-SOOOORAAA! Chodź tu mały diable-yoi!Marco właśnie darł się na cały statek, goniąc biedną mnie, tylko dlatego że chciałam dostarczyć sobie trochę rozrywki. Cóż za nieczuły człowiek. Przecież tylko podłożyłam mu zamiast szamponu zieloną farbę do włosów. Teraz będzie jeszcze bardziej przypominał ananasa heheh. No ale czy to coś złego?
-Dobra przyjmuje miano diabła, ale na małego nie mogę się zgodzić!- krzyknęłam uciekając po pokładzie.
Czy sto siedemdziesiąt centymetrów wzrostu czyni mnie małą?
Podczas gdy ten się na mnie drze, a wokół słychać rozbawione jego fryzurą głosy, znikam mu z oczu starając się schować. W pewnym momencie, gdy biegłam przez jeden z korytarzy, spotykam na mojej drodze Izo.
-Oiii Izoo! Mój plan wykonany z sukcesem! Idź po aparat!
Z nim całkiem dobrze się dogadywałam i od razu wiedziałam że jest godną zaufania osobą. To też podzieliłam się z nim moim planem.
-Haha! Co on ci takiego zrobił Sora?- zapytał z serdecznym śmiechem.
-Hmm właściwie to nic.- odpowiedziałam z namysłem. - Ale czemu by nie wneisc trochę rozrywki na ten statek, a tak wogóle to Marco jest nudny, więc trzeba go trochę rozruszać!- pzyznałam z szerokim uśmiechem. Ten na moje słowa jakby zrezygnowany złapał się za czoło ze śmiechem.
-Zdecydowanie odkąd do nas dołączyłaś, życie na tym statku jest jeszcze bardziej zabawne.- przyznał z uśmiechem poklepując mnie po lewym ramieniu. Odwzajemniłam jego spojrzenie.
-A teraz pędź po aparat!- krzyknęłam wznawiajac bieg, bo słyszałam coraz głośniejsze krzyki Marco.
Przyznaje ten skurczybyk jest szybki, ale nie wystarczająco by mnie dogonić. Właściwie to jeszcze nie obczaiłam wszystkich miejsc na tym statku, więc biegłam na czuja i używając haki obserwacji. Bo raczej wolałabym się nie potknąć o przypadkową rzecz na podłodze i się wyrżnąć, prosto w ręce Marco.
Po minucie biegu dotarłam na główny pokład. Hah jaki szczęśliwy traf. Zatrzymałam się na środku, nie omijając pytających spojrzeń od strony załogi. Wyczułam biegnącego prosto na mnie, z pełną prędkością, blondyna, znaczy się zielono włosego. Uśmiechnęłam się diabelnie. Był teraz zbyt zdenerwowany żeby racjonalnie myśleć więc mogę wykonać mój, właśnie wymyślony plan. Nadal stałam w miejscu czekając aż do mnie dotrze. To trwało dosłownie milisekundy. Gdy już miał we mnie wparować jak torpeda, odsunęłam się na bok a ten wbił się w ścianę.
Z prędkością światła złapałam line leżącą z boku i wyciągając Marco ze ściany związałam mocno. Po chwili pojawił następny element planu.
-Oi Izo, chodź tu z tym aparatem! - zawołałam przyjaciela wychodzącego z korytarza, z którego wybiegłam.
-C-Co aparat?- wymamrotał nadal oszołomiony zderzeniem Marco, z szeroko otwartymi oczami.
-Kto chce zdjęcie ze mną i z Marco D Ananas?- zapytałam zebranych z szerokim uśmiechem.
Natychmiast wokół warczącego Marco zebrała się grupka ludzi. Przykucnęłam obok niego. Obięłam lewą ręką jego szyję a drugą pokazałam znak wiktorii, po czym wystawiłam język i zamknęłam jedno oko. Jeszcze sekundy przed zrobieniem zdjęcia, pojawił się Ace kładąc się na ziemi przed nami. I pstryk. Wszyscy pobiegli zobaczyć efekt zostawiając za sobą szamotajacego się Marco. Zdjęcie wyszło git i świetnie uchwyciło zielone włosy naszego Ananasa.
-OI! Wypuść mnie Sora!
Taa a jak go wypuszczę to się na mnie rzuci, a akurat chciałam se zrobić drzemkę.
CZYTASZ
|Odnaleźć Swoje Szczęście| One Piece
Fanfiction-Sora... Już zawsze będę przy tobie. (...) Obiecaj mi, że nie ważne co, będziesz nadal żyć beze mnie. *** -Idę do ciebie Ace. - powiedziałam zamykając oczy z których popłynęły łzy. -Nigdzie nie idziesz idiotko! *** W życiu Sory wydarzyło się wiele...