45

756 82 52
                                    

-Proszę Cię, dobrze zaopiekuj się moim synkiem kiedy mnie już zabraknie- Inko położyła dłoń na dłoni mężczyzny.- Nie chce, że cierpiał po mojej śmierci...

W sali nastała cisza. Aizawa szczerze nie miał pojęcia co powiedzieć? „Tak jasne zajmę się nim bo Pani i tak umrze"? No bez sensu!

-Co Pani mówi?! Przecież lekarze twierdzą, że wszystko jest w porządku!

-I Pan w to wierzy? Przecież nie jest Pan członkiem rodziny, a bynajmniej nie łączą nas wieży krwi.- Inko słabo ale jednak promiennie tak jak miała w zwyczaju uśmiechnęła się do aktualnego opiekuna jej syna.- Nie powiedzą Panu całej prawdy.

-Ale tu nawet nie chodzi o mnie! Chodzi o Pani syna! On się załamie!- krzyknął specjalnie tak by nikt z korytarza nie zwrócił na nich uwagi- On jest tylko dzieckiem. Przeżył już ZA dużo!

-Tak wiem...ale co mam mu powiedzieć? Mam do niego podejść i powiedzieć, że za jakiś czas już mnie nie będzie? Że zostanie tutaj sam bez jakiegokolwiek wsparcia ze strony rodziców?

-A Pani mąż?- zapytał przyciągając do siebie metalowe krzesło leżące w rogu ściany.

-Hisashi? Nawet nie wiem gdzie konkretnie pracuje więc nawet ściągnąć go do Japonii na chwilkę graniczy z cudem. Kiedyś mieliśmy kontakt jednak z czasem przestał odbierać...chyba zmienił numer telefonu i nawet mnie nie poinformował. Jedyne co utwierdza mnie w przekonaniu, że jeszcze żyje to to, że przysyła mnie i synowi regularnie pieniądze. Tak właściwie to podjął się pracy za granicą ze względu na Izuku. Hisashi bardzo go kochał tak samo jak ja, a my mieliśmy problemy finansowe więc postanowił się poświecić...- Inko zacisnęła dłoń na pościeli. Zawsze kiedy jej myśli zbaczały na temat męża pękało jej sercem.

-Rozumiem...on na prawdę musiał Panią i Izuku kochać...

-Oh tak w rzeczy samej jednak...chciałabym żeby dał jakikolwiek inny znał życia oprócz pieniędzy. Nawet głupia wiadomość SMS. Nawet jakby zmienił numer to przecież zna mój numer telefonu na pamięć! Przecież mógłby napisać po prostu „hej żyje jak tam u was" czy „nie martwcie się o mnie nie długo będę". Ale zamiast tego mamy tak właściwie wielkie zero.

-Przepraszam, że tak spytam ale czy ma Pani jeszcze te problemy finansowe? Bo kiedy bywałem i Pani w mieszkaniu to nie odczuwałem żeby takowe były.- Aizawa podparł głowę ręką

-Teraz szczerze mówiąc jest dobrze. Ja już jakiś czas temu znalazłam dobrze płatną i stabilną prace. Nie wiem czy mąż myśli, że nadal są problemy czy po prostu nie chce wracać ale No nawet nie mam jak się do niego dodzwonić- kobieta zawiesiła swój wzrok na telefonie tak jakby oczekiwała, że ten akurat w tym momencie zadzwoni. Jak można się łatwo domyślać wyświetlacz nadal pozostawał czarny.

-No dobrze ale pomijając już nawet tego Pani męża to czy na prawdę w rodzinie nie ma ABSOLUTNIE nikogo kto by mógł podjąć próbę adopcji. Mi z mężem opieka nad Izuku wcale nie przeszkadza. Chłopiec jest bardzo sympatyczny i nawet zaprzyjaźnił się z moim siostrzeńcem jednak czy nie lepiej byłoby mu w gronie rodziny? Wie Pani taki wujek albo ciotka, których dobrze zna, a nie jakiś facet, który na pierwszym spotkaniu znalazł go w lesie i to w dodatku w czasie deszczu- Shouta prychnął pod nosem przypominając sobie pierwsze „spotkanie" z zielono włosym.

-Nie stety nie, a nawet jakby jakaś była to Izuku nie znałby jej lepiej niż Pana. Można powiedzieć, że byłam taką „najmniej potrzebną w rodzinie" przez co zostałam trochę zepchnięta na drugi tor. Nie chciałam by Izuku przechodził to samo co ja i postanowiłam nie zapoznawać go z rodziną. Znał jedynie swoich dziadków z obu stron rodziców jednak wszyscy nie szczęśliwie zmarli.

Czas pokażeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz