🕛Chapter 29🕛

420 19 2
                                    


,,Something ends"


Całe rodzeństwo Hargreeves było w domu Elliota, który był już martwy. Nie żył oczywiście przez nich. Z wszystkimi ludźmi, z którymi zapoznawali się, działo się coś przykrego lub złego. Byli niebezpieczni dla społeczeństwa pomimo, że w dzieciństwie trenowano ich do ratowania świata. Oni jednak niszczyli go coraz bardziej. Słuchali lokalnych wiadomości, w których mówiono o śmierci prezydenta. Podejrzewano każdego z nich, z osobna. Wymieniali dlaczego są podejrzani, co zrobili, co im nie wyszło. Nikt z rodzeństwa nie odzywał się słowem, tylko słuchali zarzutów jakie miał na nich świat.

- Nie cierpię tego zdjęcia. - odezwał się nagle Diego przerywając ciszę między nimi.

- Wszczęłam zamieszki? Niewiarygodne. - prychnęła Allison niedowierzając, że ją również oskarżono.

- Z pozytywów: naprawiliśmy czas i zatrzymaliśmy zagładę. - powiedział Luther.

- Tylko to udało nam się zrobić poprawnie, a ludzie nawet nie wiedzieli, że grozi im wojna. - odparła ledwo słyszalnie Eight, która stała z głową spuszczoną w dół obok swojego chłopaka.

- Ale z nas bohaterowie - skwitował Diego. - Daliśmy umrzeć JFK.

- I jesteśmy groźnymi przestępcami - dodała mulatka. - FBI nas ściga, policja, służby specjalne. W końcu nas znajdą.

- Dokąd mamy iść? - zapytała Vanya.

- Mam taką jurtę - zaczął Klaus, który zszedł ze schodów opuszczając pokój, w którym leżał dość długi okres czasu. - Pod Reykjavikiem. To dobra kryjówka. Trochę dziwni ludzie, ale mili. Gościnni.

- Głąby - wtrącił Five. - Ukrywanie się nie pomoże. Komisja znajdzie nas wszędzie i zawsze.

- Ma rację. Nigdy nie przestaną. - powiedział Diego, a nastolatek wraz ze swoją dziewczyną spojrzeli na niego zdezorientowani.

- A ty od kiedy znasz się na Komisji? - zapytał brunet.

- Właśnie stamtąd wróciłem - odpowiedział mężczyzna, a zielonooki spojrzał na niego zdziwiony. - Zaproponowali mi pracę. Pełen etat z benefitami. Musiałem odmówić.

- Zaproponowali pracę wiejskiemu głupkowi. - odparł Five, a Eight przewróciła teatralnie oczami, na to, że jej chłopak pomimo tak poważnej sytuacji zaczął kłócić się ze swoim bratem. Odleciała myślami do tego co może się stać dalej. Jak opuszczą czasy, w których ich nie powinno być? A może Komisja ich zabije i to będzie na tyle niesamowitego rodzeństwa Hargreeves. Po chwili do kłótni dołączyła się cała reszta, lecz Eight zwróciła uwagę na to, że Vanya zniknęła.

- Zabiłam dziesięciu facetów - odparła nagle brunetka - Jeden po jednym. - dokończyła, a w pomieszczeniu zapadła cisza, którą przerwała ich siostra schodząc ze schodów. Five spojrzał się na swoją dziewczynę zdziwionym wzorkiem.

- Wychodzę. - powiedziała, a wszyscy zwrócili spojrzenia w jej stronę.

- Co? Dokąd? - wypytywała Allison, która wstała ze stopnia, na których siedziała od kilku minut.

- Na farmę Sissy. Coś jest nie tak z Harlanem. Muszę mu pomóc. - odpowiedziała z powagą w głosie kobieta.

- Musimy trzymać się razem. Zwłaszcza teraz. - wtrącił Luther. Nastolatka, która miała już tego dość podeszła do Vanya'i.

- Idę z tobą. - powiedziała zdecydowanie.

- Eight... - zaczął Five lecz dziewczyna mu przerwała.

Eight Hargreeves | Ta co sprawia kłopotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz