
CZYTASZ
|Odnaleźć Swoje Szczęście| One Piece
Fiksi Penggemar-Sora... Już zawsze będę przy tobie. (...) Obiecaj mi, że nie ważne co, będziesz nadal żyć beze mnie. *** -Idę do ciebie Ace. - powiedziałam zamykając oczy z których popłynęły łzy. -Nigdzie nie idziesz idiotko! *** W życiu Sory wydarzyło się wiele...