*25*

1K 55 1
                                    

3 tygodnie później

Po tragicznych wydarzeniach Avengers wrócili do siedziby pogrążeni w smutku i złości. Raczej żaden z nich nie spodziewał się, że mogą przegrać. Od sytuacji na Wakandzie nie zamienili ze sobą zbyt wiele słów. Ciszę przerwało dopiero pojawienie się pewnej kobiety o blond włosach, w niebiesko czerwonym kombinezonie z gwiazdą na klatce piersiowej. Mówili na nią Kapitan Marvel ale dla przyjaciół była Carol. Wezwał ją Nick lecz i po nim słuch zaginął. Obstawiali, że również był ofiarą Thanosa. W międzyczasie Rocket usiadł do wszelkich lokalizatorów i gdzieś w otchłani kosmosu ujrzał statek, na którym było życie. Carol bez problemu udała się na wskazane miejsce, a reszcie pozostało jedynie czekać.
Po paru godzinach z zadumy wytrąciło ich lekkie trzęsienie ziemi. Wyszli na zewnątrz gdzie ujrzeli Kapitan Marvel prowadzącą ogromny statek. Wyszedł z niego Tony w towarzystwie Nebuli, siostry Gamory. Wedle opowieści Thanos poświęcił Gamorę aby zdobyć kamień duszy, a reszta Strażników Galaktyki łącznie z doktorem Strange i Spider-manem zniknęli dotknięci czynem Thanosa.

♚♚♚

- Minęły 23 dni od ataku Thanosa. Światowe rządy są w rozsypce. Gdzie tylko się da, robi się spis ludności. Wszystko wskazuje na to, że Thanos zrobił to, co zapowiedział. Zgładził 50% żywych istot we wszechświecie. - powiedziała Natasha przedstawiając każdemu obecną sytuacje.
- I gdzie jest teraz? - zapytał Tony, który chwilowo musiał jeździć na wózku.
- Tego nie wiemy. Po prostu przeszedł przez portal i zniknął. - wyjaśnij Steve.
- A ci co odstawiają? - wskazał na parę bogów, którzy siedzieli cicho na uboczu.
- Załamkę. Uważają, że zawiedli i w sumie słusznie ale nie oni jedyni to zrobili. - wtrącił Rocket chcąc pokrótce wyjaśnić zachowanie nowych przyjaciół.
- Przysięgam, że do tej pory brałem cię za pluszowego niedźwiadka.
- Może i słusznie.
- Szukamy Thanosa bez przerwy od trzech tygodni. Mamy sondy kosmiczne i satelity ale nadal nic. Tony, ty z nim walczyłeś. - Rogers zwrócił idę do Starka.
- A skąd to słyszałeś? Jaka tam walka, tylko przywalił mi w zęby planetą i końcowo oddaliśmy valkowerem. Dlaczego? Bo jest niepokonany.
- Może dał ci jakieś wskazówki? Współrzędne? Cokolwiek? - ale w odpowiedzi dostał jedynie śmiech. Cała rozmowa poszła w innym kierunku, bo Steve i Tony zaczęli się kłócić i wypominać błędy przeszłości. Wtedy pobyt Starka w kosmosie dał się we znaki bo mężczyzna stracił przytomność.
- Może po drodze coś dla niego zgarnę. - odparła Carol i skierowała się w stronę wyjścia.
- Ej! Gdzie idziesz? - zatrzymała ją Nat.
- Zabić Thanosa.
- Chwila, zwykle działamy razem chociaż szczerze mówiąc ostatnio z tym między nami krucho.
- Wiemy, że kosmos to twoja działka ale też chętnie się przydamy. - dodał Steve.
- Wiesz w ogóle gdzie go szukać? - zapytał James potocznie zwany jako War Machine.
- Popytam po drodze. - wzruszyła ramionami.
- Odpuść sobie. Ja ci powiem, gdzie go znajdziesz. - wtrąciła się do rozmowy Nebula. - Thanos uwielbiał mnie modyfikować. Miał takie małe hobby. Podczas pracy często mówił o swoim wielkim planie. Słuchałam go jak wyroczni. Pytałam dokąd się udamy gdy już będzie po wszystkim, a on zawsze odpowiadał tak samo. Do ogrodu.
- No uroczo. Thanos zaplanował sobie emeryturę. - skomentował James.
- Więc gdzie jest?
- Kiedy drań pstryknął paluchami, Ziemia znalazła się w centrum wyładowania energii na jakąś totalnie absurdalną skalę. Kosmos takiego czegoś jeszcze nie widział. A przedwczoraj na tej planecie była powtórka. - powiedział Rocket kolejno pokazując dane planety. - To tam się ukrywa.
- I znów użył kamieni. - wtrąciła cicho Maeve.
- Ej! Nie jesteśmy w szczytowej formie. - zauważył Banner ale nikt nie zareagował na jego słowa.
- Ma kamienie więc weźmiemy je i użyjemy. - powiedział Steve.
- Nawet jeśli jest tylko mała szansa, że to się da cofnąć to trzeba spróbować. Jesteśmy to winni wszystkim, których nie ma. - dodała Nat.
- No dobra, a jaką mamy gwarancje, że to się skończy inaczej niż poprzednio?
- Taką, że poprzednio nie mieliście mnie. - na te słowa Thor wstał i podszedł do Carol. Przywołał swój młot, a kobieta nawet nie mrugnęła okiem.
- Fajna ta nowa. - przyznał i spojrzał na resztę towarzystwa.
- Czas dorwać tego sukinsyna. - Maeve zacisnęła pięści. W końcu pomści śmierć wielu niewinnych ofiar.

----

Enjoy!

V.

Trust Me || Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz