🐦 Chapter 32🐦

232 18 2
                                    

,,Pocket Full of Lightning"

Po tym jak Five wyjaśnił na czym polega paradoks dziadka, o co poprosił Klaus, większość zamilkła na chwilę. 

- Pogubiłem się trochę. - powiedział Diego odzywając się jako pierwszy.

- Szokujące. - westchnął nastolatek przewracając teatralnie oczami. Eight wpatrywała się w jeden punkt próbując ułożyć sobie wszystko w głowie. Bo owszem, było to skomplikowane lecz nie dziwiło jej to, że oni mogli coś takiego wywołać.

- Ktoś zabił nasze matki, więc nie powinniśmy istnieć. Ale jednak istniejemy, co dla wszechświata jest problemem. - podsumował Viktor wyjaśniając wszystko co powiedział przed chwilą Five, w krótszej i bardziej zrozumiałej dla reszty wypowiedzi. 

- Dużym problemem. - dodał brunet popijając kawę z białego kubka.

- Stanley! - krzyknął nagle Diego wyrywając Eight ze stanu zamyślenia. Spojrzała się prawie od razu w stronę syna jej brata - To nie jest czas na karate. 

- Mama kazała mi ćwiczyć. - odpowiedział młodszy, na co nastolatka uniosła brwi do góry i z uśmiechem spojrzała się w stronę Nożownika. 

- Ma rację. Jesteś kiepski. - odparł Diego, a nastolatka parsknęła śmiechem.

- Uratowałem ci tyłek. - krzyknął dzieciak.

- Chwila. Five, więc wywołaliśmy ten cały paradoks. I co to w ogóle znaczy? - wtrąciła Allison. 

- Trudno powiedzieć. Dotąd to była tylko teoria, ale teraz coś zaczęło znikać. - odpowiedział brunet ze stoickim spokojem w głosie, co na tą sytuację było niezłym wyczynem. 

- Co dokładnie? - dopytywał Viktor.

- W tej chwili? Homary. - odparł zielonooki zastanawiając się nad dalszą odpowiedzią.

- I cała masa krów. - dodała Eight. 

- Mam przeczucie, że to początek. - westchnął chłopak opierając się rękoma o stolik.

- Przeczucie? Miałeś być na emeryturze. - mówiła ironicznie mulatka, za co nastolatka patrzyła na nią jednocześnie ze współczuciem, ale jeszcze z rozdrażnieniem. Była wyrozumiałą osobą i całkowicie rozumiała sytuację jej siostry oraz nad wyraz jej współczuła lecz to w jaki sposób odreagowywała to wszystko co jej się przytrafiło okropnie irytowało Eight.

- To moje marzenie. - odparł Five, który był zdecydowanie zmęczony, co było po nim widać.

- Nie możesz fundować nam piekła, bo kręci cię apokalipsa, a potem kazać nam sprzątać. Nie jesteś szefem! - krzyczała Allison. Widać było, że nerwy przez ilość wypitego alkoholu zaczynały jej puszczać.

- Może i nie jest, ale jednak tylko on wie najwięcej o tym wszystkim co się dzieję. - wtrąciła Eight patrząc się wyzywająco w stronę mulatki, która przewracała teraz teatralnie oczami trzymając kurczowo butelkę z jakimś winem w jednej ze swoich dłoni. 

- W takim razie jestem posłańcem - odparł Five odwracając wzrok od swojej dziewczyny, której był wdzięczny za słowa, które wypowiedziała. Gdyby nie to, że odezwał się przed wypowiedzią Allison co do tego, co powiedziała ciemnooka, rozwinęłaby się niezła kłótnia. - I mówię wam, że naciąga coś strasznego. 

Eight Hargreeves | Ta co sprawia kłopotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz