☕Chapter 13☕

1.2K 55 11
                                    


,,Extra ordinary"

Wstydzicie się swojego ciała? Bo jest za grube, za chude? Spokojnie, to normalne. Musisz je zaakceptować, a jeśli możesz z nim coś zrobić, to to zrób. Wiadomo, że to jest trudne ale wystarczy się zmotywować. Eight nie mogła nic zrobić i nie zaakceptowała tego. Chciała lecz nie potrafiła. Historia związana z tym była smutna i okropna. Po tej historii inaczej patrzy się na tego człowieka. Był potworem, który rzerował na tym co umiała. Chciał pokazać to co ma. Szczycić się tym co posiada. Nie kogo tylko co. Ich kosztem.
- Co to jest? - usłyszała kiedy w pewnym momencie zatrzymał bluzę chwilę przed jej stanikiem. Od razu zsuneła ją niżej. Wstydziła się na niego spojrzeć - Eight? - mówił. Robił to tak delikatnie, czule. Słychać było w jego głosie współczucie. Domyślał się. Spojrzała na niego zaszklonymi oczami. Wziął głęboki oddech i położył dłoń na jej zgiętym kolanie w geście wsparcia. - To przez niego, prawda? - zapytał. Wtedy spadła pierwsza łza. To był dla niego znak, że zgadł. Złapał jej dłonie i delikatnie zaczął podwijać nimi jej bluzę. Jego wzrok zatrzymał się na chwilę, na sporych rozmiarów bliźnie, na jej żebrach. Puścił jej dłoń i zawachał się czy jej nie dotknąć. Delikatnie przejechał palcem wzdłuż szramy. Brunetka odchyliła lekko głowę i próbowała zatamować łzy. Spojrzał na nią wzrokiem przepełnionym smutkiem. Złapał za krawędź jej bluzy i zaczął ją powoli ściągać, aby nie uszkodzić jej rany, prawdopodobnie postrzałowej. Udało mu się to zrobić prawie bezboleśnie.
-

Na szczęście to tylko draśnięcie - odetchnął chłopak. Wziął apteczkę i wyjął potrzebne mu rzeczy. - A może chcesz, aby zrobiła to Grace?

- Nie. Nie chcę, aby ktoś dowiedział się... o tym. - odparła zerkając lekko na bliznę, na żebrach.
- Okej. Może trochę boleć. - uprzedził ją brunet i zabrał się do roboty. Eight syknęła parę razy z bólu, wtedy chłopak przerywał na chwilę swoją pracę, aby brunetka mogła odetchnąć. W ten sposób zeszło im to pół godziny. Skończyli około 11:00. Eight była zmęczona i osłabiona. Powstrzymywała się, aby nie zasnąć.
- Jeśli chcesz możesz tutaj spać. - powiedział chłopak chowając wszystko, czego używał, aby zszyć ranę brązowookiej.
- Nie, wrócę do siebie. - odparła dziewczyna, usiadła i spróbowała wstać lecz zaraz ponownie opadła na łóżko.
- Uważaj. Może lepiej, abyś spała jednak tu. - nalegał Five.
- Nie. Pójdę do siebie.
- Czekaj, pomogę ci. - powiedział Five i wziął ją na ręce. Po chwili znaleźli się w pokoju obok. Brunet położył ją na łóżku, uważając przy tym na jej rękę. Przykrył ją kądrą i usiadł na chwilę obok niej.
- Nie powiesz mi o co chodzi z tą blizną? - zaczął nagle.
- Może kiedyś. Jak będę gotowa się z tym podzielić. - odparła. Zamknęła oczy i przewróciła się na lewy bok. Światło zgasło, a dziewczyna nie wiedziała nawet kiedy zasnęła i kiedy Five wyszedł z jej pokoju. Wstała rano o 10:00. Już ubrana zeszła na dół, aby coś zjeść. Zastała w kuchni Klausa.
- Cześć Klaus. - przywitała się z bratem.
- Cześć mała.
- Jestem w twoim wieku.
- Ale wyglądasz na młodszą.
- To wina ojca - westchnęła i zrobiła sobie herbatę. - Co będziesz dzisiaj robić?
- W zasadzie to nie mam za bardzo pomysłów. Zniknęłaś wczoraj. Czyżby jakieś potajemne randewu? - zapytał uśmiechnięty Klaus.
- Może, może. - odparła i wyszła popijając herbatę. Po kilku godzinach siedzenia w pokoju zorientowała się, że wczoraj wieczorem nie wzięła swojej bluzy z pokoju Five'a. Wstała i od razu ruszyła do pokoju obok. Zapukała i nie czekając na odpowiedź, weszła do środka. Zastała chłopaka w trakcie wychodzenia przez okno.
- Nie chciałam przeszkadzać w uciekaniu na randkę z Delores. Przyszłam tylko po swoją bluzę - powiedziała cicho się śmiejąc, a chłopak cofnął się spowrotem do pokoju. Eight zauważyła, że jej ubranie wisi na oparciu krzesła, więc podeszła i zabrała swoją rzecz - Można wiedzieć w jakie cudowne miejsce zabierasz swoją ukochaną? - odparła ironicznie dziewczyna, a brunet przewrócił oczami - Idę z tobą. - oznajmiła Eight.
- Zapomniałaś, że jesteś ranna? - zapytał.
- Czuję się lepiej. - odparła brązowooka i ruszyła za brunetem. Oboje wyszli na drogę, a Five podbiegł do jakiegoś samochodu. Wsiadł, a Eight poszła w jego ślady.
- Co robimy? - zapytała, kiedy zatrzymali się pod tą samą kliniką, co byli wczoraj.
- Czekamy. - westchnął ze spokojem w głosie Five.
- Na co?
- Słuchaj, Eight. Nadchodzi apokalipsa. Koniec świata i tylko ja wiem jak to wszystko powstrzymać, no przynajmniej się staram. Więc nie przeszkadzaj mi.
- Wielki bohater, który chcę uratować świat się znalazł. - skwitowała dziewczyna, a chłopak spojrzał się jak wyjmuję paczkę papierosów, po czym próbuję odpalić jednego.
- Co ty robisz?
- Nie widać? - Five wyrwał jej papierosa z buzi i wyrzucił na chodnik przez otwarte okno. - Co ty robisz?!
- Nie będziesz palić w mojej obecności.
- Niby dlaczego?
- Nie chcę patrzeć jak trujesz siebie.
- Wcale siebie nie truje. To mnie uspokaja.
- Nawet nie będę się pytał skąd to masz. Zapewne od Klausa.
- Brawo, udało ci się zgadnąć - Zapadła między nimi cisza. Trwała ona przez dłuższą chwilę - Po prostu chcę spędzić z tobą trochę czasu, okej? - odparła Eight patrząc się przed siebie, a Five wziął głęboki oddech. - Tęskniłam. - szepnęła spoglądając na swoje dłonie, którymi w tym momencie się bawiła. Kątem oka widziała jego uśmiech, który próbował się schować lecz nic z jego ust się nie wydobyło. Siedzieli tak, obserwując laboratorium. Eight nawet nie wiedziała dlaczego tutaj są i czemu to służy.
- Co my tu w zasadzie robimy? - zapytała lecz Five nie odpowiedział jej, gdyż patrzył się w jeden konkretny punkt. Brunetka od razu zauważyła, że chłopak obserwuję jakiegoś doktora. Po chwili zaczął wyciągać jakieś rzeczy z plecaka, w którym trzymał między innymi Delores.
- Trzymaj. - odparł i podał Eight butelkę z jakimś alkoholem. Brunetka patrzyła się najpierw na butelkę, a później na chłopaka, następnie jeszcze na Delores, do której zielonooki zaczął mówić.
- Wybacz, że dopiero teraz Delores. Nie, nie piję. Pracuję. Jak już to Eight. - Brunet spojrzał się w jej stronę i wyrwał dziewczynie otwartą już butelkę.
- Ej. - powiedziała brunetka.
- Chodzi tu o oko - zwrócił się do manekina. - Tutaj powstało. Albo powstanie. Musimy tylko zaczekać.
- Wiesz co, daj mi tą butelkę.
- Nie. - odparł stanowczo Five, a dziewczyna westchnęła głośno. Chłopak spojrzał się na nią chwilowo, a następnie wrócił do obserwowania budynku. Obracał w dłoni znalezione oko, a Eight przypatrywała się temu co robi. Kiedy chłopak zapatrzył się na jakiś punkt dziewczyna otworzyła drzwi i wpuściła do środka Klausa i Luthera, którzy szli w ich stronę. Obeszła samochód i zobaczyła jak Klaus tańczy z Delores, a Five przypatruję się temu zdenerwowany. Po chwili Eight usłyszała krzyki i zauważyła, że Klaus wyszedł z samochodu.
- Klaus! - krzyknęła brunetka i podbiegła do Loczka.
- O, nie zauważyłem cię. Chodźmy. - odparł mężczyzna i razem z brązowooką oddalali się od furgonetki.
- Mam pomysł. - wtrącił Klaus.
- Wchodzę w to. - odparła zdecydowana Eight.
- I o to chodzi! Nawet nie znasz planu, a już się zgadzasz. Uwielbiam cię, Eight. - odparł Klaus i ruszyli do jakiegoś sklepu. Po chwili w dwójkę wybiegli z budynku. Mężczyzna trzymał na rękach kilka produktów, z czego pare mu po drodze wypadło, a nastolatka miała w ręku butelkę z alkoholem. Minęła tylko chwila, a już gonił ich policjant.
- Cześć ćpuny! - krzyknął Klaus, na co Five wraz z Lutherem zaczęli ich obserwować. Loczek razem z Eight uciekli, a ich rodzeństwo pozostało w aucie dalej rozmawiając. W domu było zebranie rodzinne. Wszyscy oglądali nagranie, na którym umiera ich ojciec. Brązowowłosa nie mogła uwierzyć w to, że akurat ich mama zabiła Reginalda. Klaus poszedł pod barek, a dziewczyna słuchała kłótni o monokl. Ani Luther, ani Diego nie zamierzali odpuścić.
- Zdaję sobie sprawę, że tata miał ogromną liczbę tajemnic ale przecież mówił, że mamę zaprogramowano, aby nas chroniła. - odparła Vanya.
- Co to znaczy? - zapytała Allison.
- W razie potrzeby miała interweniować, jakby komuś działa się krzywda. - wytłumaczyła Eight.
- Skoro przestaje działać chyba czas ją wyłączyć. - wtrącił się Luther.
- Tobie zaraz przestanie coś innego działać. - zagroziła brązowooka.
- Ona nie jest odkurzaczem, który wrzucasz do szafy. - warknął Diego.
- Stała tam i patrzyła jak ojciec umiera! - krzyknął Luther.
- Luther ma rację. - odparła Allison. Brunetka skarciła mulatkę wzrokiem, a ta spojrzała na nią przepraszającym wzrokiem. Głosy były podzielone.
-

Ona nie głosuje. - Machnął ręką Diego patrząc na Vanyę.
- To jest nasza siostra. Również była wychowywana przez Grace i ma prawo głosować.
- Chciałam ci przytaknąć. - powiedziała Vanya ledwo słyszalnie.
- No to jednak głosuje. A ty narkusie? - odparł Diego.
- A więc teraz jestem potrzebny? - zapytał Klaus. - Diego ma rację, bo jebać ciebie, Luther - Uśmiechnął się Loczek i spojrzał na Eight - Gdyby Ben tu był, zgodziłby się ze mną. - Spojrzał się w lewo i wydał dziwny dźwięk, przypominający lekko syczącego kota.
- Cztery do dwóch. - powiedział Diego i uśmiechnął się.
- Nieletni głosu nie mają. - odparł Luther, a Eight sapnęła zdziwiona.
- Ci z Księżyca też. - warknęła. Po minie Luthera widać było, że jest zdenerwowany.
- A Five? - zapytała nagle Allison.
- On też jest... - zaczęła Eight.
- On był w przyszłości. - odparł zdecydowanie Luther. Nastolatka zdenerwowała się, spojrzała zabijającym wzrokiem w stronę blondyna i zaczęła iść niebezpiecznie w jego kierunku. Diego stanął między nimi.
- Dobra. Nie, to nie. Pamiętajcie, że byłam z Diego i jeśli stanie się coś mamie bez mojej wiedzy, nawet nie zauważysz kiedy wrócisz na ten twój zasrany Księżyc. - Wyszarpała się z rąk jej brata i ruszyła na kolejne piętro domu.

--------------------
Cześć

Oto kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się podobała.

Pisałam go dość długo, gdyż nie miałam za bardzo dużo czasu ale jakoś się udało.

*1494 słowa

Eight Hargreeves | Ta co sprawia kłopotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz