🐦Chapter 30🐦

354 17 5
                                    

UPEWNIJCIE SIĘ, ŻE PRZECZYTALIŚCIE POPRZEDNI ROZDZIAŁ


,,Meet the family"


Jej oczy zaczynały się otwierać. Do tęczówki zaczęły wpadać pierwsze promienie światła, a do uszu pierwsze dźwięki. Przed nią stał Five, który trzymał ją za ramiona.

- Eight, w porządku? - pytał. Dziewczyna przyłożyła rękę do głowy i rozglądała się po pomieszczeniu. Najpierw zobaczyła swoje rodzeństwo, a później całkiem obce jej osoby. Na koniec jej oczom ukazał się Ben przewracający teatralnie oczami na co automatycznie zerwała się na nogi.

- Co się dzieję? - zapytała brunetka patrząc to na swojego chłopaka, który stał po jej lewej stronie, a to na swojego drugiego brata, który powienien być martwy.

- Kontynuując - odezwał się Sir Reginald nie zwracając uwagi na to, że nastolatka przed chwilą zemdlała - To jest Akademia Sparrow. Moje dzieci. - zapadła cisza. Rodzeństwo z The Umbrella Academy patrzyło się na siebie. Każde z osobna było zdezorientowane. Eight po nawiązaniu chwilowego kontaktu wzrokowego z każdym, z rodzeństwa, zaczęła skanować wzrokiem ludzi, których przed chwilą jej ojciec nazwał swoimi dziećmi. Jak najbardziej wyglądali na osoby, które miałyby moce nadprzyrodzone, a zwłaszcza lewitująca, świecąca się kostka. Brunetka przez to, że przed chwilą co zemdlała, była skołowana jeszcze bardziej od reszty.

- Przepraszam, jak to twoje dzieci? - powiedział Five wymijając Diega i podchodząc bliżej ich ojca. - To nie jest możliwe.

- Oczywiście, że jest. Chyba wiem lepiej, nieprawdaż? - odpowiedział mu staruszek.

- Wszyscy widzicie Bena, prawda? - odparł nagle Klaus wskazując na brata palcem oraz idąc w jego kierunku.

- Śliczny kapelusz. - odpowiedział z ironią w głosie Azjata, za którym pojawiło się jego domniemane rodzeństwo.

- Mówią na siebie ,, The Umbrella Academy" - głos ponownie zabrał Reginald - To grupa perfidnych, zawodowych intrygantów. Zaczepili mnie jesienią 1963 roku, gdy przebywałem służbowo w Dallas. Utrzymują, że są moim potomstwem. - mówił mężczyzna, na co Eight coraz bardziej nie dowierzała w to co się dzieję. Czyżby ponownie, do cholery, zmienili coś w czasie?

- Utrzymują? Five, o co tu chodzi? - zapytała Allison.

- Jeszcze nie wiem, ale to niepokojące. - odpowiedział jej brat.

- To prawda? - zapytał jeden z "dzieci Reginalda", który stał na przodzie reszty. Nastolatka mogłaby powiedzieć, że to może być ich Numer Jeden.

- Zawodowymi intrygantami nie jesteśmy. - odparła Vanya, której przerwano.

- Najwyżej amatorami. - wtrącił się Loczek.

- Ale jesteśmy jego dziećmi. To nasz dom. - dokończyła brunetka odpowiadając na pytania ciemnoskórego.

- Tak, wychowywaliśmy się tutaj. - dodał Luther.

- ,,Tak, wychowywaliśmy się tutaj". - przedrzeźnił go kolejny członek Akademii Sparrow. Eight coraz bardziej nie podobała się sytuacja w jakiej się znaleźli. Była pewna, że to nie skończy się dobrze. Na prawdę chciała tylko wyjaśnić całą sytuację.

- Chyba byśmy was zauważyli. - odparła kobieta o ciemno-blond włosach.

- Cześć, jestem Luther. - przedstawił się blondyn.

- To nie jest wasze miejsce. - zaczęła Allison i w tamtym momencie nastolatka wiedziała, że nie wyjdą z tego domu cało. Chciała coś powiedzieć lecz czuła jakby miała związane usta.

Eight Hargreeves | Ta co sprawia kłopotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz