Wesołego jajka moi drodzy.
***
-Po co tu jesteśmy Law?
Spojrzałam na zaśnieżone góry wokół. Dopłyneliśmy właśnie na wyspę Punk Hazard. Jedna strona z lodu a druga z lawy. Miejsce starcia dwóch admirałów. Wcześniej zakażone przez trujące gazy. A co najgorsze zimne. Dlaczego akurat musieliśmy być na tej stronie? Do tego Law widocznie miał jakiś określony powód dla którego popłynęliśmy właśnie na tę wyspę, mogłam to wywnioskować z jego wyrazu twarzy.
- Narazie zostaniemy tu przez parę dni. - odpowiedział nie zaspokajając mojej ciekawości.
-I co potem? - dociekałam.
-Później ci wyjaśnię. - odpowiedział wymijająco.
Wydęłam usta z irytacji. Cały on, nigdy nie powie tego co myśli, chyba że się bardzo o to starasz. Spojrzał na mnie.
-Wracaj do środka. Cała drżysz. - powiedział.
-Nie ma mowy, idę z tobą. - skrzyżowałam ręce na piersi i zacisnęłam zęby.
Chciałam się dowiedzieć dlaczego tu jesteśmy, nawet jeśli mam stać na tym głupim mrozie.
-Dlaczego nigdy się mnie nie słuchasz? - wymamrotał retorycznie, kręcąc głową.
-Jak chcesz iść to się bardziej ubierz.-Nie mam już nic więcej zimowego. - wzruszyłam ramionami.
-To weź jakąś kurtkę z mojej szafy.
-Nie chce być twoją damską wersją. Już wystarczy, że mam twoją moc. - odpowiedziałam zirytowana.
Law tylko westchnął i na chwilę się teleportował, aby wrócić z jednym ze swoich płaszczy.
-Bierz to i nie dyskutuj. Bo przez ciebie zaraz też mi się zrobi zimno. - powiedział wciskając mi płaszcz w ręce i zaczął odchodzić.
Nie mając innego wyjścia założyłam odzież i poszłam w ślad za nim. Po piętnastu minutach drogi przez wzgórza i głupie zaspy naszym oczom ukazała się zatoka a przy niej stalowe drzwi w jednej z gór. Stali tam dwaj strażnicy, którzy jak się wydawało nie mieli nóg, albo coś unosiło ich tułów w powietrzu. Law kazał mi się zatrzymać.
-Teraz słuchaj uważnie. Nie wszczynamy walki. Jesteśmy bez złych zamiarów. Muszę z kimś pogadać, a może nawet zawrzeć pewną umowę. - powiedział.
-Z kim?
-Z Cezarem Klaunem.
-Czy to nie był jakiś naukowiec? Po co chcesz się z nim widzieć? - zapytałam zdezorientowana.
CZYTASZ
|Odnaleźć Swoje Szczęście| One Piece
Fanfiction-Sora... Już zawsze będę przy tobie. (...) Obiecaj mi, że nie ważne co, będziesz nadal żyć beze mnie. *** -Idę do ciebie Ace. - powiedziałam zamykając oczy z których popłynęły łzy. -Nigdzie nie idziesz idiotko! *** W życiu Sory wydarzyło się wiele...