☕Chapter 17☕

1K 48 15
                                    


,,That day that was"

Wszyscy słuchali Five'a, który mówił z ogromną powagą jak bardzo jest ważne to, aby dowiedzieć się kim jest Harold Jenkins i zabić go. Eight usiadła na krześle i opierając głowę na jednej ręce słuchała wywodów bruneta.
- Byłem w centrali Komisji i tam przechwyciłem wiadomość do Hazel'a i Cha- Chy. ,,Chronić Harolda Jenkinsa". Jestem pewien, że to on odpowiada za apokalipsę. - Zapadła cisza. Każdy analizował słowa Five'a, a ten patrzył się w stronę Eight ze smutkiem i lekkim zdenerwowaniem. Dziewczyna nie zauważyła go, gdyż dalej myślała o tym mężczyźnie, który był tutaj z Vanyą. Wiedziała, że teraz są ważniejsze sprawy do załatwienia ale nie mogła wyrzucić jego z głowy. Miała jego pełny obraz. Podejrzanie się rozglądał, z lekkim zaciekawieniem i ekscytacją. Nagle z zamyśleń wyrwała ją kłótnia. Uniosła głowę i zauważyła, że wśród nich brakuję Diego'a.
- Wiesz co jeszcze absurdalnie brzmi? Że wyglądam jak 15-latek! - krzyknął Five - Klaus gada z trupami, Luther myśli, że gdy założy płaszcz nikt nie zauważy jak wygląda naprawdę, a Eight potrafi znikać. Nigdy co było połączone z nami nie było normalne - Zapadła chwilowa cisza - Nie wybraliśmy sobie takiego życia. - odparł brunet już spokojnym głosem i razem z brązowowłosą spojrzeli się na siebie ze zmartwieniem w oczach.
- Przecież ostatnim razem zginęliśmy. - powiedziała mulatka. - Dlaczego mam zignorować moją córkę, która jest kilkaset kilometrów ode mnie licząc na to, że będzie inaczej?
- Bo tym razem ja tu jestem. I mamy nazwisko osoby, która to spowoduję. Mamy szansę uratować kilka miliardów istnień, Clarie również. - Kobieta spojrzała się na niego.
- Znasz jej imię? - zapytała.
- Owszem i chciałbym ją poznać.
- Ja tak samo. Dużo o niej słyszałam. - wtrąciła się z uśmiechem Eight.
- Okej. W takim razie dorwijmy tego dupka. - powiedziała zdecydowanie Allison.
- Przekonałeś mnie tym Geroldem. - odezwał się nagle Diego.
- Haroldem. - westchnął Five przewracając oczami.
- Cokolwiek. W tym tygodniu straciłem dwie bliskie mi osoby i tyle mi zdecydowanie wystarczy.
- Luther? - zapytał Five.
- Tak, idźcie. Ja przejrzę te dokumenty taty. - powiedział blondyn.
- Dobra, Klaus, Eight, chodźcie ze mną - powiedział Five lecz Loczek odmówił - Okej, w takim razie chodźmy. - Spojrzał się na Diego oraz obie obecne siostry. Cała czwórka ruszyła do samochodu. Całą drogę brunetka myślała o chłopaku, a raczej mężczyźnie, który siedział obok niej. Za dosłownie dwa lub trzy dni skończy się świat, a ona miała mu tyle do przekazania. Tyle słów do powiedzenia. Tak bardzo chciała mu wszystko powiedzieć ale nie miała okazji. Spojrzała się na niego od góry do dołu smutnym wzrokiem. On czując na sobie spojrzenia brązowookiej również zwrócił wzrok w jej stronę. Uśmiechnął się pocieszająco i złapał ją za dłoń, która leżała bezwładnie obok niej na siedzeniu. Dziewczyna spojrzała się na ich złączone ręce i również się uśmiechnęła. Chciałaby żeby było tak zawsze. Jej zachowanie było raczej do niej nie podobne z perspektywy jej rodzeństwa. Nagle samochód się zatrzymał. Oboje nastolatków spojrzeli się na przednią szybę. Chłopak puścił jej dłoń i wyszedł z auta.
- Znam ten komisariat bardziej niż bym chciał. Ja pójdę. - odparł nagle Diego.
- To jest właśnie twój plan? - zapytała Eight unosząc lewą brew do góry.
- Mógłbym załatwić to szybciej. Skoczyłbym po kartotekę i zaraz ponownie bym tu wrócił. - wtrącił się Five.
- Ty nie znasz tego miejsca. - warknął mężczyzna i właśnie tym rozpoczął kolejną kłótnie tego dnia. Ostatecznie to właśnie Diego ruszył w stronę komisariatu. Kiedy Allison stała w budce telefonicznej, Eight razem z brunetem opierali się o ścianę budynku wpatrując się w przejeżdżające przed nimi auta.
- Chcesz o czymś porozmawiać? - przerwał ciszę Five. Spojrzał się swoimi zielonymi oczami na brunetkę i wiedział, że prawdopodobnie drugiej takiej okazji do rozmowy może nie być, chociaż bardzo chciał, aby jednak była. Dziewczyna lekko speszona, co zdziwiło bruneta, odwróciła się w jego stronę.
- Szczerze to chciałabym lecz nie wiem czy wystarczy mi czasu. - zaśmiała się cicho.
- Więcej możemy go już nie dostać. - szepnął chłopak. Brunetka spojrzała się na niego z powagą.
- Tak bardzo chciałabym cię nienawidzić, za to co mi zrobiłeś. Zostawiłeś mnie z tym staruchem, który mnie zepsuł. Zepsuł mnie wewnętrznie, jak i zewnętrznie. Czuję się okropnie z tym co mi zrobił, i z tym że ciebie przy mnie nie było. Za wszystko co mi się stało obwiniam ciebie, bo zniknąłeś lecz... nie umiem i nie mogę cię nienawidzić - powiedziała Eight wpatrując się w swoje czarne glany. Zielonooki wziął głęboki wdech i dalej słuchał w skupieniu, tego co miała mu do przekazania dziewczyna. - Cieszę się cholernie, że wróciłeś ale ty? Nie jestem pewna czy się z tego cieszysz. Cały czas gdzieś znikasz, zajmujesz się tylko i wyłącznie tą zasraną apokalipsą. Rozumiem, że jest to dość ważne ale czy ty myślisz o czymś innym? Cholernie za tobą tęsknię, Five. - Ostatnie zdanie powiedziała trochę ciszej, niż wcześniejsze, a w jej oczach zbierały się łzy. Nie potrafiła spojrzeć mu w oczy. Poczuła się trochę lżej. Brunet próbował przeanalizować słowa dziewczyny. Palcem wskazującym uniósł jej podbródek, tak, aby na niego spojrzała. Zauważył tylko zaszklone oczy brunetki, które wpatrywały się w niego. Momentalnie przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił. Przylgnęli do siebie ciałami jakby mieli się spotkać ze sobą ostatni raz. Zza rogu wyszedł ich brat z potrzebnymi papierami w dłoni i już miał otwierał usta, aby coś powiedzieć lecz Allison zasłoniła mu buzię. Mężczyzna, który nie wiedział o co chodzi odwrócił się w stronę dwójki nastolatków i przewrócił teatralnie oczami.
- Tęskniłem. - szepnął brunet do ucha Eight. Zapomniał jak brunetka wygląda płacząc. Teraz widząc jak to robi i na dodatek z jego powodu ogromnie go zabolało. Jego marynarka od mundurka, a dokładniej to jej prawe ramię było troszkę wilgotne. Dziewczyna uniosła głowę i zauważyła Allison i Diego'a. Od razu wytarła twarz i oderwała się od chłopaka.
- O Diego. I co, znalazłeś coś? - zapytała Eight ruszając w ich stronę. Tuż za nią był jej brat. Mulatka wzięła od mężczyzny kartotekę i przyjrzała się jej. Gdy tylko zobaczyła zdjęcie mężczyzny spojrzała się ze strachem na rodzeństwo, a oni zdezorientowani na nią.
- Herold Jenkins to Leonard Peabody. - powiedziała.
- Że kto? - zapytał Five. Diego razem z Eight spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Mieli dobre przeczucie. Po tym jak Allison wyjaśniła nastolatkowi kim jest ich poszukiwany, ruszyli pod adres, pod którym podobno mieszka.
- Ostrożnie, nie wiemy przecież z kim mamy dokładnie do czynienia. - odparła mulatka.
- Nie wyglądał groźnie. - powiedziała Eight.
- Tak jak większość seryjnych morderców. - odpowiedział Diego i spojrzał się w stronę Five'a.
- Jestem ciekawa czego on chcę od Vanya'i. - powiedziała Allison.
- Dobra to ja wejdę... - zaczął Diego i odwrócił się w stronę gdzie powinno być jego rodzeństwo. Stał tam tylko Five - Fajnie by było gdybyście trzymali się... - Po chwili zauważył tylko niebieską smugę - planu. - westchnął, po czym wziął rozbieg. Rozległ się głos rozbijanego okna. Cała trójka stała przed mężczyzną, który leżał w kupce szkła. Eight podeszła do drzwi i je otworzyła.
- Były otwarte. - odparła.
- Mój sposób też jest skuteczny. Proponuję, aby się rozdzielić. W razie kłopotów po prostu krzyczcie. - oznajmił Diego i wszyscy poszli w inne strony. Kiedy Five, Allison oraz Diego sprawdzali dół, Eight ruszyła na piętro. Zauważyła sznureczek, który otwierał klapę w suficie. Podskoczyła, aby go otworzyć, a kiedy jej się udało ukazały się schody.
- Hej ludzie! Musicie to zobaczyć! - krzyknęła wchodząc po schodach na poddasze. Reszta rodzeństwa ruszyła w kierunku, z którego dobiegał jej głos. Brunetka przeglądała figurki członków The Umbrella Academy kiedy Diego wraz z innymi weszli do pomieszczenia, w którym się znajdowała.
- Wypalił im... nam twarze - stwierdził mężczyzna. - Typ ma ewidentnie problemy psychiczne.
- Ma nawet mnie. - powiedziała nagle brązowooka biorąc do ręki figurkę z jej podobizną. Rodzeństwo było trochę zdziwione, gdyż Eight nie brała udziału w misjach, ba była tylko na jednej, więc jej figurka była naprawdę rzadka.
- Cholera. - szepnął Five i uniósł swój sweter do góry. Brunetka usłyszała chłopaka i spojrzała się w jego stronę.
- Tu wcale nie chodziło o Vanyę. Tylko o nas. - powiedziała Allison.
- Five! - krzyknęła Eight i złapała go chwilę przed tym jak ten zemdlał. Dziewczyna uniosła jego sweter w miejscu, gdzie on zrobił to samo przed chwilą. - Krwawi, głupek. Nic nie mówił.
- Dlaczego nic nie powiedziałeś? - zapytał Diego.
- Nie... przestawajcie. Jesteśmy... blisko. - szeptał. Nastolatka złapała go za ręke, a ten wzmocnił uścisk. Po chwili jednak poluźnił się. Cała czwórka wyszła z domu zszokowana nie dość, że tym co znalazła to jeszcze Five'em, który nie powiedział, że jest ranny. Kiedy wrócili do akademii, Diego położył brata na kanapie, w salonie.
- I co teraz? - zapytała Allison.
- Wyciągniemy to. - odparła Eight i podwinęła sweter bruneta. Diego nagle zauważył Grace i już po chwili chłopak leżał na łóżku, pod kroplówką, operowany przez ich mamę. Rodzeństwo stało w drzwiach i przyglądało się wszystkiemu.
- I jak? - zapytał nagle Diego.
- U Vanya'i nikt nie odbiera, a portierka w jej szkole muzycznej nie widziała dziewczyny na próbie. - Kiedy dwójka rodzeństwa oddaliła się trochę, nastolatka podeszła do łóżka i spojrzała się na spokojną twarz Five'a.
- Nie mamy czasu, Eight. Musimy już ruszać. - powiedział Diego widząc zachowanie brunetki.
- No nie wiem... Potrzebujemy go. - odparła brunetka.
- Bez niego przecież zginęliśmy. Może powinnam odwiedzić Clarie. - powiedziała Allison.
- Nie możemy od tego uciec. O dziwo Luther miał rację. - stwierdził Diego i spojrzał się na nieprzytomnego brata.
- Nie sądziłam, że kiedykolwiek to powiesz. - zaśmiała się lekko mulatka.
- To gdzie zaczniemy? - odezwała się brązowooka, a Diego i Allison spojrzeli się na nią lekko zdziwieni - No co? Muszę zapobiec czemuś co jest dla niego ważne, kiedy on nie może. - Brunetka spojrzała się na chłopaka.
- Babka Jenkinsa. Ma dom na Jackson Road. - odparł Diego.
- Myślisz, że tam ją zabrał? - zapytała mulatka. Mężczyzna kiwnął głową i cała trójka opuściła akademię. Zmierzali w kierunku samochodu lecz nagle brunet zmienił kierunek.
- Jednak tędy. - powiedział zauważając policję. Allison jak to ona zaczęła zadawać pytania.
- Podejrzewają go o coś. - stwierdziła Eight, na co mężczyzna przytaknął.
- Co?! O co takiego? - zapytała mulatka.
- Morderstwo. - odpowiedział Diego.
- Zrobiłeś to?
- Oczywiście, że nie - oburzył się niedowierzając. - Rozdzielmy się.
- Okej, tylko spróbuj nie być więcej o nic podejrzanym. - Uśmiechnęła się lekko nastolatka i poszła za Allison, w stronę samochodu. Deszcz spadł niespodziewanie. Jego krople uderzały o dach auta, a Eight patrzyła się na nie jak spadały po szybie. Z ciszy usłyszała szlochy siostry, która siedziała obok niej na siedzeniu kierowcy.
- Wiesz, że nam się uda, prawda? - przerwała ciszę Eight.
- Nie wątpię w to - odparła z lekkim uśmiechem jej siostra. - Po prostu zraniłam moją córkę. Zraniłam Clarie.
- Każdy z nas kiedyś kogoś rani. Czasami raz, czasami więcej razy. Jesteśmy ludźmi, a każdy człowiek popełnia błędy, z których się później czegoś uczy. - powiedziała Eight po krótkiej chwili ciszy.
- To było całkiem mądre, wiesz? - odparła spoglądając na chwilę, na siostrę.
- Dzięki, w końcu uczę się od najlepszych. Nie ma drugiej tak pokręconej rodziny jak nasza. - westchnęła nastolatka, na co obie się uśmiechnęły. Dalej jechały drogą w ciszy lecz ta nie była już taka przytłaczająca.



----------------------
Cześć

Wiem, że nie było rozdziału przez pewien okres lecz trochę zajęło mi napisanie go.

Jestem z niego zadowolona, ponieważ uważam, że wyszedł całkiem ładnie.

Jutro sobota, co skutkuje tym, że niektórzy jeszcze nie śpią, więc dobranoc, a tym, którzy czytają to rano, życzę miłego dnia





*1759 słów

Eight Hargreeves | Ta co sprawia kłopotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz