44

799 87 78
                                    

-Tak tak, Aizawa to bardzo ważne!

Mężczyzna wszedł jeszcze bardziej w głąb pomieszczenia. Najwyraźniej jednak nie zauważył małego chłopca, któremu podawane były leki przeciw bólowe.

-Co tutaj znowu tak tłoczno?- zapytał spoglądając na nauczycieli znajdujących się po wszystkich możliwych stronach kanapy.

-GDZIE JEST YAMADA?!- Midnight odskoczyła od kanapy by zaraz potem kierować się w stronę zdezorientowanego Aizawy

-A co do niego masz? Zrobił coś czy co?

-TAK ZOSTAWIŁ DZIECKO BEZ LEKÓW NA PUSTYM KORYTARZU! Eh dobrze, że jacyś uczniowie go znaleźli. W innym wypadku czarno bym to widziała...ALE WRACAJĄC!

-Czekaj jak to Yamada zostawił dziecko na korytarzu? Jakie dziecko? Przecież Hitoshi jest w przedszkolu, a Izuku miał być z nim u lekarza, a potem u matki. Nie powiesz mi chyba, że zostawił Izuku samego na korytarzu.- ostatnie zdanie wypowiedział niemal śmiechem. Niby po co Yamada miałby go zostawiać w U.A?

-No to właśnie Cie zaskoczę bo normalnie szok ale mamy identyczne dziecko jak to, które adoptowałeś kilka tygodni temu!

Aizawa spojrzał na najbardziej „oblegane" miejsce w pomieszczeniu, a jego wzrok utkwił w zielonej czuprynie jego podopiecznego. No oni sobie chyba z niego żartują! Niby dlaczego tutaj jest?!

-Izuku?- Aizawa podszedł troszkę bliżej by zobaczyć co w jego podopiecznym wywołało taka sensacje w „środowisku" nauczycieli.

-No brawo dowiedziałeś się jak wygląda twój nowy dzieciak...wiesz to chyba najwyższa pora by się dowiedzieć!

-Ale po co jesteś taka wkurzona?!

-No nie wiem może dlatego, że Izuku właśnie skoczyły się tabletki hamujące przez co napchaliśmy w niego leki przeciw bólowe!

-Izuku miał dostać kolejne opakowanie leków...skoro nie ma ich przy sobie to prawdopodobnie ma je Yamada!- Aizawa kucnął przy leżącym Izuku kładąc mu jednocześnie dłoń na głowę. Delikatnie zaczął głaskać chłopca po jego bujnej czuprynie w celu dodatkowego uspokojenia- Nie martw się wszystko będzie dobrze.

-Najpierw załatw leki, a potem gadaj, że wszystko będzie okej!

-Po pierwsze Midnight uspokój się bo nie potrzebnie stresujesz to dziecko, a po drugie to naprawdę zdobądź te leki bo przeciwbólowe zaraz przestaną działać- pielęgniarka poklepała Aizawe po plecach

-Jasne zaraz do niego zadzwonię czy ma leki Izuku- Aizawa ostatni raz przeczesał włosy Izuku po czym wziął telefon do ręki i wybrał numer należący do swojego męża. Dodzwonienie się do ukochanego zajęło Aizawie małą chwile podczas której, ciepło uśmiechał się w stronę zielono włosego.

-Halo?- zapytał głos z drugiej strony słuchawki.

-Natychmiast masz przyjść do U.A!

-Co ale dlaczego? Coś się stało?

-Tak stało się. Masz tu za kilka minut być albo nie ręczę za siebie.

-Jasne zaraz będę

Po usłyszeniu tych słów Aizawa rozłączył się ściskając w dłoni telefon. Jak można być takim idiotą żeby zostawić dziecko, które bez leków można nazwać „tykającą bombą"?! No trzeba na prawdę mocno zdesperowanym!

Czas pokażeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz