26

1.1K 107 51
                                    

Izuku wygodnie siedział sobie na łóżku szpitalnym wysłuchując gadaniny Bakugo. „Wodospad" pytań zaczynał go już trochę irytować.

-Umiesz latać?

-Nie- odparł bawiąc się skrawkiem bandaża

-Mogę zobaczyć twoje pióra?

-Nie

-Ale dlaczego?

-Nie chce cię skrzywdzić Bakugo...

Katsuki spojrzał na niego lekko obrażony. Niby czemu ten miałby mu robić krzywdę?

-Przecież nic mi nie robisz. Czemu mówisz do mnie po nazwisku?- spytał kładąc swoje dłonie na ramionach zielonowłosego.

Izuku odwrócił głowę w inną stronę by nie patrzeć blondynowi prosto w oczy. Po prostu nie potrafił tego zrobić. Nadal miał  lekką urazę do Bakugo po tym jak go wyzywał. Czemu miałby mu od razu zaufać?

-Po prostu. Przecież sam chciałeś bym mówił do ciebie po imieniu lub nazwisku.

-Przecież to nie tak! Mów do mnie po tym twoim przezwisku! Tak jak zawsze!

-Przecież przezwiska są dla przyjaciół, a my nimi nie jesteśmy.

-Jak to nie?

-Sam powiedziałeś, że nie chcesz się przyjaźnić. Ja tylko wykonuje to co chciałeś- powiedział beznamiętnie

Na twarzy Bakugo zagościła największa determinacja jaką Izuku widział w całym swoim życiu. Zacisnął dłonie jeszcze mocniej na ramionach zielono włosego niemal wbijając w nie paznokcie. Izuku syknął z bólu.

-Katsuki przestań!

Do sali z prędkością światła weszła Mitsuki od razu biorąc syna za koszulkę.

-Znowu krzywdzisz Izuku?!- spytała podnosząc go delikatnie w powietrze.

-To nie tak wiedźmo!- wrzasnął blondyn

-JAK TY SIĘ DO MATKI ODZYWASZ?!

Kilku lekarzy spojrzało do sali ze zdziwieniem obserwując co tam się odwala. Mitsuki posłała im spokojne spojrzenie przez co odeszli ze zniesmaczonymi minami.

-Normalnie!

-Spokojnie- wtrącił ledwie słyszalnie Izuku jednak najwyraźniej nikt go nie usłyszał.

-JESZCZE RAZ TAK SIĘ DO MNIE ODEZWIESZ TO POŻAŁUJESZ! A i jeszcze jedno mówiłeś, że chcesz się zmienić względem Izuku! Więc się wreszcie ZMIEŃ!

-Jasne- burknął

Mitsuki popatrzyła na syna groźną miną po czym puściła jego koszulkę. Kobieta podeszła i pogłaskała czule włosy Izuku.

-Izu daj mu jeszcze jedną szanse. On na prawdę żałuje tego co zrobił. Jestem pewna, że nie zawiedzie cię drugi raz- Mistuki posłała chłopcu ciepły uśmiech jeszcze raz mierzwiąc jego lśniące lekko widoczne loki.

Izuku pokiwał głową i odczekał chwile, aż mama blondyna wyjdzie zostawiając ich samych.

-Katsuki ja.

-Izuku nie mów do mnie „Katsuki" proszę! Ja na prawdę przepraszam! Już nigdy się tak nie zachowam tylko daj mi szanse!- blondyn zacisnął oczy najmocniej jak tylko umiał by powstrzymać nadciągającą fale łez.

-Dam ci szanse. Ale nie jesteśmy takimi przyjaciółmi jak kiedyś...wybacz ale nie mogę zapomnieć tego jak się ze mnie wyśmiewałeś. Jednakże cieszę się, że żałujesz i chcesz się zmienić- Izuku starał się wysilać na drobny uśmiech.

-Dziękuje!- blondyn rzucił się na zielono włosego zamykając go w czułym przytulasie- Przysięgam, że dam z siebie wszystko!

****

Katsuki wraz z rodzicami odwiedzali Izuku niemal codziennie. Blondynowi sprawiało wielką przyjemność odwiedzanie i odzyskiwanie zaufania przyjaciela. Dzień w dzień przynosił w tajemnicy przed lekarzami dla Izuku kruche ciasteczka z polewą malinową, które chłopak uwielbiał. Wraz z ciastkami przynosił ulubione kwiaty zielono włosego, którymi były mianowicie różowe goździki. Kwiaty już po kilku dniach zaczęły nie mieścić się na nocnym stoliku przez co wazony stawiane były na podłodze. W tym momencie można by się spytać skąd Bakugo wiedział jakie Izuku lubi kwiatki. Odpowiedź jest na prawdę prosta! Bakugo znał zielono włosego na wylot. Wiedział na przykład jakie słodycze lubi, jakie ma hobby, jaki jest jego ulubiony kolor, kto jest jego ulubionym super bohaterem, czego nienawidzi No i w końcu jakie są jego ulubione kwiaty.

Od ich pamiętnej rozmowy minął miesiąc. W tym czasie badali Izuku pod kątem zdrowotnym jak i pod kątem kontroli nad jego zdolnościami. Chłopca odwiedzało znacznie mniej osób niż innych pacjentów. Po części dlatego, że do Izuku nie było niemal dostępu. Kilka razy został odwiedzony przez Aizawe, Midnight oraz Mic'ka. Nie można też nie wspomnieć o magicznym spotkaniu chłopca sam na sam z All Might'em. W późniejszym czasie zapisano zielono włosego do psychologa w obawie przed traumą, przez którą mały chłopiec musiał przejść. Okazało się że w ciągu około roku zabił 23 cywili i 18 bohaterów oraz zranił w przybliżeniu 130 niewinnych osób. Są to zadziwiające wyniki, gdyż mało jaki złoczyńca ma taką liczbę zbrodni. Policja na początku nie chciała wierzyć, że 4-5 letni  chłopiec dokonał takich rzeczy. Było to praktycznie nie możliwe, a jednak Izuku tego dokonał z czego szczerze mówiąc nie był absolutnie zadowolony. Był tym wręcz przerażony. Sama myśl o zrobieniu komuś krzywdy go przerażała. Co prawda policja nie wyciągnęła w jego stronę konsekwencji, gdyż po pierwsze był on nie letni, a po drogie nie robił tego z własnej woli.
W każdym razie pod naciskiem matki chłopca lekarze wystawili wreszcie tak długo wyczekiwany wypis. Inko podpisała go w mgnieniu oka i od razu była gotowa zabrać syna z powrotem do domu.

-Proszę przemyśleć jeszcze raz naszą propozycje odnośnie ośrodka. Pracuje w tym ośrodku więc mógłbym zostać lekarzem prowadzącym i tam- wtrącił Hikaru podając Inko małą wizytówkę.

-Oczywiście- odparła sucho nie zwracając większej uwagi na uśmiechniętego lekarza.

Ona na prawdę nie chciała oddawać syna. Już zbyt dużo czasu bez niego spędziła. Jednak z drugiej strony jeśli Izuku zrobi sobie krzywdę używając swojego daru jej serce pęknie na nowo.

-Inko, Masaku jest już na parkingu.- upomniała przyjaciółkę Mitsuki usilnie próbując utrzymać jednocześnie kwiaty jak i nadpobudliwego syna.

-Umm tak...zastanowię się nad Pana propozycją...napewno.

-Hej Izuku- lekarz zwrócił się do chłopca przykucając zaraz koło niego- Nie poddawaj się młody. Dasz radę opanować swoje zdolności. Wieże w to!

Jego słowa wywołały mały uśmiech na twarzy Izuku. Ktoś w niego wieży...

-Dziękuje Panu. Zapamiętam to.

-No to w takim razie życzę Ci miłego spędzania czasu razem z przyjaciółmi i mam nadziej, że tak szybko do mnie nie wrócisz.

Izuku spojrzał na niego nie zrozumiale.

-Mam na myśli to żebyś sobie niczego nie zrobił- Hikaru zaśmiał się pod nosem widząc zdziwioną twarz dziecka- Naprawdę na siebie uważaj.

-Izuku chodź już wujek na nas czeka.- Inko pociągnęła delikatnie Izuku za dłoń.

Chłopiec ostatni raz pomachał Hikaru na pożegnanie po czym zniknął za szklanymi drzwiami.

-Wierzę w Ciebie Izuku...

-----------------------------------------
Słowa: 1003

Wreszcie udało mi się napisać ten rozdział po 6 dniach. Nie myślałam, że tak mocno odczuje pisanie dzień w dzień do 1 lub 2 w nocy (zmęczenie masakryczne😑👌) oczywiście nie mam zamiaru przestać pisać rozdziałów więc nie musicie się martwić czy coś 😂

Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Dobiliście ponad 4k za co jestem wam bardzo wdzięczna 💛 następny rozdział pojawi się zaraz po tym jak uporam się z projektami do szkoły

Do następnego :3

Czas pokażeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz