Rozdział 60: O Nie, Ty Też | ✔

322 34 75
                                    

Thanks again lujainelmalky without you it'd be impossible for me to translate this chapter <3

***

Wbiegłam do pokoju.

- Już jest? - zapytałam Declana.

- Jeszcze nie! - odpowiedział.

Powstrzymałam jęk i przeskoczyłam przez kanapę. Udawałam przy tym, że jestem Olimpijską gimnastyczką i rozłożyłam ręce, gdy zakończyłam mój występ. Chłopaki wzięli jakieś kartki, naskrobali coś na nich, a potem pokazali mi punkty. Jordan i Bennett dali mi właściwą liczbę punktów, osiem oraz osiem i pół, jednak Declan...

Zmarszczyłam brwi.

- Sześć, dlaczego?

Declan wzruszył zdrowym ramieniem, starając się nie używać zranionej ręki.

- Po prostu uważam, że mogłabyś lepiej wylądować.

- W takim razie chciałabym zobaczyć, jak ty robisz to lepiej. 

- Nie mogę - powiedział z żalem. - Moje ramię...

- Znów gramy tą kartą pt. "zostałem postrzelony", huh? - zapytał Jordan.

- Ale ja zostałem postrzelony! - odciął się Declan.

- Cóż, zawsze mogłeś spróbować tego uniknąć. Ludziom w filmach zawsze się to udaje.

Declan westchnął.

- Proszę, powiedz mi, że nie mówisz o Matrixie albo Star Wars.

- Muszę stanąć po stronie Declana w tej sprawie - wtrąciłam się. - Tylko ludzie przerażająco dobrzy w limbo mogą unikać kul w stylu Matrixa. A Szturmowcy są do dupy w strzelaniu, gorsi nawet... cóż, ode mnie. Możesz dosłownie przejść obok nich i nie zostać postrzelonym.

- Po pierwsze, zdradziłaś Star Wars - powiedział Jordan, wskazując na mnie palcem.

- Nie zdradziłam! - odparłam. - Ja po prostu stwierdzam fakty, poza tym większość logiki o wszechświecie to niszczenie...

- Nie poddawaj się ciemnej stronie mocy! - powiedział Jordan, zanim spojrzał z powrotem na Declana. - I to wciąż żadna wymówka.

- Cóż, miałem do tego dobry powód - było wszystkim, co powiedział Declan na temat ilości przyznanych mi punktów.

Spojrzałam na Bennetta jako na rozstrzygającego spór. Bennett westchnął i powiedział:

- Skończcie z tym - żeby powstrzymać argumentację pretendującą do kłótni. - A teraz, czemu wasza dwójka jest dzisiaj taka szczęśliwa? - zapytał dla zmiany tematu, mając na myśli Declana i mnie.

- Czy to nie oczywiste? - spytałam.

- Nadchodzi mecz - odpowiedział Declan. - Paladins vs Mustangs.

Spiorunowałam Declana wzrokiem ze złośliwym uśmiechem na twarzy.

- I Paladins wygrają.

Zaśmiał mi się prosto w twarz.

- Nie na mojej zmianie, Mustangs skopią wam tyłki.

- Po grze, gdy Paladins wygrają powiem 'Wow, ta druga drużyna Mustank'[1].

- To nie jest nawet poprawnie gramatycznie.

- Chciałabym usłyszeć coś lepszego od ciebie.

Declan myślał chwilę, a potem westchnął.

The Good Girl's Bad Boys: The Good, The Bad, And The Bullied // PL | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz