*10*

1.6K 85 0
                                    

Thor ponownie wyruszył na Ziemie aby pomóc Avengers w kolejnej z misji. Maeve postanowiła odpuścić tą wycieczkę. Wiedział, że sami dadzą sobie świetnie radę, a ona w końcu będzie mogła zająć się sobą.
Z samego rana opuściła swój dom i udała się na plac treningowy. Ćwiczyła ataki, obronę i uniki. Chciała być perfekcyjna, a ostatnie wydarzenia sprawiły, że jej forma spadła.
- Dawno cię tutaj nie widziałem. - powiedział Loki, który w swojej postaci stał niedaleko i obserwował Maeve. Był zadowolony, że bogini nie zdecydowała się lecieć wraz z Thorem na Midgard. Chciał ją mieć przy sobie szczególnie teraz, gdy podszywał się pod swojego ojca i władcę Asgardu, Odyna. Czuł się pewniej wiedząc, że jest obok i nic nikomu nie powie. Nie miał jednak pojęcia dlaczego jest tak obojętna na ten temat. Czasem naprawdę ciężko było ją zrozumieć.
- Nie boisz się, że ktoś cię zobaczy? - zapytała nie przerywając treningu.
- Zobaczą to co ja chcę. - stwierdził bóg kłamstw. Był przygotowany na taką ewentualność i wokół pola treningowego wytworzył iluzję, która sprawiała, że reszta ich po prostu nie widziała.
- Czym sobie zasłużyłam na wizytę samego króla?
- I po co od razu ten sarkazm? Nie możemy przeprowadzić spokojnej i miłej rozmowy jak dorośli? - Maeve słysząc te słowa opuściła broń i zwróciła się w stronę boga. Na każdym kroku zaskakiwał ją coraz bardziej.
- Dobrze. O czym chciałbyś porozmawiać?
- O wszystkim. Nigdy nie musieliśmy szukać sobie tematów do rozmów.
- Jak widać czas dużo zmienia. - Loki westchnął słysząc te słowa.
- W takim razie proponuje zakład. Taki mały pojedynek. Jeśli wygrasz nie będę cię dłużej męczył.
- A jeśli jednak ty wygrasz? - zapytała zaciekawiona bogini.
- Cieszę się, że zakładasz taką opcję. Jeśli wygram pójdziesz ze mną na kolację.
- I mam zaufać, że będziesz fair, tak?
- Nie muszę oszukiwać jeśli wiem, że jestem lepszy. - powiedział Loki uśmiechając się w stronę bogini. Wiedział jak ją podejść aby zgodziła się na taki układ. Uwielbiała rywalizację, a tym bardziej uwielbiała być najlepsza.
Maeve zmierzyła go wzrokiem dokładnie analizując jego wyraz twarzy. Kłamał. Oczywiście, że kłamał ale bogini postanowiła pójść na taki układ. Jeśli przegra, a to było bardzo prawdopodobne, to przynajmniej będzie miała okazje do wspólnego spędzenia czasu. Wzięła głęboki oddech i stanęła z mieczem w dłoni naprzeciw boga. On widząc jej zachowanie uśmiechnął się i również ustawił się tak jak Maeve z mieczem w dłoni.
Walka trwała o wiele dłużej niż zakładał Loki. Bogini wojny sprawnie odpierała jego ataki mimo tego, że próbował pomóc sobie magią.
Spodziewał się szybkiego treningu, a tymczasem już nie wiedział jak atakować. Finalnie padł na ziemię, a przed jego twarzą znalazł się koniuszek miecza, który trzymała Maeve.
Bogini uśmiechnęła się lekko. Wiedziała, że używał magii ale nie chciała o tym wspominać. Czasem lepiej niektóre rzeczy zostawić w spokoju.
- Będę czekać wieczorem. - odparła Maeve i schowała miecz po czym skierowała się w stronę domu.
- To jednak kolacja? - zawołał za nią jeszcze bardziej zdziwiony Loki.
- Wybieram swoją nagrodę. - wzruszyła ramionami. - Chyba, że jednak pasuje ci brak „męczenia mnie".
- Nie będę kwestionować twoich decyzji. Do wieczora w takim wypadku. - odparł bóg lekko się kłaniając. Zdawał sobie sprawę, że przez całe spotkanie pokazał więcej uczuć niż przez całe swoje życie ale uznał, że gra jest warta świeczki.

----

Enjoy!

V.

Trust Me || Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz