56

592 71 65
                                    

-Midoriya do gabinetu ale już!!

-A-Ale ja- Izuku na trzęsących się nogach wstał.

Chłopiec gdy podniósł głowę niemal zastygł w bez ruchu. Przed nim stała cała grupa uczniów wraz z nauczycielami na czele. Wszystko patrzyli się na Izuku krzywymi spojrzeniami tak jakby zrobił coś totalnie nie dopuszczalnego. W sumie to użył mocy na uczniu ale to tylko i wyłącznie w celach obrony własnej...czyż nie?

-Bez dyskusji Midoriya- powiedział szorstko przecierając sobie ręką po skroni- Niech ktoś zabierze tego chłopaka do pielęgniarki...Midoriya ty też później pójdziesz do gabinetu niech Ci opatrzy te rany- Dyrektor wskazał na zadrapania znajdujące się na policzkach zielono włosego.

-Przecież to było do przewidzenia, że będzie próbował kogoś jeszcze zabić! No i patrzcie trafiło na niego!- krzyknął ktoś ze środka zbiorowiska

-Właśnie kto go dopuścił do normalnych ludzi?!

-Trochę żenada!

Izuku starał nie dopuszczać do siebie nie przyjemnych komentarzy ludzi ze szkoły. Szczerze mówiąc to nie zmieniło się absolutnie nic w porównaniu z jego poprzednią szkoła. Podejście ludzi względem jego osoby zawsze było...dość specyficzne No, a w szczególności kiedy każdy dowiadywał się co Izuku uczynił w przeszłości.

-Midoriya? Ocknij się!- dyrektor poklepał Izuku po ramieniu na co ten od razu zareagował.

-W-wszystko w porządku!

-W to nie wątpię...chodź nie mamy całego dnia. Muszę wezwać twojego wujka. Nie dość, że tak czy siak jest to konieczne to jeszcze za każdym takim „incydentem" miałem go informować. Same z tobą problemy Midoriya...

-W porządku ale...- Izuku podniósł z podłogi wierzchnią cześć mundurka, która jakąś chwile temu została z niego siłą ściągnięta.

-Coś nie tam Midoriya?- zapytał już lekko poddenerwowany dyrektor obracając się w stronę zielono włosego- Chcesz zabrać coś z sali lekcyjnej czy coś w tym stylu?

-Nie bardziej chodzi mi o moje umm...-Izuku na moment się zawahał. Nie za bardzo chciał mówić o swoich lekach wśród uczniów.

-No wykrztuś to z siebie- pospieszył go

-No bo moje leki...- wyszeptał wskazując trzęsącą się ręką na leżące w różnych stronach korytarzach tabletki.

-Oh...masz zapasowe w plecaku czy gdziekolwiek?

-Nie. To były moje ostatnie...

-To po co Ty je rozrzucałeś?

-Tyle, że to nie ja! Po co miałbym to robić?

-Nie ważne Midoriya do mojego biura!

*****

-Ja naprawdę nic nie zrobiłem!- Izuku wygodnie usadowił się w fotelu po drugiej stronie wielkiego drewnianego biurka- Jestem nie winny!

-Ale to jednak nie ty jesteś poważnie ranny- dyrektor podszedł do szafki z toną papierów i zaczął szukać czegoś w roczniku Izuku- Tak czy siak wszystko okaże się jak sprawdzimy monitoring. Nie chcemy oskarżać Cię o coś czego nie zrobiłeś ale przyznaj, że okoliczności są...conajmniej nie sprzyjające.

Czas pokażeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz