- Naomi, słuchasz mnie?
Zamrugałam i podniosłam wzrok na Declana. Pokręciłam głową.
- Nie, przepraszam Declan, nie słuchałam.
Zerknął na mnie, a potem z powrotem na drzwi biura.
- Czy coś jest nie tak? Co się dzieje w tym biurze? Co się stanie z tymi idiotami?
- N-nie wiem - powiedziałam. - Mogę jedynie zgadywać. Pewnego razu dzieciak żuł gumę przed dyrektor Barnes, a ona zawiesiła go na miesiąc.
- Poważnie? Miesiąc?
- Tak - potwierdziłam ponuro. - Miesiąc.
Declan zmarszczył brwi i oparł o ścianę. Westchnął, podrapał się po karku, a potem spojrzał z powrotem na mnie.
- Hej, Naomi, czemu się tak smucisz?
Pokręciłam głową i wbiłam wzrok w ziemie.
- Martwię się. A ty nie?
Declan prychnął.
- A czemu powinienem?
Popatrzyłam na niego.
- Za to, co zrobili mogą zostać wydaleni albo nawet gorzej, wyrzuceni.
Uniósł brew i się zaśmiał.
- Ooh, tak się martwię, nie będą chodzić do szkoły przez miesiąc. Myślisz, że rzeczywiście ich to obchodzi? Serio, brak szkoły przez tydzień to jak nagroda dla nich za bycie idiotami. No weź, Naomi, nawet ja wiem, że jesteś mądrzejsza.
- Ale... - zawahałam się.
Ale Raymond miał rację. Pierwszy strajk, drugi strajk. Szkoła ledwie się zaczęła, a ta dwójka już została zaciągnięta do gabinetu dyrektorki. Teraz mam tylko jednego ochroniarza do obrony. Kiedy Declan zniknie, to znaczy, jeśli Declan zniknie, wieża zostanie bez obrony. To będzie trzeci strajk. A Raymond będzie tam, żeby mnie pocieszyć. Zauważyłeś sarkazm?
Wtedy pomyślałam o tym, jak samolubnie muszę brzmieć. Byłam zbyt zajęta martwieniem się o siebie, a nie o... dawaj, Naomi, dasz radę... p-p-pr... Spróbuj jeszcze raz... p-p-p-r-r-z... To tylko jedno słowo p-pr-prz-przebiśnieg , nie to nie to, przeciąg... prz-przedmowa, nie to, okej, ostatnie podejście... prz-prz-przyjaciół. Właśnie to powiedziałam. Trzej Muszkieterowie są moimi... przyjaciółmi. Phew, to było trudniejsze niż się wydawało. Nawet mimo zapewnień Declana, wciąż się o nich martwiłam.
- Ale co? - nie odzywał się przez chwilę, a potem to do niego dotarło. - Boisz się.
Z jakiegoś powodu, oblałam się rumieńcem.
- Taa, tak boję się.
- Teraz, gdy wiesz już, że nie musisz się o nich martwić, martwisz się o siebie - uświadomił sobie, wszystko co powiedział było prawdą.
- T-tak.
Przez chwilę się nie odzywał. Parzyłam ze wstydem na ziemię. Prawdopodobnie myśli, że jestem samolubną, małą... Niespodziewanie Declan wybuchnął śmiechem.
- Co w tym śmiesznego? - spytałam go.
- Nie uważasz, że sam mogę cię ochronić? - zapytał, prowokując mnie.
- Co? Nigdy nie powiedziałam...
- Nie potrzebuję tych dwóch idiotów do pomocy - powiedział, krzyżując ręce jak uparte dziecko. - Dam sobie radę.
- Nie, po prostu...
- Poza tym, mam te skarby - Declan zaczął prężyć mięśnie jak jakiś kulturysta. Dziewczyny przechodzące obok omdlały, jedna zaczęła się ślinić, a reszta po prostu zabijała mnie wzrokiem. Co? To nie moja wina, że Declan pokazuje mi swoje mięśnie.
![](https://img.wattpad.com/cover/147929885-288-k121592.jpg)
CZYTASZ
The Good Girl's Bad Boys: The Good, The Bad, And The Bullied // PL | ✔
HumorOceniając tą książkę po jej okładce czy tytule, reprezentujesz sobą to, na co chce zwrócić uwagę ta historia. Jest to opowieść o dręczeniu i jak setki innych książek o tej tematyce, pokaże ci szorstką rzeczywistość bycia dyskryminowanym, znieważany...