Pojawiłaś się tak nagle, łapiąc mnie za rękę.
Trochę na ślepo, trochę na gapę. Nie umieliśmy prowadzić, a wrzuciliśmy piąty bieg.
Ja do dziś nie mam prawa jazdy. Aż wstyd się przyznać.
Gdy już tak trzymałaś tą moją dłoń, nie chciałem, żebyś ją puszczała. Pierwszy raz pozwoliłem się dotknąć, naruszyć swoją przestrzeń osobistą. Byłaś pierwszą, której pozwoliłem podłączyć swoje serce do Ciebie.
Byłaś pierwszą i ostatnią.
CZYTASZ
Kocham Cię. To chyba wszystko.
PoetryO Tobie. O mnie. Nie zawsze o nas. Pierwszy zbiór niepodpisanych listów.