47

776 79 99
                                    

-Podaj mi dłoń to Ci pomogę

Izuku obrócił głowę w stronę Katsuki'ego, który aktualnie stał nad nim wyciągając w jego stronę swoją dłoń.

-Że co?- zapytał spoglądając to na dłoń to na blondyna.

-No podaj dłoń- Bakugo złapał za rękę Izuku i mocno pociągnął ją go góry.

Kiedy Izuku stanął już na swoich nogach tak równo by przypadkiem się nie wywrócić, Bakugo nadal lustrował go swoim przerażającym wzrokiem, który z każdą chwilą łagodniał. Zielono włosy spojrzał prosto w czerwone tęczówki przyjaciela jakby szukając w nich odpowiedzi czemu ten się na niego gapi jak ja jakiś obraz.

-Coś nie tak?- Izuku zacisnął dłoń na niemym ramieniu przyjaciela- Katsuki jesteś cały mokry...przeziębisz się musimy wracać.

Izuku obejrzał się za siebie sprawdzając czy nikt ich nie widzi. Bo tak szczerze to co może siebie taka osoba pomyśleć? Dwójka dzieci, bez opieki osoby dorosłej w dodatku cała morka jak po jakieś ulewie, szczera się po lesie i przy jeziorze. Jakby Aizawa się dowiedział od jakiegoś sąsiada co Izuku wraz z Bakugo wyprawiają to mieliby nie złe kłopoty. Ku zaskoczeniu młodszego nikogo w pobliżu nie było...ani żywej duszy. No niby można o to obarczyć to, że byli w lesie z daleka od jakichkolwiek domków ale No bez przesady przecież ktoś musi chodzić na przykład na spacery.

-Nigdzie nie idziemy. Zostajemy tu bo obiecałem Ci, że nauczę Cię latać, a jak dobrze wiemy ja dotrzymuje słowa.- Bakugo spojrzał z poważną miną na młodszego.

-Przeziębisz się...

-Tak samo jak Ty- zauważył dotykając kompletnie przemoczonej koszulki Izuku.

-T-To może ja sprawdzę tylko coś w krzakach...Tak fajne słońce dzisiaj- zająkał się.

Izuku na prawdę nie był do końca przekonany czy „latanie" na sucho to taki dobry pomysł. Chłopiec za wszelką cenę chciał uniknąć „cudownych" lekcji od Katsuki'ego zważając też na to, że to nie blondyn będzie wznosił się w powietrzu minimum metr nad ziemią. Co jeśli coś pójdzie nie tak? Co jeśli Bakugo go puści i Izuku odleci gdzieś gdzie nikt go nie znajdzie?

-Eee jasne ja sprawdzę czy jest tu na tyle miękko żebyś się nie pozabijał. Nie chce wiedzieć co twój wujek Aizawa by mi zrobił gdybyś się zranił- westchnął

-Wiesz biorąc pod uwagę, że już skoczyłem z mostu do wody, a ja nawet nie potrafię pływać to myślę, że gorzej nie będzie- Izuku zaśmiał się pod nosem jednak w głębi serca na prawdę błagał żeby nic mu się nie stało.

Chłopiec i tak ma już wystarczająco dużo zadrapań, siniaków oraz ogólnych ran. Nie chciał mieć jeszcze złamania. Najgorzej to się przyznać. Aizawa NA PRAWDĘ go rozszarpie...albo sam dostanie zawału. Wszystko trzeba brać pod uwagę!

-Masz 5 minut Izu potem zaczynamy- powiedział z uśmiechem na co Izuku odpowiedział kiwnięciem głową.

Nie śmiały chłopiec szybkim krokiem podszedł do najbliższych krzaków udając, że bardzo zainteresowany go liście pochodzące z jednego konkretnego krzaka. Do uszu Izuku doszły jednak pewne szelesty, które nie ukrywając nastraszyły go niemal na śmierć. Nie pewnie podniósł głowę kierując ją w stronę, z którego dobiegał szelest. Izuku trzymał kciuki by było to jakieś zwierze, a nie...Aizawa. No na prawdę już wolał żeby na „spotkanie" Bakugo i Deku wparował na przykład zająć czy inne leśne zwierze niż obecny opiekuj zielono włosego.

Czas pokażeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz