23

134 12 0
                                    

Wesołego jajka moi drodzy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wesołego jajka moi drodzy.

***

-Po co tu jesteśmy Law?

Spojrzałam na zaśnieżone góry wokół. Dopłyneliśmy właśnie na wyspę Punk Hazard. Jedna strona z lodu a druga z lawy. Miejsce starcia dwóch admirałów. Wcześniej zakażone przez trujące gazy. A co najgorsze zimne. Dlaczego akurat musieliśmy być na tej stronie? Do tego Law widocznie miał jakiś określony powód dla którego popłynęliśmy właśnie na tę wyspę, mogłam to wywnioskować z jego wyrazu twarzy.

- Narazie zostaniemy tu przez parę dni. - odpowiedział nie zaspokajając mojej ciekawości.

-I co potem? - dociekałam.

-Później ci wyjaśnię. - odpowiedział wymijająco.

Wydęłam usta z irytacji. Cały on, nigdy nie powie tego co myśli, chyba że się bardzo o to starasz. Spojrzał na mnie.

-Wracaj do środka. Cała drżysz. - powiedział.

-Nie ma mowy, idę z tobą. - skrzyżowałam ręce na piersi i zacisnęłam zęby.

Chciałam się dowiedzieć dlaczego tu jesteśmy, nawet jeśli mam stać na tym głupim mrozie.

-Dlaczego nigdy się mnie nie słuchasz? - wymamrotał retorycznie, kręcąc głową.
-Jak chcesz iść to się bardziej ubierz.

-Nie mam już nic więcej zimowego. - wzruszyłam ramionami.

-To weź jakąś kurtkę z mojej szafy.

-Nie chce być twoją damską wersją. Już wystarczy, że mam twoją moc. - odpowiedziałam zirytowana.

Law tylko westchnął i na chwilę się teleportował, aby wrócić z jednym ze swoich płaszczy.

-Bierz to i nie dyskutuj. Bo przez ciebie zaraz też mi się zrobi zimno. - powiedział wciskając mi płaszcz w ręce i zaczął odchodzić.

Nie mając innego wyjścia założyłam odzież i poszłam w ślad za nim. Po piętnastu minutach drogi przez wzgórza i głupie zaspy naszym oczom ukazała się zatoka a przy niej stalowe drzwi w jednej z gór. Stali tam dwaj strażnicy, którzy jak się wydawało nie mieli nóg, albo coś unosiło ich tułów w powietrzu. Law kazał mi się zatrzymać.

-Teraz słuchaj uważnie. Nie wszczynamy walki. Jesteśmy bez złych zamiarów. Muszę z kimś pogadać, a może nawet zawrzeć pewną umowę. - powiedział.

-Z kim?

-Z Cezarem Klaunem.

-Czy to nie był jakiś naukowiec? Po co chcesz się z nim widzieć? - zapytałam zdezorientowana.

|Odnaleźć Swoje Szczęście| One PieceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz