Rozdział 39

180 10 0
                                    

Hermiona wyglądała jakby przeszedł przez nią sam diabeł. Opętał jej ciało, jej zmysły, jej racjonalizm, który tak bardzo lubiła podkreślać. Oczy wilkołaka, którymi na niego patrzyła, odzwierciedlały jej szaleństwo. Jej postać emanowała potęgą, furią, mocą. Wyglądała jakby mogła zdziałać wszystko, czego tylko by zapragnęła, a co dopiero przeciwstawić się mu – czarodziejowi, który dysponował jedynie zaklęciami obronnymi.

– Spróbujmy nie poddawać się emocjom – odezwał się ponownie, kiedy w końcu dzieliło ich kilka metrów więcej. – Jesteś dobrze prosperującą czarownicą, a ze swoim wilkołactwem zmagasz się nie pierwszy raz. Rozumiem, że jeszcze nie zmagałaś się z taką sytuacją, jednak wierzę, że jesteś w stanie sobie z nią poradzić. Nie musimy doprowadzać do walki i przelewać krwi.

Wilkołak przekrzywił głowę i warknął głośno wystawiając kły na zewnątrz.

– Nie zostawiasz mi wyboru. Nie poradzę sobie z tobą jedynie na zaklęciach obronnych, a doskonale powinnaś wiedzieć, że nie pozwolę na to, abyś wyszła z tego pokoju w takim stanie. Myśl, co robisz.

Hermiona chciała myśleć, co robi. W sumie to myślała, jednak nie potrafiła swoich myśli przemienić w działanie. Była skryta głęboko pod postacią wilkołaka i nie wiedziała jak się stamtąd wydostać. Czy dysponowała świadomością równą człowiekowi? Tak jej się wydawało. Od kiedy tylko nawąchała się eliksiru i kilka minut później ocknęła się na podłodze, czuła się jak gdyby w pełni odzyskała świadomość - z tym, że nie wyglądała na taką. Nawet słowa nie potrafiła wydukać, a przynajmniej nie takie, które przeszłoby na drugą stronę i zostałoby usłyszane przez kogokolwiek. Leżała bezwładnie w odrętwiałym ciele i patrzyła z bezsilnością na ludzi wokół niej. Zachodziła w myślach po nocach jak to będzie, gdy nastąpi pełnia. Co nastąpi, gdy nie będzie mogła powstrzymać wilkołaka, a profesor Snape zareaguje zbyt instynktownie? Co się stanie, gdy nie będzie miała możliwości, aby zareagować, a profesor w obronie zaatakuje wszystkim, co zna? Takie myśli krążyły jej po głowie kilka godzin temu, jednak dużo się nie zmieniło od tej pory - poza tym, że czuła przytłaczającą obecność Bestii obok siebie.

Czuła się dosyć obco przebywając w swoim ciele, tym bardziej w chwili, gdy zewsząd ogarnęło ją mroźne, przytłaczające uczucie, że nie jest tutaj sama. Że nie jest sama u siebie. Poczuła się jak dzikie zwierzę w klatce - przerażone, bezsilne, z sercem zaciśniętym w żelaznym uścisku. Starała się nie oddychać za dużo, nie poruszać za dużo, nie ściągać na siebie uwagi. Nie wiedziała w jak bardzo niebezpiecznym położeniu możliwe, że się znajduje. Bo czyżby Bestia nie była częścią jej? Czy nie powinna być jej przychylna i zjednana z nią? Czy możliwe byłoby, ażeby wilkołactwo wzięło się od Czarnej Magii? Czy było to pewnego rodzaju klątwa? Hermiona miała najróżniejsze podejrzenia, ale myśl o tym w takiej sytuacji była najmniej odpowiednia.

Severus przestał mówić i w pomieszczeniu zrobiło się przeraźliwie cicho. Ostatnią rzeczą, jaką Granger chciała robić była walka wręcz, aczkolwiek i tak jakby miała wybierać wolałaby taką, aniżeli walkę na różdżkę i siłę - jej siłę oczywiście, a różdżkę Mistrza Eliksirów, Śmierciożercy.

Poczuła jak jej własne ciało napręża się i szykuje do ataku. Zmuszała się do myślenia nad jakimś rozwiązaniem, ale im bardziej próbowała coś wymyślić, tym słabsze pomysły przychodziły jej do głowy. Jak miała dać znać, że wciąż była tutaj obecna, i że Snape powinien dawkować swoje zaklęcia? Jak miała...

Nie zdążyła dokończyć swoich panicznych myśli, gdy poczuła, że Bestia bezkarnie próbuje wykorzystać chwilę nieuwagi profesora. Oczywiście było to podpuszczenie, jednak jaki wilkołak by to wiedział?

Severus odparł jej atak kilkoma zaklęciami obronnymi na tyle silnymi, że odepchnęły ją do tyłu. Bestia była rozwścieczona i bez pomocy człowieka, który by ją kontrolował, nie była w stanie jasno myśleć. Dziko rozpoczęła atak na niego.

~ HGxSS w granicach nierozsądku ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz