mam ciebie | narancia|woman

58 10 0
                                    

Dopóki ktoś był na stałe u jego boku, Narancia był absolutnie pewny, że ​​wszystko będzie dobrze. Nawet gdyby sytuacja nie była sprzyjająca, nie martwiłby się, ponieważ miał kogoś, na kim mógł polegać. Inną rzeczą, której był absolutnie pewien, było to, że na pewno nie chciał przebywać w pobliżu kogoś takiego jak ty, który pewnego dnia powiedział mu: „Narancia, nie potrzebuję twojego towarzystwa w takim stanie".

Po prostu próbował się z tobą zaprzyjaźnić! Potem robisz się zarozumiały, kiedy zaczyna się o ciebie martwić, a potem mówisz mu, żeby to skończył. Z jakiego powodu , zastanawiał się Narancia, czy musiała być tak tajemnicza?

„Pieprzyć ich! Nie obchodzi mnie to ". Wrzasnął żarliwie do atmosfery, odsuwając się jeszcze bardziej od stołu, przy którym wcześniej siedzieliście na zewnątrz.

To prawda, że ​​go to nie obchodziło, ani trochę, ale wciąż odwracał się, by pojawić się na progu i mamrotać coś o tym, że znowu cię zobaczy później w ten weekend, czy coś...? Odmówiłeś i zamknąłeś drzwi. Narancia przyłapał cię na oddalaniu się od lokalnego targu i natychmiast dopasował się do twojego tempa, wzywając cię z drugiej strony drogi. Spojrzałaś na niego tylko raz swoim kamiennym, zimnym spojrzeniem i zaczęłaś go ignorować. Jego kroki w końcu zwolniły i Narancia był sam w obserwowaniu, jak gubisz się w tłumie poza jego wzrokiem. Wyglądało na to, że to było tak blisko, jak zamierzał dzisiaj do ciebie dotrzeć.

Trzeciego dnia, kiedy zobaczył cię siedzącego na ławce z jedną ręką zakrytą ustami, a drugą ściskającą jedno z kolan, Narancia ponownie doświadczył tego uczucia. Ten, który spowodował, że go odepchnąłeś - ten, który rzucił się naprzód i spowodował ból w klatce piersiowej, ten, który sprawił, że chciał do ciebie biec i złagodzić wszystko, z czym miałeś do czynienia - ale trzymał się tych kilka metrów od ławka i nie wykonał kolejnego ruchu. Spędził jeszcze kilka sekund, obserwując cię, zanim z żalem odwrócił się, by dołączyć do swoich kolegów z gangu. Poczucie winy ogarnęło jego wnętrzności przez kilka następnych dni, aż znów cię zobaczył.

Ostatniego dnia przeszedł przez miasto z nowym postanowieniem. Narancia ćwiczył tę chwilę wcześniej, rozważając jego słowa i starannie dobierając metody mówienia i właściwego podejścia do ciebie. Jednak z każdym krokiem jego uczucia stawały się coraz śmielsze, a myśli zaczęły topić się w fondue obecnie bezużytecznego przygotowania. W chwili, gdy uniósł pięść, by zastukać w twoje drzwi, otworzyły się, ukazując twoją zdziwioną postać.

„Narancia? Co Ty tutaj robisz?"

„Ja... ach" Co miałem powtórzyć? Język Naranci zdawał się sztywny, a usta wysychały. Zacisnął zęby, przeklinając siebie za to, że stał się taki słaby. Wcale nie tego chciał.

Westchnęłaś i skrzyżowałaś ramiona przed częściowo otwartymi drzwiami.

"Daj mi kolejną szansę!" Wyrzucił z siebie, robiąc krok do przodu, by zmniejszyć dystans między wami. Twoja wyraźnie skonsternowana mina skłoniła go do kontynuowania: „Ja też kiedyś miałem gorzej, wiem, jakie to gówniane uczucie! Ale teraz mam ludzi, którzy mi pomagają i ty też tego potrzebujesz. Ja... Chcę ci udowodnić swoją wartość. Chcę - Muszę ci pokazać, że mogę być tym, z którym chcesz być, kiedy nie możesz sobie z tym poradzić samodzielnie. "

Kiedy Narancia w końcu cofnął się, by obserwować twoją reakcję po spojrzeniu ci w oczy i wyrażeniu swoich uczuć, serce podskoczyło mu do gardła. Twój wyraz twarzy złagodniał, a oczy błyszczały, gdy otworzyłeś usta, żeby coś powiedzieć. - Cóż, właśnie wychodziłem. Ty... "Wyraźnie przełknąłeś, ale zachowałeś spokój. "Czy chcesz wyjść na zewnątrz? Razem?"

Po cichu zamknęłaś drzwi i powoli wtuliłaś się w ramiona Naranci, dziękując mu za pozornie nic. Uścisnął cię mocno, trzymając w swoich objęciach. „Mam ciebie".

J0J0 TURECKIE SHOTY PO POLSKU,Z JOJOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz