12

187 15 2
                                    

No i stało się najgorsze co mogło się stać. Tygodniowe wydanie gazet pokazało to czego najbardziej się bałam. Ace przegrał walkę z Teach'em i został skazany na karę śmierci, tak jak nasz ojciec Roger. Rozwścieczyło to mnie jak nigdy, ale nie przez to że dał się złapać, lecz przez to że nie było mnie tam z nim. Jednak jeszcze nie wszystko było stracone.

Wiedziałam że Białobrody także nie zostawi tej sprawy samej sobie, więc nieunikniona była wojna z marynarką, a ja także zamierzałam brać w niej udział. Tylko nie miałam pojęcia od czego zacząć. Zdawałam sobie sprawę z tego że marynarka także wie, jakie mogą być tego konsekwencje i musiała się odpowiednio przygotować do tej wojny. Po wielu przemyśleniach postanowiłam skontaktować się z załogą. Musiałam wiedzieć co planują i oczywiście chciałam im pomóc.

Po tylu miesiącach rozłąki i nie odbieraniu połączeń od moich kompanów z załogi, w końcu sama z wahaniem zadzwoniłam do nich przez mój den den muschi.

-Sora to ty?- po minucie usłyszałam po drugiej stronie znajomy, zdumiony głos przyjaciela.

-Witaj Marco. Jak się trzymacie?- zapytałam swoim zwykłym głosem, lecz teraz był nieco smutniejszy.

-Bez zwariowanej dwójki bliźniaków, jest tu o wiele ciszej i nudniej.- westchnął. - Domyślam się w jakiej sprawie dzwonisz.

-Masz rację.- przygryzłam wargę ze zdenerwowania. - A więc chyba zostało mi już tylko wrócić do was i uratować Ace'a razem.

-Tak to najlepsza opcja. W tej sytuacji nic lepszego raczej nie możesz zrobić.- odpowiedział przygnębionym głosem.

-Zostało już mało czasu. A wy jesteście za daleko bym do was dołączyła. Powiedz mi tylko co zamierzacie zrobić, a spotkamy się w Marineford.

***

Byłam blisko, ale jednak tak daleko od Ace, że sprawiało to u mnie niewyobrażalny lęk, przed stratą oraz mnóstwo dreszczy przechodzących przez moje ciało. Gdy dotarłam do Marineford, bitwa już trwała, lecz nie można było ustalić czy jedna ze stron przegrywa czy ma przewagę. W tem zobaczyłam po środku wszystkiego, najbardziej rzucającą się w oczy platformę. Tam był Ace, a tuż obok niego ten zrzędliwy staruch, który nas rozdzielił. Nie mogłam dopuścić do tego by mój brat skończył tak samo jak nasz ojciec. Sam Ace z pewnością cierpi z tego powodu jeszcze bardziej, ponieważ w ten sposób bardziej go przypomina, a wiem dobrze jakie obrzydzenie w nim sprawia Roger. Niestety nie wie o nim tylu rzeczy co ja i zapewne nie chce nawet o nich słyszeć. Jest zbyt uparty.

Musiałam być gotowa na wszystko nie tylko fizycznie, ale również psychicznie, co było trudniejsze do osiągnięcia, ponieważ wewnątrz mnie emocje szalały jak na wojnie, czego na ten moment nie mogło nic powstrzymać. Przed podróżą próbowałam się uspokoić jak tylko mogłam, ale to też niewiele dało. Jednak fizycznie byłam bardziej niż gotowa by walczyć. Miałam na sobie krótkie kimono w różnych odcieniach niebieskiego, a na to białą długą jukate w czerwone wzory. Moje długie czarne włosy związałam w luźnego koka, a katany umieściłam przy talii, by mieć do nich łatwiejszy dostęp, niż na plecach.

Nie wiedziałam, gdzie najpierw mam się udać, jednak gdy zauważyłam kapitana na czele Moby Dick'a, automatycznie uśmiech rozkwitł na moich ustach. Ale czekała na mnie jeszcze przeszkoda, przez którą musiałam się przebić, składająca się z generałów marynarki. To już nie była zwykła potyczka pomiędzy słabo przygotowanymi żołnierzami. To była wojna na szczycie. Jednak by wszystko dobrze wyszło, trzeba to zagrać ze sprytem.

-Idę po ciebie Ace. - mój uśmiech się poszerzył.

Zauważając wszędzie wokół pył i zniszczenie postanowiłam wykorzystać je na swoją korzyść. Dzięki jednemu mocnemu podmuchowi wiatru sprawiłam, że wielka chmura kurzu wzniosła się wokół mnie. Następnie wyciągając moje katany, niczym cichy zabójca eliminowałam po kolei jak największą liczbę marines. Z zewnątrz słyszałam spore zamieszanie, zapewne spowodowane zdezorientowaniem i pytaniami, "kto to zrobił" i "po czyjej jest stronie?". Chwilę później nadal osaczona, już lekko opadającym pyłem, zgrabnie wirując w powietrzu, wskoczyłam na Moby Dick i stanęłam przy moim kapitanie, opierając prawą katanę na ramieniu.

|Odnaleźć Swoje Szczęście| One PieceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz