🐦Chapter 31🐦

293 18 3
                                    


,,The largest ball of string in the world"



Po tym jak Eight obudziła się następnego dnia, udała się do sauny. Miała czas, aby przemyśleć to wszystko. Była przytłoczona, a w jej głowie było tyle myśli, że nie była w stanie skupić się na jednej. Osobiście nie umiała uwierzyć w to, że już nie muszą ratować tego durnego świata. Przecież przez kilka ostatnich dni, dzień w dzień musieli skupić się tylko i wyłącznie na tym, aby ludzkość nie zginęła. Na dodatek nie byliby The Umbrella Academy, gdyby czegoś nie zepsuli. Oczywiście, że ojciec zaadoptował inne dzieci. Po tym jak rozmawiali z nim w 1963 nic dziwnego, że się do nich tak zraził. Chociaż w sumie on zawsze był do nich zrażony. Brunetka nie znała ludzi z Akademii Sparrow, nie miała czasu nawet poznać ich imion ale była pewna, że ojciec wyszkolił ich lepiej. Może dlatego, że miał na to więcej czasu, może byli mu bardziej posłuszni. Może chodziło o to, że nie byli nimi. Nie byli rodzeństwem, które zawsze stwarzało problemy i się sprzeciwiało, bo to właśnie w tym tkwił jeden z problemów rodzeństwa Eight i jej samej. Każdy zawsze miał swoje zdanie i rzadko kiedy zgadzali się ze sobą. Lecz umieli ze sobą współpracować gdy nadchodziło zagrożenie w postaci walki, szczególnie z innymi ludźmi. W przypadku zagrożenia bywało czasami tak, że umieli się zgrać. Nie obywało się oczywiście bez kłótni ale jednak jakimś cudem udało im się uratować świat dwa razy. Nastolatka dalej nie mogła tego zrozumieć. Jak? Jakim sposobem dali niby radę ocalić ludzkość? Było to dla niej nie pojęte. Ósemka rozwydrzonego rodzeństwa pełna obrzydliwych wad, a jednak zdołali coś osiągnąć. Po saunie brązowooka zaliczyła również i prysznic. Dopiero sucha i ubrane w nowe ubrania, które ukradła poprzedniego dnia ze sklepu, zeszła na śniadanie. Tam spotkała Klausa, Diega oraz Five'a, przysiadła się do ich stolika z porcją jedzenia.

- Eight, nie uwierzysz. - zaczął Klaus, kiedy ta witała się buziakiem w policzek z jej chłopakiem.

- Co tam? - zapytała siadając.

- Diego ma syna. - zaśmiał się Loczek.

- Co?! - podniosła głos dziewczyna - Że niby to dziecko, co siedzi tam - wskazała palcem na syna jej brata, na którego cała trójka się przed chwilą patrzyła. - Jest twoim?

- Nie uwierzysz kto jest matką. - wtrącił się Five popijając swojego drinka.

- Lila. - dokończył Klaus.

- Że co? - zapytała ze zdziwieniem nastolatka nie wierząc w to co słyszy.

- Nie przepadam za nią. - dodał Loczek.

- No co ty. - westchnęła dziewczyna spoglądając się znacząco na Five'a.

- W zasadzie to rodzina. - odpowiedział brunet.

- Wczoraj próbowała nas zamordować. - wygarnął mu Klaus.

- Jak mówiłem. Rodzina. Diego, czy ona wróci? - zapytał nastolatek.

- Tak bardzo chciałbyś się z nią zobaczyć? - odezwała się Eight, na co ten przewrócił jedynie teatralnie oczami.

- Mam nadzieję, że wróci, bo mamy w tej chwili ważniejsze sprawy na głowie! - krzyknął Diego tak, aby jego rzekomy syn mógł go usłyszeć.

- Gdzie Luther? - zapytała nagle Vanya, która podeszła do ich stolika. Miała inną fryzurę, na co nastolatka zmarszczyła brwi.

- Kogo to obchodzi? Pewnie biega. - odpowiedział Nożownik przypatrując się kobiecie.

- Ekstra fryz. - odparł Klaus, na co ta uśmiechnęła się.

- Marcus się wczoraj ze mną spotkał. - odparła.

Eight Hargreeves | Ta co sprawia kłopotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz