-Ace! - krzyknęłam uradowana, wtulając się w brata.
-Jesteś taki głupi!Objął mnie mocno swoimi ramionami podnosząc mnie i zaczął biec dalej.
-Teraz czas na co innego.
-Mam nadzieję że po tym zmądrzejesz.- prychnęłam schodząc z niego i zaczynając biec obok wraz z Luffy'm, przy okazji zgniatając tych, którzy stali nam na drodze.
-W końcu rodzeństwo w komplecie co? - zaśmiał się Ace. Uśmiechnęłam się.
-A więc co? Działamy jak za dawnych czasów? - zapytał Luffy z szerokim uśmiechem.
Wszyscy ruszyliśmy w zacięty bój. Walczyło nam się świetnie. Razem podwyższyły się nasze morale i zaciętość. Byliśmy w stanie zrobić wszystko. W tem drogę zastawił nam Aokiji.
-Cóż wygląda na to, że po raz kolejny będę musiał was ratować. - powiedział Ace zatrzymując nas w miejscu.
-Mów za siebie! To ja zawsze byłam tą od wyciągania was z kłopotów. - prychnęłam.
-Kto pierwszy ten lepszy! - krzyknął i zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, zaatakował admirała.
-Eh a myślałam, że zmądrzał. Chodź Luffy! - pociągnęłam go za sobą i biegliśmy dalej, a Ace po chwili do nas dołączył.
-Hej co się dzieje?! - Luffy przekrzyczał gwar.
Spojrzałam za siebie. To był staruszek. Został z tyłu.
-Oji-san! - krzyknęliśmy naraz.
-WYKONAJCIE ROZKAZ KAPITANA I UCIEKAJCIE STĄD!
To było trudne, lecz musieliśmy zrobić to co kazał. To dla naszego dobra.
-Ace chodź!
-Wszyscy z drogi! - krzyknął Ace oddzielając ogniem Białobrodego od otaczających go żołnierzy i klęknął odwrócony w jego stronę.
-Tu nie potrzeba wiecej słów... - staruszek skierował się w jego stronę. -...tylko odpowiedzcie mi na jedno pytanie Ace, Sora.
Spojrzałam na niego ze smutkiem i łzami tworzącymi się w moich oczach.
-Czy byłem dla was dobrym ojcem chociaż przez chwilę?
Zacisnęłam szczękę.
-Oczywiście że tak! - odpowiedziałam razem z bratem.
Łzy leciały nam z oczu. Staruszek uśmiechnął się.
-Sora, weź stąd Ace'a.
Skinęłam lekko głową i podbiegłam do brata i podciągnęłam go na nogi.
-Nie!
-Ace musimy iść!
Chwilę się wachał, lecz chwilę później łapiąc mnie za rękę zaczął biec w stronę statku. Za nami biegł Jinbe osłaniając nas.
-NAPRAWDĘ MYŚLICIE ŻE POZWOLĘ WAM UCIEC?! - usłyszeliśmy głos Sakazuki'ego.
-Wy trzej, biegnijcie prosto do statku! - krzyknął Jinbe.
-Po tym wszystkim Białobrody będzie nikim innym jak przegranym starej ery!
Zacisnęliśmy szczęki. Prowokował nas i dobrze o tym wiedzieliśmy. Ace się zatrzymał, a ja automatycznie razem z nim. Oby zaraz nie zrobił nic głupiego.
-Cofnij to co powiedziałeś!- krzyknął odwracając się do Sakazuki'ego.
-Ace zignoruj go! Prowokuje nas!- złapałam go za ramię, ale mnie odepchnął.
CZYTASZ
|Odnaleźć Swoje Szczęście| One Piece
Fanfic-Sora... Już zawsze będę przy tobie. (...) Obiecaj mi, że nie ważne co, będziesz nadal żyć beze mnie. *** -Idę do ciebie Ace. - powiedziałam zamykając oczy z których popłynęły łzy. -Nigdzie nie idziesz idiotko! *** W życiu Sory wydarzyło się wiele...