8

263 19 4
                                    

-Dobrze, łodzie schowane więc teraz kamuflaż i idziemy po przebrania!- krzyknęłam z entuzjazmem zakładając czarny płaszcz. Przed chwilą przypłynęliśmy do celu i ukryliśmy nasze łodzie w jaskini w klifie tuż przy morzu. Prowadziła ona jeszcze dalej w górę, gdzie zastaliśmy las. Było to dość dobre miejsce, którego raczej nikt nie znajdzie.

Musieliśmy zachować szczególną ostrożność, ponieważ spodziewam się że cała wyspa może być monitorowana. Bądź co bądź, ale organizacja Kotarashi'ego, nie jest jakaś zwykłą i mało ważną organizacją. Przecież współpracuje z marynarką i eliminują nawet mocniejsze grupy piratów, więc ochrona głównej bazy jest bardzo ważna. W końcu marynarka bardzo by ucierpiała, tracąc głównego partnera w dostawie informacji. I już w krótce tak się stanie.

-Daj nam odpocząć... mieliśmy być tu za prawie dwa tygodnie a przy twojej prędkości wyszło sześć dni...- jęczeli, a szczególnie Thath. No cóż płynął ze mną łodzią ,więc miał najbardziej przesrane.

-Jak możesz się trzymać na nogach? Mieliśmy tylko pięć postoi i to tylko dlatego że musieliśmy czekać aż przestawi się log pose na wyspach. Nic poza tym. Kobieto! Ile ty masz tej energi?!- krzyknął Thath.

-Dobra! Jak chcecie to se zostańcie, ale żeby potem nie było że wam nie pasuje wasze przebranie. I jakby co to jesteśmy w kontakcie. - powiedziałam i odeszłam idąc w głąb lasu.

Cóż za upierdliwi ludzie. Chcę jak najszybciej mieć tę misję z głowy. Bardzo mnie urzekła historia Freda. Nie chcę by jego dzieci wychowywały się bez ojca, sama coś o tym wiem, chociaż ja nie miałam przy sobie ani jednego rodzica. Wiem że Ace też o tym pomyślał, bo bez zbędnego gadania się na wszystko zgodził. Ma dobre serce i, i tak bez względu na wszystko, podjął by się tej misji. Jednak przez ten czas był cichszy, co nie każdy mógł zobaczyć. Więc domyślam się, że dlatego jest tak zdeterminowany.

Długo nie szłam i po chwili zastałam miasto i wmieszałam się w tłum ale trzymając się z boku by nie być na pierwszym planie monitorujących ślimaków, które już zdążyłam zauważyć. Było dosyć bogato, z resztą jak cała ta wyspa. Pewnie większość pozyskiwanego złota, z miejsca zamieszkania Freda i pewnie jeszcze z kilku innych miejsc, było przeznaczane, właśnie na interesy tutaj. Nie sądzę by ta organizacja miała sprawy tylko z marynarką, w końcu za same informacje dla nich, nie dało by aż tyle pieniędzy, by tak rozwinąć całą wyspę, która tak w ogóle jest dosyć rozpoznawalna na świecie.

***

-Prze-pana. To że, jak pan już zauważył, nie jestem stąd, nie znaczy że jestem taka głupia i uwierzę, że te ubrania tyle kosztują... Jestem ciekawa, ile już udało się Panu wrobić klientów. A wie Pan, powinno to być surowo karane. Albo... mogę teraz wyjść na ulicę i rozgłosić całemu miastu że właściciel tego oto sklepu jest nieuczciwy i wyciąga więcej kasy niż powinien. A to by mogło bardzo źle wpłynąć na pańską opinie i częstość odwiedzania tego miejsca, a pieniążki by niestety poszły w dół i... Oohh! Mógł by Pan, nie daj boże, zbankrutować! I skończyć pod jakimś cuchnącym mostem! Więc bądź pan tak miły i wyjaw mi prawdziwą cenę tych oto rzeczy, a może postanowię z dobroci serca nikomu nie wyjawiać, tego jakże oczywistego faktu że Pan oszukuje biednych, nieświadomych ludzi i już nie próbować z nikim tych sztuczek, bo jak nie ja to ktoś inny w końcu może nie być tak miły i na pana na kablować. - powiedziałam, pozornie miło i kulturalnie, czasem używając bardziej milutkiego głosiku, zwracając się do pana, w średnim wieku, za ladą w sklepie odzieżowym.

-Na-Najmocniej prze-przepraszam! Już nie będę! Te u-ubrania będą za połowę ceny! Tylko proszę niech Pani nikomu tego nie wyjawia!- krzyczał, energicznie machając rękoma z przerażeniem na twarzy.

|Odnaleźć Swoje Szczęście| One PieceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz