💚Rozdział 9💙

1.2K 60 77
                                    

Pov. Dream

Tą jakże piękną chwilę przerwał nam dzwoniący telefon, odsunąłem się od bruneta sięgając po użądzenie. George chyba był bardzo zdziwiony i układał sobie w głowie to co się stało zaraz wybiegł z salonu wchodząc do mojego pokoju. Odebrałem telefon lekko wkurzony na rozmówcę.

- Człowieku właśnie spełniają się moje marzenia, czego chcesz?-

- Heh? Co udało Ci się przelecieć Georga czy co?- zapytał Techno śmiejąc się z mojej wypowiedzi na przywitanie.

- Nie, bardziej to się z nim całowałem, ale mniejsza, co się stało?-

- Wow, gratulacje. Okej [ wymienia informacje dotyczące obozu itd.( XD nie chciało mi się wymieniać )]-

- No spoko, to będę jutro koło 10 godziny- powiedziałem

- Dobra, w ogóle nie wiedziałem że po takim czasie na coś się odważycie. George jak ciebie nie było rozmawiał ze mną i Karl'em o tym co do ciebie czuje, heh, no, powodzenia wam życzę i żeby on jutro mógł chodzić- powiedział śmiejąc się.

- Spokojnie, nie chcę go jak na razie do niczego zmuszać, dobra idę do mojej kruszyny, dozoba- powiedziałem, gdy ten się również pożegnał rozłączyłem połączenie. Odłożyłem Telefon na miejsce i poszłem do mojego... chłopaka? Chyba mogę go już tak nazywać. Zapukałem do pokoju i wszedłem, brunet leżał na łóżku rozmarzony patrząc w sufi. Zaśmiałem się i podszedłem do niego zaraz nad nim zwisając. Popatrzyłem mu w oczy i pocałowałem w nos, kładąc się obok niego.

- Kocham cię Dreami- powiedział przytulając się do mnie co odwzajemniłem.

- Ja ciebie taż kruszynko- powiedziałem gładząc jego plecy.

- uuuuugh, zapomniałem się spakować na jutro- powiedzial po jakimś czasie.

- Dave, powiedział żebyśmy byli na 10 godzinę w stajni, jak wcześnie wstaniemy to pójdziemy po drodze do twojego domy i pomogę ci się spakować na ten tydzień-
( gdyby ktoś nie wiedział to pakują się bo będą mieli tam domek, żeby nie chodzili codziennie do stajni, hiegh)

- mhmm- mruknął i za jakiś czas zasnął w moich ramionach. Pogłaskałem go po głowie i sam poszedłem spać.

Pov. George

Obudziły mnie promienie słoneczne rażące moje oczy, odwróciłem się w drugą stronę. Na swoim czole poczułem oddech, otworzyłem oczy i ujrzałem  blądyna, który się do mnie przytulał. Nie które kosmyki włosów opadały mu na oczy, wydawał się być taki bezbronny i spokojny. Gdy tak się patrzyłem nawet nie zwróciłem uwagi na to że ten się przebudził.

- Dzień dobry, Gogy~ powiedział zaspany a ja spaliłem buraka na co się zaśmiał.

- Dzeiń dobry, jak się spało?- zapytałem

- A dobrze, dzięki. Która godzina?-

- Za piętnaście dziewięta ( 8.43), zbierajmy się już- zaproponowałem a ten tylko mruknął nie zadowolony i przytulił mnie do siebie mocniej - słodziak. no choooodź ja będę musiał się spakowaaaaać a mi to zajmuje ponad godzinę- powiedziałem wiercąc się lekko lecz to nic nie poskutkowało, zaraz wpiąłem się w jego usta. Ten odwzajemnił pocałunek luzując tym uścisk, przez co się wślizgnąłem i wstałem z materaca - A teraz chodź- powiedziałem zimnym głosem i wyszłem z jego pokoju.

Po śniadaniu poszłem się ogarnąć, gdy już wykonałem poranną rutynę weszłem do pokoju blądyna chowając do jego szafy pożyczoną przeze mnie koszulkę. Za około 5 minut wyszliśmy idąc w stronę mojego domu.

Stajnia pełnych przygód | DnF | Poprawione |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz