Rozdział 22

473 19 0
                                    

"Qui tacet, consentire videtur."
~ "Ten, kto milczy, zdaje się zezwalać."


Severus niepostrzeżenie przedostał się przez szkolne korytarze do lochów. Jak najszybciej zdjął z Granger zaklęcia, które wcześniej rzucił, by nie wyrządziły jeszcze większych szkód niż – jak przypuszczał – zdołały już wyrządzić. Objął jej ciało, by nie osunęła się  na ziemię i jednym sprawnym ruchem różdżki zdjął wszystkie zaklęcia ochraniające jego gabinet. Następnie schował magiczny przedmiot i bez zbędnych ceregieli wziął Granger na ręce kierując się w stronę swoich prywatnych komnat – zdając sobie zarazem sprawę z faktu, że obrażenia, których doznała nie były jedynie powierzchowne, jak przypuszczał wcześniej.

Dopiero teraz dotarło do niego, jak bardzo poważna jest cała ta sytuacja. Przez całą podróż od Zakazanego Lasu nie dochodziły do niego prawdziwe myśli na temat tego wydarzenia. Był zbyt zajęty tym, by nikt po drodze nie zorientował się, że lewituje obok siebie uczennicę, którą ranną znalazł na skraju lasu, do którego, nawiasem mówiąc, był zakaz wchodzenia.

W momencie, gdy przekroczył próg swoich komnat, a emocje powoli opadły, doszły do niego myśli, które wcześniej mimowolnie zagłuszał. Prawda była taka, że Granger, jego uczennica, z którą związał Wieczystą Przysięgę, i która ukrywała przed nim rzeczy, w które pewnie nigdy w życiu by nie uwierzył, leżała właśnie w jego ramionach, co najprawdopodobniej było spowodowane wpływem Czarnego Pana – co zarazem przynosiło ze sobą jedynie pytania i powody do prawdziwych zmartwień.

Kopnięciem nogi otworzył drzwi do salonu i delikatnie położył dziewczynę na kanapie, by nie spowodować dawki niepotrzebnego bólu i kolejnych stłuczeń. Chwilę później był już w drodze do składziku, znajdującego się w jego laboratorium, po drodze jednym ruchem wyłączając ogień pod kociołkiem i sprzątając ze stanowiska.

Wszedł do pomieszczenia, które w przeciągu ostatnich lat zdążył już kilkakrotnie powiększyć i zmienić układ, według którego sortował flakoniki.

Z półek zaczął wyciągać wszelkiego typu eliksiry, które w tej chwili mogły być dla niego pomocne; przeciwbólowe, nasenne, rozluźniające mięśnie, uzupełniające krew, łamiące i zrastające kości. Miał nadzieję, że nie będzie potrzebował bardziej radykalnych mikstur, a tym bardziej zaklęć, które mogłyby kolidować z co poniektórymi eliksirami, które miał zamiar podać.

Wrócił do miejsca, gdzie zostawił dziewczynę, i gdy otworzył drzwi do pomieszczenia wszystko, co przed chwilą zajmowało jego myśli natychmiastowo wyparowało, a miejsce zajęły księgi, które w myślach wertował w poszukiwaniu jak najbardziej użytecznych – tak, mimo wszystko – zaklęć i powodów, którym można było przypisać takie skutki.

Ciało Granger było napięte do kresu wytrzymałości, a przez nie przechodziły drgawki, za każdym nowym uderzeniem coraz to silniejsze.

W ostatniej chwili zdążył przytrzymać jej ramiona, zanim jej ciało nie wylądowałoby na ziemi, pod wpływem kolejnych wstrząsów. Pod swoimi dłoniami czuł, jak bardzo jej mięśnie napięły się przed czymś, co było dla niego jedynie zagadką. Nie miał najmniejszego pojęcia, co w przeciągu tak krótkiej chwili mogło spowodować taką sytuację, ale to nie wyglądało na nic dobrego.

Zaczęła szarpać się pod jego uściskiem, próbując się z niego wyswobodzić. Severus przytrzymał jedną ręką jej klatkę piersiową, a drugą ręką jej prawą nogę, znajdującą się przy oparciu kanapy, unieruchamiając całe jej ciało.

Jednak, gdy po kilku minutach drgawki wciąż nie przechodziły, a mięśnie wciąż się nie rozluźniały wiedział, że musi działać, mimo niepożądanych skutków, które mogły wystąpić. Było ryzyko... Zawsze było ryzyko.

~ HGxSS w granicach nierozsądku ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz