💚Rozdział 43💙

513 28 27
                                    

Pov. Gogy

Obudziłem się przez bijące światło słońca, momentalnie się uśmiechnąłem na myśl że odwiedzę Clay'a w szpitalu. Zacząłem zaraz rozmyślać nad tym kiedy ostatni raz byłem w stajni. W sumie Przydałoby mi się świeże powietrze i lekkie odstresowanie. Może pójdę w teren z Karl'em. To dobry pomysł! Podniosłem się do siadu.

- Dzień dobry kochanie- powiedziałem do siebie pod nosem, wyobrażając sobie Clay'a leżącego obok mnie. Z mojego oka pojęcia samotna łza, którą wytarłem. Postanowiłem obudzić Karl'a. Nie musiałem nawet tego robić, ponieważ ten patrzył już na mnie z lekko przymrużonymi oczami - Hej- przywitałem się.

- Cześć, jak się spało?- zapytał - Ogólnie jak się czujesz?- dodał uśmiechając się do mnie miło.

- Dobrze, chcesz iść ze mną w teren?- zapytałem.

- Z miłą chęcią pójdę- przytulił mnie na chwilę I wstał prawdopodobnie do Nick'a. Podszedłem do szafy wybierając ubrania do jazdy konnej, po tym wszedłem do łazienki ogarnąć się. Wyszedłem z sypialni idąc tym razem do kuchni, gdzie znowu zastałem gotującego Nick'a I siedzącego przy wyspie kuchennej Karl'a.

- Cześć- powiedziałem na co w odpowiedzi Nick powiedział to samo uśmiechając się miło. Usiadłem obok szatyna zaczynając z nim rozmawiać na różne tematy, po chwili drugi chłopak podał nam talerze z bekonem, chlebem i jajkiem. Muszę przyznać że dobrze gotuje.

- Nick, nie wiedziałem że umiesz tak dobrze gotować- powiedziałem zajadając się śniadaniem.

- No widzisz, ale to nie jest już moją zasługa- odpowiedział, popatrzyłem na niego nie rozumiejąc o co mu chodzi.

- Pomogłem mu- przyznał się podekscytowany szatyn siedzący obok mnie, zaśmiałem się lekko przypominając jak to ja i Clay robiliśmy razem posiłki. Gdy przy tym jak blondyn przechodził i łapał mnie za biodra, nagle na moje policzki wkradł się lekki rumieniec.

Po tym jak wróciliśmy ze stajni pojechaliśmy do szpitala, siedziałem obok swojego ukochanego opowiadając mu o swoim dzisiejszym dniu i tym jak magicznie było w terenie. Nie zabrakło również rozpłakania się przez napływające do mojej głowy wspomnienia.

( Skip Time)

Przez następne kilka dni chodziłem do Clay'a opowiadając mu o wszystkich zdarzeniach. Tak minął tydzień, siedziałem aktualnie w domu oglądając film z chłopakami. Po nim poszliśmy się umyć, ci poszli razem a ja oczywiście osobno. Były dwie łazienki więc mogliśmy umyć się w tym samym czasie. Rozebrałem się od razu składając ubrania, wszedłem powoli pod prysznic puszczając wodę. Dokładnie czułem jak ciepła ciecz zaczyna moczyć moje ciało prawie z każdej strony, na co pozwalałem. Zacząłem powoli masować swoje ciało gąbką, rozprowadzając tym również pianę. Odłożyłem ją i nagle usłyszałem lekko stłumione jęki, to nie był dobry pomysł puszczać ich razem pod prysznic. Czyli teraz będę musiał tego słuchać... Super. Popatrzyłem w dół, może mógłbym...

⚠️Taaaa⚠️

Podgryzłem wargę łapiąc delikatnie w dłoń mojego człona. Po chwili zacząłem poruszać ręką wyobrażając sobie że zamiast mojej dłoni, są to usta Clay'a. Mruczałem z przyjemności, czując jak zaczynam się coraz to bardziej podniecać.  Oparłem się o zimną ścianę, przez co sapnąłem na końcu wypuszczając z siebie cichy stęk. Momentalnie przyśpieszyłem ruchy zaczynając również stękać, przymknąłem oczy czując się coraz lepiej. Dalej wyobrażając sobie usta Clay'a otaczające mojego penisa, znowu przyśpieszyłem ruchy a z moich ust wyleciał jęk zadowolenia. Przypominałem sobie jak blondyn często łapał mnie za pośladki, bądź zaciskał dłoń na moich udach. Będąc już na maksa podniecony nie musiałem długo czekać, ponieważ za moment doszedłem.

⚠️ To za tamtą nie dokończoną scenkę w chyba 39 rozdziale⚠️

Wyszedłem spod prysznica ubierając na siebie świeże spodenki jak i koszulkę swojego ukochanego, gdy wyszedłem już z pomieszczenia mogłem stwierdzić że moi przyjaciele również przestali się bawić. Położyłem się do łóżka przeglądając jeszcze przed zaśnięciem, moje zdjęcia w galerii.

( Skip Time)

3 dni temu dowiedziałem się od lekarzy że z Clay'em coś się pogorszyło, z płaczem wróciłem do domu od razu kładąc się do łóżka. Zalewałem się już kolejną falą łez, nie wiedziałem co sobie myśleć. Co będzie ze mną jak ten umrze, przecież ja sobie rady nie dam... Czemu jak zwykle życie uwzięło się na mnie! I czemu to nie ja dostałem tej kulki! Gdy poczułem jak Karl kładzie obok mnie, od razu się do niego przytuliłem. W takiej pozie zasnąłem.

Sen:
Wszedłem do sali w której znajduje się Clay, otworzyłem drzwi wpuszczając jeszcze szatynów do środka. Jak zwykle złapałem blondyna za rękę zaczynając lekką rozmowę z chłopakami. Wszystko było dobrze do puki maszyny do których Clay był podpięty nie zaczęły piszczeć. Zawołałem pielęgniarkę i lekarza, poproszeni o opuszczenie sali wykonaliśmy to. Zalany łzami usiadłem na krześle na korytarzu czekając na jakieś wieści od lekarza. Dobre wieści... Minęło kilka minut, do sali wchodziły i wychodziły pielęgniarki. Nagle podszedł do mnie lekarz z niezbyt zadowoloną miną, obawiałem się najgorszego. Zakryłem usta dłonią nie wierząc w słowa lekarza. On nie mógł umrzeć!

- Niech Pan powie że żartuję! On nie mógł odejść!- wykrzyknąłem, nie ze złości lecz z bólu. Okropnego bólu serca.

- Chciałbym, przepraszam...- odparł spuszczając rękę w której trzymał jakieś jary w dół, wbiegłem do pomieszczenia widząc ponownie ciało swojego ukochanego. Mieliśmy spędzić że sobą całe życie. To nie może się tak skończyć...

Obudziłem się krzykiem i oblany całym potem, podniosłem się do siadu przytulając do siebie kolana. Zacząłem płakać.

- Hej, George co jest?- zapytał mega zmartwiony Karl przytulając się od razu do mnie. Widząc że nie odpowiadam po prostu sobie odpuścił nie chcąc mnie zasypywać pytaniami - Zły sen?- tylko wymamrotał by się upewnić. Pokiwałem głową dalej gorzko szlochając. Nagle do pokoju wszedł przestraszony Sapnap, popatrzył się na swojego kochanka porozumiewawczo i wyszedł z pokoju. Chłopak po chwili zaczął nami uspokajająco bujać - Nie płacz, to był tylko sen, będzie wszystko dobrze. Obiecuję- pocieszał mnie szatyn gładząc moje plecy, w końcu oddałem przytulasa wtulając się w niego mocno. Do pokoju znowu wszedł Nick, lecz tym razem z kubkiem, nie wiem co w nim było. Podał mi szklany przedmiot uśmiechając się lekko, usiadł obok nas patrząc jak próbuję napoju. Moje wargi odczuły słodki smak gorącej czekolady. Podziękowałem cicho Nick'owi zaczynając powoli pić zawartość kubka.

------------------------
Słowa- 972

Hejo muffins!

Tak, tak wiem, krótki rozdzialik i trochę długo czekaliście, ale przez to szkołę nie mam czasu i mam wszystko inne w głowie. Przepraszam. Myślę że jeżeli pojawią się rozdzialik to właśnie o 900- 1000 słowach.
Ale będą!

Miłego dnia/nocy
Papatki

Stajnia pełnych przygód | DnF | Poprawione |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz