💚Rozdział 3💙

1.3K 69 142
                                    

Pov. George

Odsunąłem się od blądyna z cieknącą słoną łzą po policzku.

- Beksy bo ja się zaraz popłacze, a nie lubię płakać- powiedziała panda na co lekko parsknąłem z Dream'em śmiechem.

Wytarłem oczy dłońmi głęboko oddychając. Bardzo często tak się zachowuję przy kimś kto płacze, więc mi zawsze przy takich osobach puszczają emocje. Do pomieszczenia w którym byliśmy weszlo jeszcze dwóch chłopaków, przywitałem ich poprawiając się na kanapie.

- Hej, Darryl jestem, albo jak chcesz mów do mnie bad- powiedział prawie od razu siadając obok mnie z ciepłym uśmiechem.

- George- odpowiedziałem odwzajemniając uśmiech.

- Zak, możesz też mówić do mnie Skeppy- powiedział podchodząc do sprzętu prawdopodobnie swojego konia.

- Miło mi- odpowiedziałem

- Dream, czemu wyglądasz jakbyś płakał- zapytał zmartwiony bad

- Bo płakałem, ale nic mi już nie jest- odpowiedział wpatrując się w telefon.

Po kilku minutach poprosiłem chłopaków o numer telefonu co z chęcią zrobili, po jakimś czasie Nick, Bad i Zak poszli jeździć, a ja zostałem z Dream'em sam na sam.

- Będziesz jutro w stajni- zapytał

- Tak na sto procent, a co już za mną tęsknisz?- zapytałem

- COOO?! Co się nagle z tobą stało?! Gorączki nie masz, nic cię nie ugryzło- powiedział z lekkimi rumieńcami, przykładając dłoń do mojego czoła i oglądając moje ręce.

- Nie... w sumie to sam nie wiem, jakoś mi przez usta wyszło- powiedziałem wybuchając lekkim śmiechem.

Widziałem kątem oka jak się nade mną załamuje. Po około dwóch godzinach spędzonych na rozmawianiu zadzwonił do mnie telefon, wyszedłem na zewnątrz odbierając.

- Tak, co się tym razem stało?- zapytałem rozmówcy

- Z twojego konta znowu zostało zabrane ponad 5 tysięcy-

- Przecież ostatnio brała, co z nią jest nie tak- powiedziałem kucając lekko się załamując.

- George ty musisz coś z tym zrobić-

- Nie mam jak, nie pozwoli mi założyć innego kąta bankowego, a jakby zauważyła że nie ma na tym pieniędzy to od razu by wiedziała że coś zrobiłem, a nie chce tego co mnie spotkało w przeszłości-

- Okej... uważaj na siebie, jak dowiem się coś nowego to zadzwonię pa-

- Pa- powiedziałem do dziewczyny z banku w którym mam założone konto.

Wróciłem do blondyna próbując nie pokazywać że coś się stało. Po godzinie pożegnałem się z blondynem i poszedłem w kierunku swojego domu. Tam się ogarnąłem i poszedłem spać.

( następny dzień )

Po usłyszeniu budzika otworzyłem oczy ziewając, wyłączyłem go wstając z łóżka. Wyciągnąłem z szafy ubrania do jazdy na koniu i jakieś luźne szmaty na później. Poszedłem do łazienki, tam wziąłem lekki prysznic, umyłem zęby, i ułożyłem włosy. Przebrałem się i wszedłem do kuchni zrobić sobie poranną kawę. Wziąłem telefon patrząc na godzinę, była dokładnie 9.59, śmiesznie. Wpisałem do przeglądarki 'sklep jeździecki' i wszedłem w mapy, jak się okazało taki sklep był nawet nie daleko mnie. Wypiłem ciepły napój i wyszedłem z domu. Szedłem spokojnie ścieżką widząc na rogu budynek do którego zmierzałem, wszedłem do środka oglądając duże pomieszczenie dookoła. Nagle znalazłem to czego szukałem białe owijki do dressarzu, mam owijki ale są one kolorowe lub jedne białe, lecz zżerała je już szarość i zrobiły się brzydkie. Po drugiej stronie alejki usłyszałem znajomy głos, lecz to olałem. Oh dlaczego akurat białe owijki są na samej górze! Czemu nie zostałem obdarowany jeszcze dziesięcioma centymetrami? Gdy tak rozmyślałem i starałem się sięgnąć po materiał, zauważyłem wysokiego blondyna lekko śmiejącego się ze mnie.

Stajnia pełnych przygód | DnF | Poprawione |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz