Rozdział 44: ...Pokłonić Się Jordanowi | ✔

332 45 47
                                    

- Ale ja też chciałam tego spróbować - jęknęła moja mama, kręcąc się na fotelu. - Po tym, jak zrobili to twoi przyjaciele, czekałam tylko na okazję, żeby móc to zrobić.

Spojrzałam na mojego tatę z niedowierzaniem.

- Ty też?

Wzruszył żałośnie ramionami.

- Zmusiła mnie do tego.

Potrząsnęła ramieniem mojego taty.

- Kochanie, zróbmy to jeszcze raz! - powiedziała, ledwo powstrzymując ekscytację.

Moja mama poprawiła odrobinę cylinder, monokl i sztuczne wąsy. Potem oboje okręcili się na krzesłach, żeby znaleźć się plecami do mnie. I powtórzyli to, co zrobili chwilę temu – obrócili się jednocześnie w moją stronę na biurowych krzesłach. Moja mama głaskała Snowball - wypchanego, białego kota - który siedział jej na kolanach.

- Czekaliśmy na ciebie - powiedzieli jednocześnie.

Panie i panowie, moi rodzice.

- Skąd macie te krzesła? I, mamo, te rzeczy, które masz na sobie wyglądają jak...

- ...moje, bo są - dokończył oparty o ścianę Jordan, pojawiając się znikąd. Ugryzł kawałek brownie, a potem wyciągnął je w moją stronę. - Brownie?

- Nie... - urwałam. - To znaczy, nie teraz - dodałam.

- To słabo - przyznał Jordan, wciskając resztę ciasta do ust. - Bo to był ostatni kawałek.

Moja mama zaśmiała się.

- No, no, już wszystko zjedliście, chłopcy? Dobrze, że zrobiłam drugą blachę.

Jordan zacisnął pięść i wyrzucił ją w powietrze.

- Tak!

Declan wyszedł z jadalni, piorunując Jordana spojrzeniem.

- Czemu zjadłeś ostatni kawałek brownie? Był mój.

- Bo go nie jadłeś - odparł Jordan, przewracając oczami. - I skąd w ogóle pomysł, że to był twój kawałek?

- Było dwanaście kawałków, co oznacza po cztery kawałki na głowę. Bennett zjadł swoje cztery, ty pożarłeś swoje, gdy tylko je dostałeś, a ja zjadłem tylko trzy, więc zjadłeś mój.

- Więc umie liczyć.

Declan uniósł pięść w stronę Jordana.

- Zaraz...

- Declan, nie kłóć się tutaj przy panu i pani Lorraine - odezwał się Bennett, powstrzymując go tym samym od wyciągnięcia brownie z Jordana siłą. - Zachowaj to na później - potem odwrócił się do mojej mamy z uśmiechem. - Dziękujemy bardzo za brownie, będzie mi pani musiała dać kiedyś przepis.

- Oh, dam. Twoja mama będzie zachwycona, gdy go od ciebie dostanie.

Uśmiech zniknął z twarzy Bennetta.

- Tak, oczywiście - odchrząknął. - Myślę, że słyszałem piekarnik, brownie musi już być gotowe.

- Już jest? Nie słyszałam alarmu. No, wiecie jak to mówią, czas mija szybciej, gdy dobrze się bawisz - po raz kolejny obróciła się na krześle.

Czasami kwestionuję nasze podobieństwo genetyczne.

- Będzie na was czekać w jadalni za kilka minut, gdy już ostygnie - poinformowała ich. - Nie chcielibyśmy kolejnego incydentu, po tym jak Jordan wziął brownie, które wciąż było gorące.

The Good Girl's Bad Boys: The Good, The Bad, And The Bullied // PL | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz