Rozdział 56

151 20 2
                                    

*WCHODZĘ CAŁA NA BIAŁO*

Zmartwychwstałam. Wasze komentarze dały mi kopa! A poza tym nie lubię niedokończonych rzeczy (tym bardziej opowiadań!!) :D

Kolejny rozdział już się pisze, ale z racji tego, że właśnie zamykam oczy to wstawiam to, co powstało. Trochę niepewnie czułam się wchodząc w tak dawno nienoszone buty bohaterów, ale mam nadzieję, że nie doświadczycie żadnych zgrzytów. Czytając to, co zostało napisane do tej pory widzę trochę chaosu w historii, tak więc również tym się zajmę :))


– Chyba nie mówisz poważnie. – Spojrzała na niego przestraszona i zszokowana. – Nie możesz tego zrobić.

– Mogę i zrobię – odpowiedział, twardo patrząc w brązowe oczy.

– Nie możesz. Do diabła! Nie rozumiesz, że zrobisz z siebie zdrajcę?

– A czy i tak nim nie jestem? Granger, nie przyszedłem z tobą dyskutować. Albus chciał abyś wiedziała, co się wydarzy. Nie wiem jakie zabawne przymierze razem zawarliście, ale cokolwiek to było możesz być pewna, że już nie będzie obowiązywało.

– Nie możesz, Snape – powtórzyła cicho, bardziej do siebie niż do niego. Złość, szok i strach mieszały jej się pod skórą, jakby były składnikami śmiercionośnej mikstury. – Jeśli to zrobisz nie będziesz mógł mi pomagać ze stadem. Nikt ci nie zaufa.

– Może więc potraktuj to jako znak od samego Merlina i zakończ tę farsę z podlizywaniem się Czarnemu Panu i podkładaniem mu się za każdym razem, gdy chce na kimś się wyżyć. Bo teraz sam Albus Dumbledore ci nie pomoże. – Wyminął ją i odszedł nie zawracając sobie nawet głowy zamykaniem za sobą drzwi.

Hermiona wpatrywała się z niedowierzaniem w punkt, gdzie jeszcze przed chwilą widziała plecy Snape'a. Ogarnęła ją złość. Czemu nic nie mogło pójść zgodnie z planem? Z planem, nad którym siedziała miesiącami i rozważała każdą opcję. Nawet śmierć Albusa. Tyle że nie z rąk Severusa, którego współpracy w swoich planach nie przewidziała.

Westchnęła, zamknęła drzwi i opadła ciężko na łóżko.

Układ z Albusem był nieskomplikowany, a jego korzenie sięgały czasów sprzed wakacji, gdy jeszcze nie należała do Zakonu. Kilka miesięcy przed tym jak zgodziła się bez żadnego „ale" na to, by Snape ją „uprowadził", wzmacniając tym swoją pozycję w kręgu Voldemorta, została przyłapana na wyjściu z Zakazanego Lasu. Był to jej pierwszy raz, gdy ktoś ją zauważył i na swoje nieszczęście od razu wylądowała u dyrektora. I nie miała wtedy dobrego kłamstwa w zanadrzu. Można nawet posilić się o stwierdzenie, że w głowie miała czarną dziurę zamiast rozwiązania. Postanowiła więc zaryzykować, nie wiedząc jak Dumbledore zareaguje na brak subordynacji Hermiony Granger oraz jej zadziwiające zachowanie. Mogła przypuszczać, że trafiła na chwilę, gdy dyrektor był mało dociekliwy, a bardziej nastawiony na strategiczne myślenie. Dlatego gdy zaproponowała zaprzestanie drążenia tematu i pozwolenie na wchodzenie do Zakazanego Lasu na jej pisemną odpowiedzialność w zamian za każdej wagi przysługę, przystał na jej warunki. Czy była wtedy zdziwiona? I to jak. Cieszyła się na tyle, że nie myślała o tym, jaką przysługę będzie jej dane wykonać. W momencie, gdy zapytał się czy pójdzie z Severusem w roli zakładnika do Czarnego Pana oboje wiedzieli, że spłaca u niego dług. Jednak on nie wiedział, jak bardzo było jej to na rękę. Nikt nie wiedział i dlatego każdy podejrzewał, że nie wytrwa przed tronem Voldemorta dłużej niż dziesięć minut. Ale jej historia z Lordem Voldemortem trwała znacznie dłużej i zaczęła się w momencie, gdy należała do poprzedniego stada, a jej pierwszy alfa wciąż żył. Tobias, bo tak miał na imię wilkołak, który przewodził stadem przed Velvorem, miał staroświeckie podejście i nie za bardzo lubił słuchać innych. Miał swoje zasady, którymi kierował się przez lata, i które pozyskał do swojego ojca zajmującego pozycję alfy przed nim. Z racji, iż kontakt z wilkołakami miał od małego – wychowywał się przy nich, a następnie stał się jednym z nich – jego podejście było mocno zakorzenione. I przez to każdej pełni ruszali na polowanie, podczas którego nie trzymali się sztywno żadnych zasad, ponieważ nie mieli żadnej kontroli nad swoim ciałem. Oddawali się w ręce Bestii, zadawalając ją żądzę i doprowadzając do rozlewu krwi. Nie zawsze zwierzęcej.

~ HGxSS w granicach nierozsądku ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz