Rozdział 32

256 11 0
                                    

Pociąg zatrzymał się na peronie, a oni żwawym krokiem wyszli z przedziału.

– Dokąd teraz, profesorze? – zapytała, rozglądając się dookoła.

– Tędy. – Wskazał palcem w prawą stronę i ruszył przed siebie.

– Czy mógłby pan...? – Hermiona sapnęła, próbując dogonić nauczyciela. – Po pierwsze – złapała oddech – mógłby pan zwolnić? Po drugie  – kolejny oddech – powiedzieć mi, co ja tak dokładnie tutaj robię?

– Po pierwsze, Granger: nie. – Hermiona mogłaby przysiąc, że kąciki jego ust wygięły się w krzywym uśmiechu. – Po drugie: postawiłabyś Hogwart do góry nogami jakby mnie nie było.

Dziewczyna przewrócił oczami.

– Histeryzuje pan. Czy ja kiedykolwiek naraziłam pańskie zaufanie?

Snape spojrzał na nią przelotnie, jakby chciał się upewnić czy na pewno nie żartuje.

– W ciągu jednego dnia tak, z dziesięć tysięcy razy, Granger.

Ponownie przewróciła oczami.

– Nie może pan po prostu powiedzieć „nie, panno Granger, nie było takiego momentu, kiedy moje zaufanie do pani byłoby zachwiane"?

– Gryfonka, która nakłania do kłamstwa. Niech się tylko Minerwa dowie.

Trzeci raz przewróciła oczami.

– Jak będziesz cały czas tak robić, w końcu ci tak zostanie.

– Mówi pan z doświadczenia?

– Z obserwacji. Popatrz tylko na tę pokrakę, Moody'iego.

Hermiona pokręciła głową z dezaprobatą.

– Mówił kiedyś ktoś panu, że brakuje panu poczucia humoru?

– Nie, Granger, i jak widzę, ty nie będziesz pierwsza – warknął.

– W porządku, w porządku – odpowiedziała niewinnie, nie chcąc się narażać i być pod obstrzałem morderczego spojrzenia. – A mogę się przynajmniej dowiedzieć dokąd się kierujemy?

– Do znajomego.

– Który nazywa się...?

– Do znajomego, Granger. Dowiesz się wszystkiego na miejscu... albo i nie.

Trzymał ją w niepewności, nie podając żadnych szczegółów – chciała rozszarpać go ze złości, ale wiedziała, że przemocą raczej nic z niego nie wyciągnie.

                                                                                 ***

Szli krętymi ścieżkami i po pewnym czasie Hermiona nawet nie pamiętała już gdzie się znajduje. Jakby mogła wiedzieć, skoro pierwszy raz tutaj się znalazła? W starożytnej Persji – kto by pomyślał?, prychnęła w myślach.

W końcu najwyraźniej znaleźli się wystarczająco daleko od mugoli, bo Snape chwycił ją za przedramię i skręcił w którąś z wąskich uliczek. Przez chwilę jej myśli skupiły się na tym czy mężczyzna zawsze wchodził w tę konkretną ulicę, by się teleportować, czy to w ogóle miało jakieś znacznie, czy z tego miejsca najlepiej się przemieszczało, czy po prostu był to czysty przypadek.

Jej myśli odgoniła jednak chłodna ręka profesora stanowczo ściskająca jej dłoń.

– Granger. Granger! – Próbował przywrócić ją do rzeczywistości.

– Tak? – odpowiedziała niepewnie, nie chcąc przyznawać się do tego, że na chwilkę zgubiła się we własnych myślach.

– Granger, posłuchaj chociaż raz w życiu co do ciebie mówię!

~ HGxSS w granicach nierozsądku ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz