Minęło kilka tygodni od kiedy Parker odszedł. I szczerze mówiąc, nie wiem co by się ze mną stało gdyby nie chłopaki. Byli sobą, rozśmieszali mnie i wywoływali u mnie uśmiech, nie pozwalali by zerwanie mnie przygnębiło.
- Odłóż to, kazałem ci to odłożyć. Ostrzegam cię, nie rób tego. Nie...
Declan odsunął głowę na bok w idealnym momencie, jedzenie przeleciało obok i trafiło w chłopaka za nim. Dzieciak krzyknął i odwrócił się, żeby spiorunować wzrokiem tego, który to zrobił, ale spotkał się jedynie z zabójczym spojrzeniem Declana i odpuścił. Jordan parsknął tylko śmiechem. Właśnie miał zamiar zgarnąć więcej jedzenia, kiedy siedzący po drugiej stronie stołu Bennett zabrał mu plastikowy łyżko-widelec, daleko od Jordana.
- Przestań bawić się swoim jedzeniem - zbeształ go Bennett.
- Czemu nie? - jęknął Jordan. - To znaczy, to nawet nie jest jedzenie - wziął łyżko-widelec Declana, nałożył na niego trochę jedzenia i rzucił nim z powrotem na talerz dla emfazy.
- Ale dlaczego musisz nim we mnie rzucać?
Jordan wzruszył niewinnie ramionami.
- Nie wiem, żeby poćwiczyć cela?
Zanim Declan zdążył odebrać swój łyżko-widelec i się odciąć, wtrąciłam się.
- A jednak ma rację - powiedziałam. - Nie wiem co to jest, ani nawet czym to było. To jest obrzydliwe.
- Aw, nie bądź taka - odezwał się Jordan. - To tylko Declan.
Declan spojrzał na mnie i Bennetta.
- Zróbcie mi przysługę i przytrzymajcie mnie, bo przysięgam, że...
- Nie zaczynajcie tutaj kłótni - powiedział Bennett, gdy wziął łyka swojego mleka z kartonu. - Kłóćcie się w miejscu z mniejszą ilością... świadków.
Nie starałam się nawet powstrzymać śmiechu z powodu całej tej sytuacji.
- Dlaczego wy zawsze się kłócicie?
Jordan wyszczerzył się.
- Bo to nie tylko łatwe, ale też zabawne.
- I bawi mnie myśl o tym jak moja pięść wchodzi w kontakt z jego twarzą - Declan westchnął i strzelił knykciami.
Spojrzałam na Bennetta.
- A teraz faktyczny powód.
- Ale to jest faktyczny powód - sprzeczali się Declan i Jordan.
Bennett westchnął.
- To taka męska rzecz. Ludzie zazwyczaj okazują swoją przyjaźń poprzez bycie miłym, przyjacielskim. Ale jeśli chodzi o chłopków, naśmiewamy się z kogoś albo droczymy go, ale w przyjazny sposób.
- Ale to jest dręczenie, racja?
Cała trójka tylko spojrzała na mnie zdezorientowana.
- To znaczy, wiem, że nie o to wam chodzi. Ale dręczenie, groźby, żarty, to wciąż zalicza się jako dręczenie, tak?
- Ma rację.
- Istnieje pewna granica pomiędzy droczeniem, a dręczeniem - zaczął Bennett. - Ale co naprawdę się liczy to: czy rani to ich uczucia? Jeśli nie biorą tego na poważnie, wtedy jest w porządku, ale jeśli rzeczywiście ich to boli, wtedy nie jest.
Spojrzeliśmy na Jordana i Declana, którzy pokręcili głowami.
- To nie boli, przyrzekam - zapewnił nas Jordan. - Uważam, że to zabawne, zwłaszcza te dobre żarty.
CZYTASZ
The Good Girl's Bad Boys: The Good, The Bad, And The Bullied // PL | ✔
HumorOceniając tą książkę po jej okładce czy tytule, reprezentujesz sobą to, na co chce zwrócić uwagę ta historia. Jest to opowieść o dręczeniu i jak setki innych książek o tej tematyce, pokaże ci szorstką rzeczywistość bycia dyskryminowanym, znieważany...