🐦Chapter 37🐦

221 13 1
                                    


,,Weeding at the end of the world"


Znalazła się w Hotelu Obsidian. Była tam już cała reszta. Nikt się nie odzywał i panowała głęboka cisza. Wszyscy byli rozsypani po otwartym salonie na pierwszym piętrze. Eight usiadła na podłodze opierając się plecami o barierkę. Five stał po jej prawej stronie i również zamknął się w swoich myślach. Było widać, że zastanawia się nad czymś intensywnie, za to jego dziewczyna miała pustkę w głowie. Jedyne słowa, które brzmiały jej w głowie to: ,,Nie udało się."

- Jak to możliwe, że wciąż tu jesteśmy choć cały wszechświat znika w kosmicznym kiblu? - zapytała Allison odzywając się jako pierwsza.

- Nas spuszczą na końcu. - odparł Viktor.

- Nie ciebie pytam. - powiedziała wrogo mulatka.

- Czy ktoś widział Klausa? - zapytał Luther.

- Albo tatę? - dodała Sloane przytulając się do ramienia blondyna.

- Dotrą tu. - powiedział zdecydowanie Diego.

- Naprawdę? Utknęli w korku? - odpowiedział Ben, a Eight zaśmiała się na jego słowa, przez co kilka osób spojrzało się w jej stronę na krótką chwilę - Słuchajcie - kontynuował - żyjemy, bo jesteśmy wyjątkowi. Tylko my możemy uratować wszechświat.

- Jasne - westchnęła Eight, kiedy wszyscy słuchali przemówienia Bena z powątpiewaniem na twarzach - My i nasze super nadprzyrodzone moce.

- Mam pytanie - wtrąciła Allison. - Czy już nie spróbowaliśmy z marnym skutkiem?

- To dlatego, że plan był głupi. Mam lepszy. - odpowiedział Diego.

- Oczywiście. - szepnął zniesmaczony Azjata.

- Użyjemy Wielkiego Zderzenia Dronów. Wy wszystko obliczycie i wystrzelimy Kugelblitz w kosmos. Zaskoczyłem was wiedzą, co nie? Jest w Szwajcarii.

- Hardonów, nie Dronów idioto! - odparł Ben.

- Przynajmniej się stara kałamarnico. Co ty takiego zrobiłeś? - wtrąciła Lila.

- W zasadzie to wysadził połowę swojej rodziny.

- Chcesz pogadać o problemach rodzinnych? - I tak zaczęła się kłótnia między dwoma mężczyznami. Nastolatka utkwiła głowę w dłoniach, przy czym westchnęła głośno.

- Skończyliście? - odezwał się nagle Five odpychając się od barierki przy której stał i podążając w ich kierunku - Nie wiem czy zauważyliście ale wszechświat za oknem znika. Dalej przestawiajcie krzesła na Titanicu, jeśli właśnie to poprawia wam humor. Ale nie zmienia to faktu, że się spóźniliśmy.

- Five. - wtrącił Luther z uśmiechem na twarzy, który nie został tam długo.

- To koniec, Luther. Zawiedliśmy. - mówił całkowicie poważnie, a reszta jego rodziny nie mogła się z tym pogodzić. Eight skuliła nogi i oparła o kolana ręce, a na nich swoją zmęczoną głowę. Zastanawiała się ile to jeszcze potrwa.

- Chyba nie taki zupełny koniec. - odparł Viktor prostując się na swoim siedzeniu i spoglądając na bruneta, który stał ze smętną miną na twarzy oraz dłońmi schowanymi w kieszeniach swoich garniturowych spodni.

- Musimy coś wymyślić, stary. - dodał Diego. Nagle z ust nastolatki wydobył się głośny śmiech. Wszyscy spojrzeli się na jej twarz lecz i ona sama była zdezorientowana dlaczego to ją tak śmieszyło. Odchyliła głowę do tyłu i minęła chwila po tym jak skończyła się śmiać, a kolejną wypowiedzią jej chłopaka.

Eight Hargreeves | Ta co sprawia kłopotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz