Chodziłam w tę i z powrotem. Nie powinnam się denerwować. Dlaczego się denerwuję?
- Czemu chodzisz w tę i z powrotem? - zapytał mnie Bennett, opierając się o ścianę. - Nie powinnaś się denerwować. Ona powinna.
Zaśmiałam się nerwowo.
- A jednak się denerwuję.
Złapał mnie za rękę, zatrzymując mnie tym samym w miejscu.
- Po prostu się uspokój. Nie ma co się denerwować. Po prostu zachowaj spokój jak...
- Ty? - podsunęłam.
- Miałem zamiar powiedzieć ogórek - przyznał Bennett z małym uśmiechem. - Ale pochlebia mi, że tak o mnie myślisz.
Nie mogłam nie odwzajemnić uśmiechu.
- Nie ma za co.
- Bent, nie każ mi przypominać, że Naomi jest zajęta - powiedział Jordan śpiewnym tonem, na co Bennett nagle puścił moją rękę.
Bennett spiorunował go spojrzeniem.
- Dlaczego miałbyś mi przypominać?
Jordan posłał mu wszystkowiedzący uśmiech.
- Naprawdę muszę?
- Co jest w tej torebce? - zapytałam Jordana, chcąc zmienić temat.
Jordan sapnął i przycisnął do siebie torebkę.
- To nie jest torebka!
Przewróciłam oczami.
- Przepraszam, co jest w tej męskiej torebce?
- To też nie to - odparł. - To torba na ramię. Nosisz okulary, Naomi. Widzisz przedmioty przed sobą, a to przecież oczywiste, że jest to torba na ramię, a nie męska torebka.
Prychnęłam.
- Patrzę na to, co mam przed sobą, a jakoś tego nie widzę.
- Ja też - zgodził się Bennett.
- Oh, ha ha - powiedział sarkastycznie Jordan.
- Ale naprawdę, co jest w tej... torbie na ramię.
- Zobaczysz.
Bennett rozejrzał się.
- Gdzie jest Declan tak w ogóle?
- Zobaczysz.
Spojrzałam na Jordana.
- Starasz się brzmieć tajemniczo, co?
- A udaje mi się?
Postanowiłam go zignorować, za Bennett musiał podjąć tę samą decyzję,zaraz po ich pierwszym spotkaniu. Lekcje właśnie się skończyły i nasza trójka - chociaż powinna być nas czwórka - znajdowała się w odosobnionym zachodnim skrzydle szkoły. Nikt się tam nie zapuszczał, chyba że jakaś para potrzebowała prywatności, uzależnieni szukali miejsca, w którym mogliby się odurzyć albo dzieciaki chciały zerwać się z lekcji.
Spuściłam wzrok na mój telefon i uderzyłam w niego kilkakrotnie, bo znów się zawiesił. Włożyłam go do ryżu, tak jak polecił mi Parker, ale to nie zadziałało. Może to dlatego, że zniecierpliwiłam się i zjadłam ryż. Nie, tylko żartuję. Muszę kupić sobie nowy telefon, a już od jakiegoś czasu i tak miałam zamiar go wymienić.
- Już prawie czas - poinformowałam ich. - Powinna już tu być.
Jordan wyciągnął swój telefon z nikczemnym uśmiechem.
CZYTASZ
The Good Girl's Bad Boys: The Good, The Bad, And The Bullied // PL | ✔
HumorOceniając tą książkę po jej okładce czy tytule, reprezentujesz sobą to, na co chce zwrócić uwagę ta historia. Jest to opowieść o dręczeniu i jak setki innych książek o tej tematyce, pokaże ci szorstką rzeczywistość bycia dyskryminowanym, znieważany...