☕Chapter 16☕

980 42 8
                                    


                 ,,That day that wasn't"


Całe rodzeństwo siedziało aktualnie w kuchni rozmawiając na temat nadchodzącej apokalipsy. Był to słoneczny poranek, pomimo to każdy był lekko zmęczony. Eight przypatrywała się Klausowi, który miał na ramieniu nowy tatuaż i wyglądał na podobnie przygnębionego jak jego siostra. Ubiegłego dnia ponownie zniknął Five. Dziewczyna martwiła się o niego o wiele bardziej niż powinna. Odkąd dowiedziała się, że ścigają go seryjni mordercy, którzy tylko czekają na odpowiedni moment nie mogła przeżyć tego, że cały czas chłopak gdzieś przepada.
- Nasz mały psychol - wydobyło się z ust Luthera. Brunetka oprzytomniała i spojrzała się na swojego brata. - Brzmiał moim zdaniem dość przekonywująco. Z jakiego innego powodu niby by go ścigali?
- Co Five mógł zobaczyć? - zapytała Allison.
- Zapewne coś, czego nie powinien widzieć, a w szczególności wiedzieć. - odparła Eight patrząc się na swoje rodzeństwo z miną bardzo poważną. Cała The Umbrella Academy wie, że najbardziej martwi się o Five'a właśnie Eight. Tak naprawdę ona wie o nim najwięcej.
- Mówił, że podobno próbowaliśmy zatrzymać tego, który jest przyczyną apokalipsy - powiedział Luther po chwili ciszy - Ale mam plan... - Blondyn wstał i zaczął chodzić po pomieszczeniu ewidentnie zastanawiając się nad czymś.
- To masz zamiar zdradzić nam ten plan, czy będziesz tak chodzić? - warknęła brązowooka patrząc się w bursztynową ciecz w jej kubku, nawet nie rzucając na niego spojrzenia. Blondyn wziął głęboki wdech ignorując zdanie wypowiedziane przez jego siostrę.
- Przejrzymy badania ojca.
- Co?! - oburzyła się Allison, Eight zakrztusiła się herbatą, a cała reszta spojrzała się na brata zdziwionym wzrokiem.
- Chwila. Czego nam nie mówisz? - zapytał z pretensją Diego wyczuwając, że coś się nie zgadza. Luther obserwował nerwowo każdą osobę po kolei. Nagle otworzył usta lecz po chwili je zamknął zrezygnowany.
- No dalej braciszku. Czyżbyś zostawił język w kosmosie? - nalegała Eight przypatrując się mu.
- Zginęliśmy. Wszyscy. - Blondyn spuścił głowę w dół, a cała reszta zamilkła.
- Co zrobimy tym razem? - Przerwał ciszę Diego. Parasolka, która wisiała na wieszaku, nagle spadła i się rozłożyła. Klaus krzyknął, a reszta rodzeństwa drgnęła ze strachu. Zaraz po tym do pomieszczenia weszła Vanya z jakimś facetem.
- Vanya. - powiedziała Allison i wszyscy nagle spojrzeli się w stronę siostry, która właśnie przyszła.
- Rodzinne zebranie? Beze mnie? Oczywiście. Nie potrzebnie tu przyszliśmy. - mówiła, a ostatnie zdanie skierowała do mężczyzny stojącego obok niej.
- To nie tak... - odparł Luther, za to kobieta zaczęła wychodzić.
- Zaczekaj - powiedziała Allison i zaczęła iść w jej stronę. - Powiem ci na osobności. - Po tym obie wymieniły się ostrymi uwagami w swoje strony. Kiedy one rozmawiały reszta siedziała przysłuchując się ich rozmowie za to Diego razem z Eight obserwowali mężczyznę, z którym przyszła ich siostra. Oboje byli nie ufni, a to była obca osoba. W ich domu. W domu The Umbrella Academy, gdzie znajduję się dużo prywatnych rzeczy i tajemnic. Kiedy obie kobiety opuściły kuchnię kontynuując rozmowę w holu, głos zabrał Luther.
- Myślę, że ojciec wysłał mnie na Księżyc z jakiegoś powodu. - Eight przewróciła teatralnie oczami i zaskoczyła z blatu, na którym siedziała. Allison wróciła ze smutną miną do pomieszczenia. Diego powiedział, że musi iść, aby zabić Hazel i Cha-Chę i wyszedł. Zaraz do wyjścia zbierał się Klaus.
- Ty też odpuszczasz? - zapytał blondyn.
- Na to wygląda. - westchnął depresyjnie loczek. Brunetka spojrzała się na niego i od razu wyszła za nim.
- No tak. - westchnął mężczyzna. Blondyn spojrzał się z nadzieją na Allison lecz ta również opuściła pomieszczenie. Eight poszła za Loczkiem, aż do jego pokoju. Ten usiadł na łóżku, a nastolatka na podłodze, na przeciwko niego. Klaus zaczął opowiadać jej o przygodzie, którą przeżył.
- Przykro mi z powodu Dave'a, Klaus. - powiedziała brunetka i położyła swoją dłoń na jego kolanie.
- Nigdy nie wróci - szepnął mężczyzna. - Czasami mam wrażenie, że nikt się mną nie przejmuję.
- To nieprawda. Ja cię uwielbiam. Pamiętasz jak w dzieciństwie przedrzeźnialiśmy naszego staruszka? Albo jak podglądaliśmy Luthera i Allison, aby dowiedzieć się czy coś z tego będzie? Lub jak drażniliśmy Five'a słuchając głośno muzyki? Nie zamieniłabym cię na nikogo innego. - mówiła pocieszająco brązowooka.
- Tęsknisz za nim? - zapytał nagle Klaus patrząc w oczy Eight. Ta kiwnęła lekko głową.
- Martwię się o niego. Ciągle gdzieś znika. Wtedy nasuwa mi się myśl, że może już nie żyć, że go dopadli. I że już nie wróci. Nigdy. - mówiła brunetka.
- Daj spokój. To Five. On nie da się zabić. Zawsze uchodzi z życiem - powiedział Klaus, a na twarz nastolatki wkradł się uśmiech i przypomniała jej się sytuacja z dnia przed skokiem Five'a. Łza spłynęła po jej policzku.

,,Eight zeszła na dół na śniadanie, oczywiście spóźniona. Poprawiła swojego kucyka wchodząc do jadalni, a wszystkie oczy zwróciły się w jej stronę. Skocznym krokiem podeszła do swojego miejsca przy stole i usiadła.
- Numerze Osiem, dlaczego nie masz na sobie mundurka? - zapytał Sir Reginald.
- Nie wiem gdzie go zostawiłam. - powiedziała dziewczyna udając zamyśloną. Allison spojrzała się na swojego ojca niepewnie, za to Five uśmiechnął się pod nosem.
- Gdzie on jest? - zapytał gniewnie staruszek.
- Zostawiłam go chyba... w pokoju Five'a zeszłej nocy. - odparła ze spokojem brunetka, a po wyrazie twarzy Reginalda można było dowiedzieć się, że jest bardzo zdenerwowany. Five w dalszym ciągu się uśmiechał i patrzył to na Eight, to na swojego ojca."

Five już wtedy znał się dobrze na swojej siostrze. Wiedział, że lubi denerwować ojca. Klaus wraz z brunetką wyszli z jego pokoju. Idąc jednym z korytarzy dwójka rodzeństwa zobaczyła dziwne zjawisko. Blada, ubrana w różową, spódnicę w czarne kropki i białą koszulę oraz z małą miotełką w dłoni odkurzała ramy w obrazach.
- Mama... - szepnęła Eight. Klaus stanął jak słup soli nie mogąc wydobyć z siebie ani jednego słowa.
- Cześć, kochanie. - przywitała się Grace z jej codziennym uśmiechem na ustach. Eight podeszła do niej i lekko ją przytuliła.
- Jak ty żyjesz? Przecież... - Powstrzymała się przed zakończeniem tego zdania.
- Biorę wdech i wydech. Piję i jem codziennie - Kobieta spojrzała się mile na nastolatkę biorąc jej twarz w dłonie. - Diego też mnie się pytał jak chodzę. To proste, stawiam najpierw jedną nogę, a później drugą. - Eight ponownie przytuliła się do kobiety, a gdy ją puściła, ta pocałowała ją w czoło i odeszła w przeciwną stronę. Jej brat, który jej towarzyszył był w dalszym ciągu zdziwiony.
- Czy ja właśnie widziałem...
- Ewidentnie. - odparła brązowooka z uśmiechem. Poczuła się bezpieczniej wiedząc, że jej mama jest z powrotem w domu.

🕚🕚🕚


- Co zrobimy tym razem? - Przerwał ciszę Diego. Nad nimi nagle pojawiła się niebieska smuga. Na stół spadł z hukiem Five, a w prawej dłoni silnie ściskał jakąś teczkę. Wszyscy momentalnie odsunęli się od niego trochę wystraszeni.
- Dalej jestem pod wpływem, czy wy też go widzicie? - zapytał Klaus. Eight odetchnęła głośno na widok bruneta żywego i podeszła do niego.
- Five, gdzie ty do cholery byłeś? - zadał pytanie Luther.
- Nic ci się nie stało? - zapytała szeptem brunetka kładąc swoją dłoń na policzku chłopaka. Ten od razu odwrócił wzrok w jej kierunku.
- To nieistotne - powiedział zielonooki odpowiadając na pytanie blondyna. Zaczął się rozglądać, po czym podszedł do Allison, zabrał jej kawę i wypił całą na raz. - Za trzy dni apokalipsa. Tylko my możemy to powstrzymać ale ze mną, więc lepiej przestańcie się kłócić. Mam pewien trop, który pozwoli dożyć nam przyszłego tygodnia - Five spojrzał się na Eight i wyjął z kieszeni spodni małą, poskładaną karteczkę - Wiem kto spowoduję apokalipsę. - Chłopak położył rozłożoną już kartkę na blacie. Wszyscy podeszli bliżej.
- Harold Jenkins? - zapytała zdziwiona Allison, marszcząc brwi.
- Kto to jest? - zadał pytanie Diego. Five wzruszył ramionami.

--------------------
Cześć

Wiem, że jest odrobinkę późno ale miałam ochotę napisać dziś rozdział i tak się stało, więc nacieszcie się.

Dobranoc, lub jeśli czytacie to rano to miłego dnia

*1202 słowa

Eight Hargreeves | Ta co sprawia kłopotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz