*1*

3.1K 149 10
                                    

Promienie słońca padły na jej śnieżnobiałą twarz. Jęknęła cicho nakrywając się satynowym materiałem. Szczerze nienawidziła takich poranków, a takowe zdarzały się codziennie. Po paru minutach uderzyła pięścią w materac, z którego po chwili postanowiła wstać. Wiedziała, że już nie zaśnie. Udała się więc do łazienki, gdzie załatwiła wszelkie swoje poranne potrzeby. Owinięta w ręcznik wróciła do pokoju. Wyjęła z szafy swój ukochany czarny kombinezon po czym założyła go na siebie. Zasiadła przy toaletce i spojrzała w swoje odbicie. Była nad wyraz urodziwą kobietą. Krystalicznie błękitne oczy znacznie się wyróżniały na tle bladej cery. Taki był jej urok. Rozczesała swe długie, czarne jak smoła włosy, które i tak schowała pod kapturem. Czarna chusta zasłoniła jej usta i nos, a miecz zdobił jej prawe biodro. Była gotowa aby przeżyć ten dzień.
Opuściła swój dom znajdujący się tuż przy murach królestwa. Na dziś wyjątkowo nie miała żadnych planów dlatego postanowiła się udać na Bifröst, a raczej na to co z niego zostało. Nadal nie był odbudowany w pełni.. a szkoda.
Stanęła na samym jego krańcu i zaczęła spoglądać w dół.. w nicość, w której miał umrzeć Loki. Jakże to była zabawna sytuacja. Oszukał wszystkich i zapewne coś kombinował. Musiałaby go nie znać, pomyślała. W końcu ich przygoda zaczęła się już w dzieciństwie, gdy zabrał jej zabawkowy miecz, a ona odpłaciła mu się połamaną ręką. Co prawda szybko ją sobie zrósł, ale satysfakcja została po dzisiejszy dzień. Mimo opinii na jego temat, Maeve uważała, że tylko przy nim mogła być sobą. Nie musiała udawać damy, a w każdej chwili mogła wziąć miecz i stanąć z nim do walki. Uwielbiali się przekomarzać.. Wszystko jednak odeszło w zapomnienie, gdy Thor się jej oświadczył. Oczywiście nie zgodziła się ku uciesze księcia. Również widział w niej jedynie przyjaciółkę. Jednak Loki miał o tym zupełnie inne zdanie. Poczuł jakby mu coś odebrano. Właśnie wtedy postanowił pozbyć się brata. Nie spodziewał się jednak, że bogini wojny pójdzie za Thorem. Strasznie się rozczarował. Tak samo, jak w tym momencie była rozczarowana bogini. 
- Prędzej czy później wrócisz. - szepnęła kierując swoje słowa w nicość. Doskonale wiedziała, że jego śmierć to tylko kupienie sobie czasu. Miała nadejść wielka wojna, a ona czuła to w kościach. Już nie mogła się doczekać.
- Moja Pani! - dobiegł do niej jeden ze strażników. - Książę Thor chce się z tobą pilnie spotkać!
- Nie teraz. - machnęła ręką.
- To ważne, chodzi o księcia Lokiego. - dopowiedział. Przez ułamek sekundy pozwoliła sobie na dreszcze spowodowane jego imieniem. Znowu miała racje. Uśmiechnęła się w duchu na samą myśl.
- A jednak postanowiłeś wrócić szybciej. - szepnęła ponownie w nicość i udała się za strażnikiem w stronę pałacu.

♚♚♚

Thor kręcił się po sali tronowej zwiedzając praktycznie każdy kąt tego pomieszczenia. Dostał bojowe zadanie od swego ojca. Musiał sprowadzić swego brata z powrotem do domu. Jakże duże było jego zdziwienie gdy dowiedział się, że Loki żyje. Wszyscy go opłakiwali, a on po prostu udawał, że nie żyje. Książę był tak zdenerwowany, ale gdzieś w głębi serca cieszył się z takiego obrotu sprawy.
- Jakie informacje? - usłyszał tak nagle. Skoczył lekko łapiąc się za serce. Była niczym cień. Nigdy, ale to nigdy nie wiedział kiedy się pojawi i kiedy zniknie.
- Loki żyje. - odparł bez zbędnego czekania. Musiał szybko działać.
- I w jakim celu mnie tu ściągnąłeś? - zapytała bez żadnych emocji. Jakby ta wiadomość nie zrobiła na niej żadnego wrażenia. Może właśnie tak było? Maeve, bogini wojny nigdy niczym się nie przejmowała, a przynajmniej tak mu się wydawało.
- Chciałbym prosić cię o pomoc..
- W ujęciu twego brata. - dopowiedziała doskonale wiedząc czego oczekuje od niej przyjaciel. Thor spojrzał w jej błękitne oczy. Nadal nie potrafił stwierdzić jak ona to wszystko robi.
- Zdobył Tesseract, a w połączeniu z nim to nie zapowiada nic dobrego.
- Kiedy wyruszamy?
- Teraz. - odpowiedział wyciągając dłoń po swój młot. Ta wiadomość bardzo ucieszyła boginie wojny. W końcu będzie mogła się wyszaleć.

♚♚♚

Przemierzali światy z zawrotną prędkością. Maeve czuła się niewiarygodnie dobrze z myślą, że znowu coś wartego uwagi dzieje się w jej życiu. 
Na ich drodze pojawił się statek lotniczy. Przy akompaniamencie piorunów Thor uderzył w niego i puścił boginię. Wejście do statku otwarło się, a bóg wpadł do środka po czym zabrał swego brata i opuścił statek. Kwestią chwili było, gdy wylecieli za nim niejacy Iron Man i Kapitan Ameryka.
Maeve jednak nie miała zamiaru brać udziału w tej przepychance. Wiedziała, że nie oddadzą go tak po prostu. Niczym cień weszła do środka statku i zajęła miejsce za pilotem i agentką Romanoff aka Czarną Wdową. Ludzie — pomyślała — niby tacy mądrzy i zdolni, a jednocześnie tacy głupi.
Maszyna zleciała niżej w momencie gdy nastąpiło coś w rodzaju wybuchu. W miejscu w którym się znajdowali teren był wykarczowany. A to ciekawe.
- Skończyliśmy. - oznajmił Iron Man i po krótkiej rozmowie cała czwórka wraz z Lokim skierowała się do statku.
Jakże duże było zdziwienie gdy wchodząc zauważyli Maeve rozłożoną na fotelu.
- Sprowadziłaś gości, Nat? - zapytał Tony aka Iron Man ukazując swoją twarz, która chowała się pod maską zbroi.
- Sama się zaprosiłam. - odparła bogini.
- Nawet nie wiem kiedy.. - przyznała Czarna Wdowa skupiając swój wzrok na kobiecie. Była w niemałym szoku gdy zrozumiała, że niebieskooka mogłaby ich zabić bez zbędnych przeszkód.
- Kolejny bóg? - prychnął Kapitan ściągając swoją maskę. Steve Rogers żył w latach 40 więc dla niego bogowie to jedynie wymysł. No może tak było aż do teraz.
- Bogini, ignorancie. - wtrącił się Loki. Ani na chwile nie spuścił wzroku z Maeve. Doskonale słyszał jej słowa, które wypowiedziała nad Bifröstem. Jako jedyna w niego wierzyła, ale teraz najwidoczniej była po przeciwnej stronie.
- To widać na pierwszy rzut oka. - skomplementował ją Tony. Faceci.

----

Enjoy!

V.

Trust Me || Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz