💚Rozdział 34💙

705 36 27
                                    

Pov. George

Dzień pierwszy:

O godzinie 10 przyszedł do mnie Clay z pielęgniarką bo akurat była pora nasmarowania moich oparzenia jakąś maścią. Gdy ta zaczęła ściągać bandaże chłopak lekko się skrzywił, syknąłem kiedy poczułem zimną substancję na swojej ręce. Po tym kobieta wyszła z pokoju. Clay podszedł do mnie z uśmiechem na twarzy łapiąc mnie za prawą dłoń. Przyciągnąłem go do siebie i tak połączyłem nasze usta w słodkim pocałunku, który trwał z kilka minut. Blondyn odkleił się ode mnie i usiadł na chyba ciemno fioletowym fotelu. Rozmawialiśmy tak z 2 godziny aż do pokoju wparował Sapnao, znowu przyłapując nas na pocałunku. Pogadał z nami, zaczął mówić o jakiś dziwnych rzeczach i takich które wywołały rumieńce na twarzy Clay'a. Oznajmił taż że Karl dzisiaj nie mógł przyjść ale jutro na pewno będzie. Nick został z nami do pory na obiad, zjadłem spokojnie posiłek dzieląc się trochę z blondynem, co z niechęcią wykonywał. Siedzieliśmy razem tak do chyba 18, znowu przyszła pielęgniarka aby mi sprawdzić te razy. Chłopak został jeszcze na moje pół godziny i wyszedł, później na spokojnie zjadłem sobie kolację zażywając jakieś tabletki. Ułożyłem się wygodnie i tak aby nic mnie nie bolało i poszedłem spać.

Dzień drugi:

Tak jak wczoraj przyszedł do mnie Clay, rozmawialiśmy ze sobą przez cały czas. Dziwiłem się że dalej nie brakowało nam tematów do rozmowy. Blondyn nagle przypomniał sobie o czymś i zaraz wyciągnął ostrożnie z materiałowego czarnego worka termos. Zdziwiłem się lekko, co on tam mógł przynieść? Ten podał mi przedmiot, powiedział żebym się trochę napił tego co jest w środku i że jest jeszcze gorące. Zgodziłem się, przechyliłem lekko butelkę czując ciepły napój zbliżający się do mojej górnej wargi. Zaraz poczułem jego smak... to była czekolada! Uśmiechnąłem się szeroko dziękując chłopakowi, zacząłem się rozkoszować każdym wypitym łykiem.
Tak jak mówił wczoraj Sap, przyszedł Karl lecz ten wszedł jak normalny człowiek a nie wparowywał do pomieszczenia kiedy mu się podoba. Przywitaliśmy się, brunet usiadł na fotelu po drugiej stronie łóżka ponieważ na tamtej był Clay. Najpierw przytulił się do mnie mocno, o mało się nie popłakał...
Rozmawialiśmy w naszym trio aż do 18, później ci się zaczęli zbierać. Przez wyjściem mojego ukochanego zapytałem czy jutro też mi przyniesie gorącą czekoladę, ten zgodził się uśmiechając do  mnie.

Dzień trzeci:

Był dzisiaj u mnie mój ojciec, który dowiedział się wszystkiego od Clay'a bo przyszedł do nas do domu. Tak jak poprosiłem blondyna wczoraj, tak on znowu przyniósł mi ciepły, słodki napój który wyrwałem mu z rąk. Mój ojciec wyszedł po chyba godzinie rozmowy, martwienia się i gadania do Clay'a żeby na mnie uważał na co przewracałem oczami. Przyszedł później Will opowiadając nam jak jest w stajni i co z naszymi końmi się dzieje. Tak bardzo chciałbym wsiąść na konia i jechać na kilku godzinny teren na plażę lub do lasu, po tym jak wyjdę ze szpitala od razu poproszę o to Clay'a. Wilbur zaczął opowiadać żarty z których każdy się śmiał, przyszła nawet pielęgniarka abyśmy byli trochę ciszej. Nagle napadła mnie ochota na ciepłego przytulasa, odsłoniłem kołdrę tak aby blondyn mógł pod nią wejść i położyć się obok mnie. Najpierw nie rozumiał co chce zrobić, ale ostatecznie wykonał to co chciałem zamykając mnie w przyjemnym uścisku. Siedzieliśmy tak do wpół do 7 a blondyn już szedł do domu, chciałem go zatrzymać lecz ten powiedział że musi coś załatwić. Pocałował mnie w czoło i poszedł uśmiechając się do mnie.

Dzień czwarty:

Dzisiaj Clay zachowywał się jakoś dziwnie, jakby coś ukrywał? Albo mi się wydawało? Prawie ciągle siedział w telefonie, a gdy chciałam zobaczyć co jest na ekranie tylko wyłączał urządzenie i zmieniał temat rozmowy. On kogoś ma czy co? Na coś czeka? Umówił się z kimś?  Nie będę mu robił afery, nie wydaje mi się że mnie zdradza... Oczywiście zjadłem obiad i trochę wcześniej niż zawsze blądyn poszedł do domu.

Stajnia pełnych przygód | DnF | Poprawione |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz