Rozdział 67: To Psuje Nastrój | ✔

217 37 16
                                    

- Zabiję go - wymamrotał Bennett pod nosem.

- Już to mówiłeś - przypomniałam mu, z nudów mieszając wodę w szklance.

- W takim razie zabiję go, wskrzeszę, a potem znów zabiję.

- To też już mówiłeś - powiedziałam.

Dla wszystkich, którzy jeszcze się tego nie domyślili - Bennett chciał zabić Bentleya, nie Jordana. Czekaliśmy we wskazanej przez Bentleya restauracji, w której mieliśmy się z nim spotkać, już jakiś czas. Obsługujący nas kelner zaczął się już irytować, gdy po raz kolejny powiedzieliśmy mu, że niczego jeszcze nie zamawiamy. Kiedy przyszedł za trzecim...

- Jesteście pewni, że nie chcecie zamówić nawet przystawek? - zapytał nas kelner. - Wiem, że zarezerwowaliście ten stolik, ale to jest bardzo ruchliwa restauracja i mamy wielu innych klientów czekających...

- Powtórzę to jeszcze raz, na razie niczego nie zamawiamy - powiedział Bennett, nawet na niego nie patrząc. - Wciąż na kogoś czekamy. Gdy przyjdzie, zabiję go, a potem zamówimy.

Strzeliłam mu mordercze spojrzenie i przeprosiłam kelnera, zanim ten odszedł do innych stolików. Telefon Bennetta ogłosił nadejście nowej wiadomości. Wziął go i spojrzał na ekran.

- Czy to chłopaki? - zapytałam go. - Już im obiecaliśmy przynieść torebkę z jedzeniem.

- Nie, to Bentley - powiedział, marszcząc brwi. - Jak on w ogóle zdobył mój numer?

- Takie są moce bogatych ludzi? - podsunęłam. - Cóż, to albo Jordan.

- Teraz zabiję jego.

Tym razem miał już na myśli Jordana. Bennett odczytał wiadomość i powieka mu drgnęła.

- O co chodzi?

- Mówi, że nie może przyjść - mruknął. - Mówi też, że wygląda na to, że będziemy po prostu musieli zjeść kolację bez niego.

Pokazał mi ekran. Pod koniec wiadomości Bentley był nawet na tyle odważny, że dodał "Bawcie się dobrze!". Bennett wymamrotał pod nosem coś o Bentleyu, zanim zaczął odpisywać swojemu bratu, prawdopodobnie groźbę śmierci.

- Więc wychodzimy? - zapytałam go.

Bennett spojrzał na mnie.

- A chcesz?

Wzruszyłam ramionami.

- Nie wiem.

Rozejrzał się i zobaczyłam, jak nawiązuje kontakt wzrokowy z wkurzonym kelnerem.

- Cóż, już mamy rezerwację, więc równie dobrze możemy coś zjeść - wskazał na kelnera, by ten podszedł. - Wezmę dwa razy specjalność szefa kuchni, dziękuję.

Kelner wyglądał, jakby miał się rozpłakać, że w końcu zamówiliśmy.

Zmarszczyłam brwi.

- To nie będzie tylko sałatka, co?

Bennett uniósł brew. 

- Oczywiście, że nie. Zbyt dobrze cię znam.

Uśmiechnęłam się.

- Ile to będzie kosztować?

- Czemu chcesz wiedzieć? 

- Żebym mogła się dołożyć - powiedziałam.

- Nie musisz tego robić, Naomi - zapewnił mnie. - Jedzenie tutaj jest...

- Lata świetlne poza moim budżetem - dokończyłam. - Ale wciąż chcę się dołożyć. Bentley nie chciał, żebym się dołożyła, mówiąc że kobiety nie muszą płacić. Oczywiście cieszyłam się, że nie muszę płacić, ale on nie musiał ująć tego w taki sposób. Teraz chcę zapłacić.

The Good Girl's Bad Boys: The Good, The Bad, And The Bullied // PL | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz