Steve i agentka Hill również opuścili pomieszczenie zostawiając Maeve i Nicka samych. Bogini wstała i podeszła do szyby zakładając ręce za plecami.
- Często tak robisz? - zapytała podziwiając krajobraz.
- Co masz na myśli? - zmarszczył brwi i stanął obok niej.
- Nie nosił kart przy sobie. - powiedziała. Doskonale udało jej się poznać Philla pod tym względem. - Trzymał je w szafce aby nic im się nie stało.
- Czasem jest potrzebny zapalnik. Może u was jest inaczej ale tu.. trzeba motywacji.
- Motywacji do uratowania świata? - prychnęła. Ludzie nigdy nie przestaną jej zadziwiać.
- Różnica charakterów, możliwości, nawet czasu. Za to ty jesteś nieświadomym ale bardzo potrzebnym odkryciem. - powiedział kierując wzrok na nią. - Nic ci nie umyka. Bardzo dobrze analizujesz i walczysz. Takiej osoby nam trzeba.
- Chcesz mnie w Avengers?
- Chcę cię w Avengers, Maeve. - potwierdził Nick. Początkowo dla bogini była to zwykła akcja sprowadzenia Lokiego. Teraz zaczęło chodzić o coś więcej. Tutaj była kimś więcej. Nikt nie starał się o jej względy. Nikt niczego jej nie narzucał. Mogła być sobą. Mogła być po prostu Maeve.
- Zgoda.♚♚♚
Siedziała w pokoju, który został jej przydzielony na samym początku. Tysiące myśli kołatało w jej głowie. Jeśli jednak dojdzie do wojny ktoś będzie musiał przegrać. Pytanie tylko kto.
- Zbieramy się. Jesteś z nami? - do środka wszedł Steve ubrany w swój kostium Kapitana Ameryki.
- Nie opuściłabym takiej zabawy. - odparła i wyminęła mężczyznę kierując się do miejsca gdzie znajdowały się myśliwce.
- Dla ciebie to zabawa? - dorównał jej kroku.
- Jestem boginią wojny. Wszystko co z nią związane to rozrywka. - przyznała zgodnie z prawdą. Nie uważała to za nic złego, a ludzie niech sobie myślą co chcą.
- A więc to ty jesteś Maeve. - podszedł do niej mężczyzna w czarnym stroju z łukiem w dłoni.
- Clint Barton. Miło pana widzieć. - powiedziała.
- Dziękuje za wyciągnięcie spod władania Lokiego. Jestem twoim dłużnikiem.
- Nawet jeśli sprawia to ogromną przyjemność wolałabym abyś został z nami. - pozwoliła sobie na nutkę humoru. Clint uśmiechnął się szeroko na jej słowa. Jednak Natasha nie myliła się — pomyślał — ta kobieta potrafiła dobierać słowa.
Całą czwórką weszli do myśliwca, natomiast Iron Man wolał wykorzystać do tego swoją zbroję. Clint usiadł za sterami i ruszył za Tonym, a Steve zaczął wyjaśniać, że udało im się ustalić, gdzie Loki planuje otworzyć portal. Jak na zawołanie, gdzieś po środku nieba otworzyła się ogromna ciemna dziura, z której zaczęły wylatywać Chitauri.
- Jesteśmy na trzeciej. - powiedziała Natasha do słuchawki gdy dolatywaliśmy na miejsce.
- Urządziliście sobie piknik? - zapytał Stark. - Skręcajcie w park.
Clint i Natasha wysunęli działo i zaczęli strzelać do Chitauri. Po drodze zauważyli Lokiego, który wykorzystując swoją laskę uderzył w silnik. Finalnie myśliwiec zaczął tracić wysokość aż w końcu wylądował w miarę delikatnie na ziemi. Cała czwórka wybiegła na zewnątrz pod budynek Starka nad którym widniała dziura. Wyleciał z niej ogromny żyjący statek pełen Chitauri wewnątrz.
- Czy ty to widzisz? - zapytał Steve kierując swoje słowa do Starka.
- Widzę i próbuje uwierzyć. Banner dotarł?
- Banner? - zapytała Natasha.
- Dajcie znać.
- Na ulicy jest pełno ludzi. - zauważyła Maeve. - Patrząc, że wszystko wybuchają Chitauri, zaraz może być kiepsko.
- Nat, Clint, dacie radę?
- Idźcie. - powiedziała Nat.
Steve i Maeve ruszyli w kierunku cywili. Byli w tym momencie bezbronni. Para sprawnie przeskakiwała samochody i wszelkie przeszkody aż w końcu trafili na swojej drodze na policję.
- Zaprowadźcie ludzi do budynków. Są na linii ognia. Kryjcie się w piwnicach i metrze. Zejdźcie z ulic. Zamknijcie obszar do 39. - powiedział szybko Kapitan.
- Czemu mam was słuchać? - zapytał policjant. Wtedy za parą wyleciało parę Chitauri. Maeve wyciągnęła swój miecz i paroma ruchami pokonała sześciu, a Kapitan również nie próżnował i unicestwił pięciu. Policjant nie potrzebował lepszej odpowiedzi. Poprzez radio powtórzył swojej jednostce cały plan, który przedstawił mu Kapitan. Nie marnując czasu para bohaterów włączyła się ponownie do walki. Maeve była w swoim żywiole. Bez zastanowienia przecinała Chitauri zostawiając ich zwłoki za sobą. Nagle wrogowie wokół nich padli porażeni piorunami, a już po chwili obok Avengersów pojawił się nie kto inny jak Thor.
- Jak sytuacja? - podszedł do niego Kapitan.
- Nie przebijemy bariery. - stwierdził bóg.
- Dlatego trzeba się zająć nimi. - odezwał się Stark przelatując nad resztą.
- Tylko jak mamy to zrobić? - zapytała Natasha.
- Razem.
- Mam porachunki z Lokim. - stwierdził Thor.
- Ty też? Kolejka jest.
- To zostawmy na później. On każe im atakować nas. Bez niego zaczną szaleć. W górze jest Stark. Musimy.. - wypowiedź Kapitana przerwał dźwięk skutera. Wszyscy spojrzeli się w stronę źródła. Jego powodem był Banner.
- Widzę, że dzieją się tu okropne rzeczy. - skomentował.
- Widzieliśmy gorsze, które niestety by się teraz przydały. - wtrąciła Maeve bawiąc się swoim mieczem.
- Ta kobieta zaczyna mnie naprawdę przerażać. - powiedział pół żartem Bruce.
- Stark, on przyjechał. Jak mówiłeś. - poinformował go Steve.
- Super, niech się szykuje. Wkręciłem was na imprezę. - powiedział Tony i skierował się w ich stronę wraz z ogromnym Chitauri.
- Macie dziwne pojęcie „imprezy". - stwierdziła Maeve ustawiając się w pozycji bojowej.
- Doktorze, czas się rozzłościć.
- Sztuczka polega na tym, że ja zawsze jestem zły. - powiedział doktor i uderzył w prezent Starka już przemieniony w Hulka. Ogromne Chitauri rozwaliło się i padło na ziemie. Po tym pokazie z ogromnego portalu zaczęło wylatywać więcej wrogów tylko z tobą różnicą, że teraz Avengersi mieli jeszcze więcej motywacji.----
Enjoy!
V.
CZYTASZ
Trust Me || Loki Laufeyson
FantasyLoki Laufeyson, bóg kłamstwa i podstępu. Przybrany syn Odyna i Friggi oraz przybrany brat Thora. Maeve, bogini wojny. Córka Tyra, boga wojny, prawa i sprawiedliwości. „Kiedy ktoś ustami wypowiada kłamstwa, często prawdę mówi oczami"