Wpadła jak burza do królewskiego pałacu. Nie przejmowała się kłaniającą się jej strażą ani służkami, które za wszelką cenę chciały jej jakkolwiek pomóc. Każdy chciał zdobyć jej uznanie. Jako bogini wojny stała się postrachem wśród mieszkańców Asgardu. Była perfekcyjna w walce wręcz przez co wielu wolało najzwyczajniej w świecie jej nie denerwować. Nie posiadała czegoś takiego jak cierpliwość co w znacznym stopniu kolidowało ze znaczeniem jej imienia. Maeve, bo tak miała na imię, oznaczało gościnność i życzliwość. Nie znała tych pojęć albo po prostu nie chciała ich poznać.
Wróciła właśnie z Midgardu. Thor kazał jej tam zostać i pilnować jego śmiertelnej kobiety, Jane. Sam zaś odzyskując moc wrócił do Asgardu aby uratować ojca i pokonać swego brata.
Czuła niesamowitą złość gdy dopiero śmiertelniczka powiedziała jej, że Thor spotkał się z nią i poinformował o wygranej sprawie. Została pominięta jak najgorszy śmieć. Nienawidziła tego uczucia.
- Maeve, moja najdroższa. - król widząc ją wstał ze swojego tronu i zamknął ją w słabym uścisku. Uwielbiał boginię wojny i miał skrytą nadzieję, że ona i jego syn opamiętają się tworząc wspólnie wspaniałą rodzinę. Asgard za ich rządów byłby niezłomną twierdzą lecz narazie mógł jedynie cieszyć się ich przyjaźnią.
- Odynie, moje serce się raduje gdy widzę cię całego i zdrowego. - dygnęła jak na damę przystało. Nie lubiła tych królewskich zachowań, ale nie chciała przeginać. Już i tak zgodził się żeby chodziła w swoim czarnym kombinezonie. Suknie dla niej były jak brak wody dla ryby, czyli cierpieniem.
- Całe szczęście, że mój syn Thor dotarł na czas. Dziękuje, że nie straciłaś wiary w niego. - uśmiechnął się spoglądając w jej oczy. Były tak piękne, a niektórzy nawet mieli wrażenie, że potrafiły zabijać.
- Jest dla mnie niczym otwarta księga. - odparła siląc się na uśmiech. - Niech Król mi wybaczy, ale pilnie muszę się spotkać z księciem.
- Idź moje dziecko. Porozmawiamy przy uroczystej kolacji. - skinął i machnął ręką pozwalając jej odejść.
Zniknęła za zakrętem, a jej twarz znowu przybrała wrogi wyraz. Przemierzała kolejno korytarze docierając finalnie do swojego celu. Komnaty Thora. Bez pukania weszła do środka uprzednio zsuwając kaptur ze swojej głowy, a wiatr wpadający przez drzwi balkonowe rozwiał jej czarne długie włosy. Stał tam, przy balustradzie z dłońmi złożonymi za plecami. Nie zwrócił na nią najmniejszej uwagi. Jego myśli były przy bracie, który zginął parę godzin temu spadając w nicość z Bifröstu.
- Obyś miał dobre wytłumaczenie. - stanęła obok niego. Nigdy nie kryła swojej złości. Zawsze dawała znać gdy coś się jej nie podobało.
- On zginął, Maeve. Mój brat zginął. - odparł kierując wzrok na kobietę. Nie zauważył żadnej reakcji. Ani uśmiech, ani płaczu. Zero radości czy też smutku. Po prostu stała i patrzyła się na widok, który miała przed sobą. Nie ruszyło to jej, pomyślał.
Nawet nie wiedział jak bardzo się mylił. Może i nie dała tego po sobie poznać ale jej serce drgnęło. A stało się tak bo jako jedyna wiedziała, że Loki ponownie oszukał wszystkich bowiem boga kłamstw nie da się tak łatwo pozbyć.----
Enjoy!
V.
CZYTASZ
Trust Me || Loki Laufeyson
FantasyLoki Laufeyson, bóg kłamstwa i podstępu. Przybrany syn Odyna i Friggi oraz przybrany brat Thora. Maeve, bogini wojny. Córka Tyra, boga wojny, prawa i sprawiedliwości. „Kiedy ktoś ustami wypowiada kłamstwa, często prawdę mówi oczami"