Rozdział 45

197 13 0
                                    

– Granger, zabierz te kłaki z mojej twarzy – warknął półprzytomny Severus.

– Mhm... – mruknęła mało przejęta i przewróciła się na drugi bok. Niefortunnie, bo z tej drugiej strony znajdował się akurat Postrach Hogwartu i tak się złożyło, że wpadła na niego z impetem.

– Na kapcie Merlina, Granger, weź ze mnie złaź. – Popchnął ją, ale ona jedynie wymamrotała coś pod nosem i uparcie kontynuowała leżenie z nogą przerzuconą przez Snape'a.

Jak się można było spodziewać, długo nie trwała w tej błogiej i nieświadomej pozycji, bo ryk, który ją zbudził na pewno dało się usłyszeć na wszystkich piętrach Hogwartu.

– Dwadzieścia punktów od Gryffindoru za niesubordynację! – rozległ się wrzask.

Dziewczyna o mało nie zleciała z łóżka budząc się w tak drastyczny sposób i zaspanymi oczami popatrzyła na Snape'a jakby postradał zmysły.

– Co się drzesz? Jest siódma rano – wymamrotała i roztarła sobie skronie.

– Idź sobie spać gdzieś indziej, jeśli zachowujesz się jak zwierzę w łóżku, a nie człowiek – syknął.

– Niektórym by nie przeszkadzał taki obrót sytuacji – odpowiedziała wymownie.

– To znajdź kogoś takiego i jemu próbuj zabrać poduszkę, a nie mi. Ja potrzebuję snu – warknął.

Hermiona nie rozumiejąc, o co w ogóle tyle zajścia przewróciła jedynie oczami i bez komentarza wyszła z sypialni Severusa. Wróciła do siebie opadając szybko na łóżko i z radością popadła w głęboki sen. Mistrz Eliksirów natomiast był za bardzo wybudzony, ażeby ponownie zapaść w sen, postanowił jednak położyć się jeszcze na chwilkę w ciepłym łóżku, póki nie miał na głowie miliona spraw do załatwienia i nikogo do uratowania.

– Dzień dobry – powiedziała na powitanie Hermiona siedząc w pogodnym nastroju w fotelu i jedząc płatki z mlekiem.

– Dla kogo dobry, dla tego dobry.

– Och, ten brak optymizmu w głosie z rana! Aż chce się żyć! – Uśmiechnęła się lekko pod nosem, ale szybko wróciła do książki, którą trzymała na kolanach.

– Granger, jak ubrudzisz ten egzemplarz, to możesz się pożegnać z życiem – warknął niezadowolony, że w ogóle dotknęła książki bez pytania, mimo że dał jej na to zgodę jeszcze jakiś czas temu.

– A jeśli inny egzemplarz? – Podniosła głowę znad księgi.

– Każdy egzemplarz – wysyczał.

– Chciałam się tylko upewnić – oznajmiła, wzruszyła ramionami i wróciła do czytania.

Severus popatrzył na nią ukradkiem. Zdecydowanie miała zbyt dobry humor jak na to, że wczoraj wróciła w tak opłakanym stanie od Czarnego Pana. I jeszcze te paranoiczne zachowanie w nocy. A teraz, jak gdyby nigdy nic siedziała sobie u niego w salonie i rozkoszowała się książką ledwo będąc w stanie czytać jednym okiem. Poszedł do kuchni i jak normalny człowiek zjadł śniadanie przy stole. Gdy wrócił Hermiona przemierzała pokój w tę i z powrotem.

– Granger, bo zrobisz mi dziurę w dywanie.

– A co jeśli Voldemort mnie przejrzał? – Popatrzyła na niego niespokojnie z paniką w oczach. – Co jeśli zamierza teraz odegrać się na stadzie? Albo na tobie, Snape? – Zamilkła na chwilę, utkwiła wzrok w podłodze i dalej szybkim krokiem przemierzała pomieszczenie. – On już wie – powiedziała nagle z pełnym przekonaniem. – On wie, Snape. – Spojrzała na niego pustymi oczami. – On tu idzie.

~ HGxSS w granicach nierozsądku ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz