13

169 15 10
                                    

-Ace! - krzyknęłam uradowana, wtulając się w brata.
-Jesteś taki głupi!

Objął mnie mocno swoimi ramionami podnosząc mnie i zaczął biec dalej.

-Teraz czas na co innego.

-Mam nadzieję że po tym zmądrzejesz.- prychnęłam schodząc z niego i zaczynając biec obok wraz z Luffy'm, przy okazji zgniatając tych, którzy stali nam na drodze.

-W końcu rodzeństwo w komplecie co? - zaśmiał się Ace. Uśmiechnęłam się.

-A więc co? Działamy jak za dawnych czasów? - zapytał Luffy z szerokim uśmiechem.

Wszyscy ruszyliśmy w zacięty bój. Walczyło nam się świetnie. Razem podwyższyły się nasze morale i zaciętość. Byliśmy w stanie zrobić wszystko. W tem drogę zastawił nam Aokiji.

-Cóż wygląda na to, że po raz kolejny będę musiał was ratować. - powiedział Ace zatrzymując nas w miejscu.

-Mów za siebie! To ja zawsze byłam tą od wyciągania was z kłopotów. - prychnęłam.

-Kto pierwszy ten lepszy! - krzyknął i zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, zaatakował admirała.

-Eh a myślałam, że zmądrzał. Chodź Luffy! - pociągnęłam go za sobą i biegliśmy dalej, a Ace po chwili do nas dołączył.

-Hej co się dzieje?! - Luffy przekrzyczał gwar.

Spojrzałam za siebie. To był staruszek. Został z tyłu.

-Oji-san! - krzyknęliśmy naraz.

-WYKONAJCIE ROZKAZ KAPITANA I UCIEKAJCIE STĄD!

To było trudne, lecz musieliśmy zrobić to co kazał. To dla naszego dobra.

-Ace chodź!

-Wszyscy z drogi! - krzyknął Ace oddzielając ogniem Białobrodego od otaczających go żołnierzy i klęknął odwrócony w jego stronę.

-Tu nie potrzeba wiecej słów... - staruszek skierował się w jego stronę. -...tylko odpowiedzcie mi na jedno pytanie Ace, Sora.

Spojrzałam na niego ze smutkiem i łzami tworzącymi się w moich oczach.

-Czy byłem dla was dobrym ojcem chociaż przez chwilę?

Zacisnęłam szczękę.

-Oczywiście że tak! - odpowiedziałam razem z bratem.

Łzy leciały nam z oczu. Staruszek uśmiechnął się.

-Sora, weź stąd Ace'a.

Skinęłam lekko głową i podbiegłam do brata i podciągnęłam go na nogi.

-Nie!

-Ace musimy iść!

Chwilę się wachał, lecz chwilę później łapiąc mnie za rękę zaczął biec w stronę statku. Za nami biegł Jinbe osłaniając nas.

-NAPRAWDĘ MYŚLICIE ŻE POZWOLĘ WAM UCIEC?! - usłyszeliśmy głos Sakazuki'ego.

-Wy trzej, biegnijcie prosto do statku! - krzyknął Jinbe.

-Po tym wszystkim Białobrody będzie nikim innym jak przegranym starej ery!

Zacisnęliśmy szczęki. Prowokował nas i dobrze o tym wiedzieliśmy. Ace się zatrzymał, a ja automatycznie razem z nim. Oby zaraz nie zrobił nic głupiego.

-Cofnij to co powiedziałeś!- krzyknął odwracając się do Sakazuki'ego.

-Ace zignoruj go! Prowokuje nas!- złapałam go za ramię, ale mnie odepchnął.

|Odnaleźć Swoje Szczęście| One PieceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz