💚Rozdział 23💙

818 41 53
                                    

Pov. Gogy

Jak to każdego dnia obudziłem się i od razu zobaczyłem obsypaną twarz piegami, mojego cudownego chłopaka. Ten jeszcze spał, wyślizgnąłem się z jego uścisku i ubrałem świeże ciuchy. Wszedłem jeszcze na chwilę do łazienki chłopaka, którą miał w swoim pokoju. Tam umyłem zęby, ogarnąłem włosy i przemyłem twarz wodą. Zaraz po cichu wziąłem telefon i wyszedłem z pokoju idąc do schodów prowadzących na dół do salonu.
Na kanapie siedziała Cora, od razu się uśmiechnąłem co odwzajemniła.

- Dzień dobry George, jak się spało- zapytała z dalej widniejącym uśmiechem.

- Dzień dobry, dobrze Clay ma wygodne łóżko- zaśmiałem się co ta też zrobiła - Robiła pani śniadanie?- zapytałem, lecz zdałem sobie sprawę że źle dobrałem zdania.

- Nie, ale mogę zrobić-

- N-Nie o to chodziło, po prostu mam pomysł aby razem zrobić drożdżówki- wytłumaczyłem szybko, ta kiwnęła głową i razem skierowaliśmy się do kuchni.

- Msz przepis?- zapytała wyciągając dwie miski.

- Znam go na pamięć, trzeba wziąć [ wymienia składniki i zaraz mówi jak to przygotować]-

- Okej, to w między czasie będę się pytała o coś dobrze?-

- Jasne, nie ma problemu- zaraz zaczęliśmy przyrządzać bułeczki. Bawiliśmy się przy tym na prawdę dobrze, rozmawialiśmy na luźne tematy. Nie wiedziałem że tak zaprzyjaźnię się z matką Clay'a, może to dlatego że nie miałem własnej normalnej... Ważne że zaczyna mi się w życiu układać.

- Przeszkadza ci to że Clay jeździ konno?- zapytała z ciekawości - Tak w ogóle czym się zajmujesz?- zadała inne pytanie.

- Nie przeszkadza mi w żadnym wypadku, sam jeżdżę konno więc w stajni jesteśmy zawsze razem- odpowiedziałem z uśmiechem. Zaraz na moich biodrach poczułem dotyk, przestraszyłem się i odwróciłem rozsypując mąkę na sprawcę. Zaraz zorientowałem się że był to Clay, zakaszlał otrzepując się lekko z mąki.

- Bardzo romantyczny poranek, dziękuję- powiedział patrząc na mnie z wyrazem twarzy 'really', zaśmiałem się otrzepując jeszcze chłopaka z białego pyłu. Cora również po chwili się zaśmiała z jej syna, cmoknąłem chłopaka w usta i ponownie się odwróciłem do niego tyłem - Awww, Gogy- przytulił się do mnie od tyłu.

- Błagam, pobrudzisz mnie mąką- powiedziałem, a ten się tylko zaśmiał.

- Masz problem, mogłeś mnie ją nie obsypać-

- Trzeba było go tak nie straszyć- powiedziała Cora.

- Naprawdę, ty przeciwko mnie?-

- Taaaaaak!- powiedziałem i przybiłem piątkę z Corą, ta się lekko zaśmiała.

- Dobra, wygraliście. Bawcie się kobitki- poczochrał mnie po włosach i odszedł prawdopodobnie się przebrać.

- Czemu Clay mówi do ciebie kobitko?- zapytała starsza.

- Em... Czasami uważa że zachowuję się jak kobieta z okresem- zaśmiałem się co Cora też uczyniłem, ponownie.
Zaraz włożyliśmy wyłożone bułeczki na tacy do piekarnika, nastawiliśmy dzwonek na 15 minut i posprzątaliśmy kuchnię ze wszelkiego pozostawionego brudu. Najgorzej było ogarnąć mąkę z podłogi, nie dawno przyszedł już odświeżony Clay. Został poproszony żeby obudził Dristę, kiwnął głową i poszedł znowu na górę. Rodzeństwo po kilku minutach stało w kuchni, blondyn siedział przy stole rozmawiając z jego matką i mną, młoda za to kucała przy piekarniku patrząc na pyszności. Siedzieliśmy tak dopóki nie usłyszeliśmy dzwonka, który odliczył już 15 minut- wyciągnę je- powiedziałem już mając podchodzić do piekarnika, lecz poczułem na swoim nadgarstku czyjąś rękę. Zaraz zostałem przyciągnięty do tej osoby, oczywiście był to Clay.

Stajnia pełnych przygód | DnF | Poprawione |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz