21

116 10 1
                                    

-Dlaczego zdradziłeś rewolucjonistów?

-Nic ci nie powiem dziewczynko.

-Gadaj bo rozpruję Ci gardło. - przyłożyłam końcówkę katany do jego szyi.

-Twoje groźby nic mi nie robią. Nie powiem Ci nic chodź byś nawet miała mnie zabić. - odpowiedział z ignoranckim wyrazem twarzy, pozornie rozluźniony mimo swojej sytuacji.

- W takim razie może zechcesz mi wyjaśnić dla kogo pracujesz lub gdzie zgubiłeś twojego drugiego znajomego?

-Nie, nie zechce.

-Dobrze to może zrobimy inaczej. - powiedziałam zdejmując ostrze z jego gardła.

Odwróciłam się do niego plecami i podeszłam do stołu w rogu ciemnego magazynu i sięgnęłam po butelkę rumu.

-Mam nadzieję, że masz mocną głowę kolego. - zwróciłam się do niego i podeszłam do metalowego krzesła na którym siedział związany.

Nic nie odpowiedział jedynie patrzył na mnie tym samym pewnym siebie spojrzeniem.
Upiłam łyk trunku.

-Mmm, mocne. Znakomicie... - rzuciłam mu dzikie spojrzenie i podeszłam bliżej.
- A teraz powiedz aaaa.

Nie czekając na jego reakcje wepchnęłam mu szyjkę butelki do gardła i szarpnęłam jego głowę do tyłu za włosy.

-Dobre prawda?! - zapytałam z satysfakcją, gdy zaczął się wyrywać, a część płynu wylewała się mu się z ust bokiem.
-Uhh co za strata dobrego alkoholu. No cóż dzisiaj niestety nie mam wyboru.

Po tym jak połknął cały trunek puściłam go odsuwając się o kilka kroków. Mężczyzna zaczął niekontrolowanie kaszleć i się dusić.

-Nie smakowało? Ejj no nie mogło być aż tak złe. - poklepałam go mocno po plecach, aby mógł odkaszlnąć.

-Muszę przyznać... że masz paskudny gust do alkoholu... Sora. - odpowiedział po chwili jeszcze ciężko oddychając i spojrzał na mnie morderczo.

Uśmiechnęłam się. Pierwsza pozytywna informacja. Mój gust co do trunków był całkiem niezły co potwierdził sam Rayleigh, co znaczy, że gościu nie pił zbyt często, więc bardzo możliwe, że miał słabą głowę. Druga informacja. Znał moje imię, mimo, że się nie przedstawiłam, co mogło znaczyć, że albo mnie kojarzył z rewolucjonistów, choć było to mało możliwe, albo poprostu czytał gazety, co nie byłoby zaskoczeniem, lub zbierał informacje o najsilniejszych członkach rewolucjonistów, chociaż nie byłam oficjalnie członkiem. Niby nic ale jednak może się przyda.

-Nie martw się mój drogi, może i do alkoholu nie mam według ciebie dobrego gustu, ale za to mam ocet pierwsza klasa. Kupiłam w takim jednym sporzywczaku niedaleko. Pani Władzia bardzo go sobie chwaliła, więc myślę że się nada. - odpowiedziałam z uśmiechem i sięgnęłam po butelkę z octem i bez wachania powtórzyłam poprzedni ruch z butelką.

-Ajjj! Znowu zaleciało? No czekaj kolego już śpieszę z pomocą! - powiedziałam z udawanym humorem w głosie i zadałam mu serię mocnych ciosów z pięści w twarz.

Mężczyzna zaczął kaszleć i wypluwać krew.

-Ojj! Za mocno? Sorki trochę mnie poniosło.

-Nie myślałem, że jesteś aż tak pojebana Sora. - zaśmiał się sucho wypluwając jeszcze trochę krwi.
-Śmierć braciszka się odbiła co?

Miałam jeszcze większą ochotę by mu znowu przyłożyć, jednak się powstrzymałam, ponieważ wiedziałam że mnie prowokował.

-Czyżby życie ci było niemiłe chłopie? - zaśmiałam się. - Wykończyłabym cię tu i teraz, ale wolę zrobić to powoli.

|Odnaleźć Swoje Szczęście| One PieceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz