Zapowiedź TGGBB2

238 31 23
                                    

T/N:

Nie, publikacja zapowiedzi wcale nie oznacza, że będę tłumaczyć 2 część - ma was jedynie zachęcić do przeczytania jej w języku angielskim ;)


***

Upuściłam mój segregator.

Nie przez potknięcie, które sprawiło, że upadłam na podłogę, a wszystkie moje zadania domowe i notatki rozsypały się po szkolnym korytarzu.

Przysięgam, nie jestem niezdarna. Nigdy dotąd nie stłukłam żadnego talerza. Nie mogę powiedzieć, że tak naprawdę powodem była noga, która stanęła mi na drodze w chwili, gdy próbowałam znaleźć jedno z moich zadań domowych. Po pierwsze, ja nawet nie szłam. Trzymałam jedynie segregator, próbując otworzyć moją szafkę kombinacją z kartki, którą do niego schowałam. Nie musiałam ignorować śmiechu ani komentarzy, gdy klęczałam na podłodze próbując zebrać moje rzeczy. Żadni ludzie nie przychodzili kopiąc je dalej ode mnie i nie odchodzili, zostawiając na nich odciski swoich butów. To był zaledwie pierwszy dzień szkoły po zimowej przerwie tutaj, w liceum Dartwell, gnieździe smoków, a ja już nie jestem dręczona tak jak kiedyś.

Gdy sięgałam po plan zajęć, który wypadł mi z segregatora, ktoś podniósł go za mnie.

Stanęłam z powrotem na nogi, żeby zobaczyć, że trzyma dla mnie mój segregator.

- Hej, Nomi - powiedział z małym uśmiechem.

Zesztywniałam na to przezwisko i odebrałam od niego mój segregator, przyciskając go do klatki piersiowej.

- Cześć, Dominic.

Zmarszczył lekko brwi, prawdopodobnie zauważając, że nie powiedziałam "Domi" - głupiego przezwiska, które mu nadaliśmy.

Między nami zawisła niezręczna cisza. To znaczy, nie dziwi mnie niezręczność, nie widzieliśmy się od lat.

Nie widziałam w nim mojego przyjaciela z dzieciństwa, z potarganymi czarnymi włosami i łobuzerskimi, zielonymi oczami, który zawsze na twarzy miał wielki uśmiech. Zamiast tego widziałam kompletnego nieznajomego z trochę bardziej ułożonymi czarnymi włosami i ciemnozielonymi oczami, których nie rozpoznawałam. Wiedziałam, że mały uśmiech na jego ustach jest wymuszony, bo wolał mi posłać uśmiech niż nie zrobić nic. Miał skórzaną kurtkę, bo na dworze wciąż jeszcze było zimno, na czerwonej flanelowej koszuli i koszulce zespołu, którego nie rozpoznawałam i nie wiedziałam, że lubi - w przeciwieństwie do tych chwytliwych dziecięcych piosenek, wśród których dorastaliśmy.

- Kopę lat - powiedział.

Tak, bo to jest dokładnie to, co mówi się przy spotkaniu z przyjacielem po latach rozłąki.

- Nie powiedziałabym - odparłam - skoro widziałam cię na Halloween.

Zaśmiał się krótko.

- Tu mnie masz.

Chłopaki stali tuż obok mnie i mogłam powiedzieć, że mierzą go wzrokiem. Każdy z osobna przyjrzał mu się, zauważając pewną siebie postawę z jaką się nosił, którą próbował ukryć poprzez włożenie rąk do kieszeni, by wyglądać na luzie.

Bennett miał obojętny wyraz twarzy, gdy przyglądał się Dominicowi. Chociaż wyglądał na znudzonego i niezainteresowanego, wiedziałam że tak naprawdę nie jest. Onieśmielał tak bardzo, że promieniował tym na innych. Pomimo jego spojrzeń, Dominic nie wydawał się drżeć ze strachu.

Jordan uśmiechał się ciepło, jakby witał Dominica. Wiedziałam jednak, że jego uśmiech jest udawany, bo poznałam Jordana na tyle, by umieć rozróżnić jego szczere uśmiechy od sztucznych. Studiował go, jakby próbując go tym wystraszyć. Przypomniałam sobie o jego prozopagnozji czy też ślepocie twarzy. Tak naprawdę szukał specyficznych dla Dominica cech fizycznych, żeby wiedzieć, że to on.

Declan skrzyżował ramiona i zmrużył oczy na Dominica, posyłając mu swoje niesławne mordercze spojrzenie. Było ono jak śmiertelny uścisk Darth'a Vader'a, tyle że bardziej śmiercionośne. Jednak Dominica wydawało się to nie ruszać, chłopak posunął się nawet do tego, że skrzyżował z Declanem spojrzenia. Posłał Declanowi uśmiech, jakby po cichu śmiał się z jego prób wystraszenia go.

Potem Dominic spojrzał z powrotem na mnie jakby wiedział, że zdał swojego rodzaju test.

- Co to za zimne przywitanie? Na litość boską, nie widzieliśmy się od lat, Nom...

- Naomi - wtrąciłam się.

- Niech ci będzie, Naomi - poprawił się, uśmiech powrócił mu na twarz.

Nagle wyciągnął w moją stronę rękę. Spojrzałam na nią, a potem z powrotem na niego ze zmieszaniem.

- No weź, oboje wiemy, że się za sobą stęskniliśmy - powiedział z rozdrażnieniem. - A teraz, nie uściśniesz swojego najlepszego przyjaciela po całym tym czasie? Po tym moglibyśmy nadrobić zaległości.

Uśmiechnęłam się do niego.

- Zrobię coś lepszego.

Więc uniosłam rękę i spoliczkowałam go.





***

marzec 2020 - kwiecień 2021

JESTEM Z SIEBIE DUMNA

I DZIĘKUJĘ


xoxo

~ Prisoner_Of_Sky

media: One Republic - Secrets

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

media: One Republic - Secrets



Edit 06/2022:

Three of a Kind wróci już niedługo na mój profil. Oczywiście dam znać w osobnym rozdziale.


edit: lipiec 2021 - czerwiec 2022
(mam nadzieję że to już ostatni)

The Good Girl's Bad Boys: The Good, The Bad, And The Bullied // PL | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz