Uparcie milczała, ukradkiem podśmiewając się z Tobiasza, który bezskutecznie próbował napompować kolejny balon na przyjęcie urodzinowe Adasia. Mężczyzna stwarzał pozory wyczerpanego, albo raczej zdenerwowanego, kolejnymi próbami wysiłku swojej kondycji oddechowej. Nie poddawał się jednak i za wszelką cenę próbował pokazać Melanii, że znakomicie radził sobie z przydzielonym mu zadaniem i jednocześnie chciał uświadomić jej, że nałogowy palacz wcale tak szybko się nie męczy. Czy był świadom tego, że w postrzeganiu kobiety wyglądało to zupełnie inaczej, zdecydowanie zabawniej?
— Może ci pomogę? — zaproponowała, odkładając na bok długą, kolorową girlandę, którą zamierzała zawiesić na drewnianej altanie.
Wstała z ratanowego krzesła stojącego obok dwóch pozostałych umiejscowionych w cieniu. Pośród niewielkich kępków przepięknie pachnącej lawendy, której zapach działał kojąco i relaksacyjnie na wszystkie zmysły.
Tego dnia panował skwar, dlatego aby poczuć choć chwilową ochłodę, kobieta upiła łyk zimniej wody i przetarła palcami wilgotne wargi. Odstawiając na stoliku resztki widocznej na dnie cieczy, wygładziła plisowaną sukienkę. Założyła swawolnie rude pasemko włosów za ucho i zagryzła celowo wargę, chrząkając. Miała w zamiarze przyciągnąć męską uwagę, jednak bezskutecznie, ponieważ ten był tak zajęty ową czynnością, że nie zwrócił uwagi na sygnały, jakie mu wysyłała. Powolnym krokiem ruszyła więc do przodu, jak dziki kot, nie spuszczając z niego wzroku chociażby na sekundę. Bose stopy wtapiały się w trawę, niczym w puchową poduchę wypełnioną, miękkim pierzem. Małe kamyki łaskotały delikatną skórę, a zarazem powodowały niewielki dyskomfort. W dzieciństwie wręcz uwielbiała biegać bez butów i chyba ten nawyk pozostał do dziś.
— Uważasz, że sam nie dam sobie rady? — Z opóźnieniem uniósł głowę i zmarszczył czoło, zmieniając swoją obecną pozycję. Z ust wydobył się niezadowolony pomruk, wskazujący ma to, że dopadły go skurcze nóg.
Podniósł się, a następnie przysiadł obok oczka wodnego. Zachwiał delikatnie swoim ciałem, tracąc przez moment równowagę. Przytrzymał się oburącz sporych kamieni, unikając tym samym niespodziewanej kąpieli. Gdy grymaśna mina zagościła na twarzy Tobiasza, Melania zaśmiała się słodko, kręcąc głową, jednocześnie próbując przysłonić usta.
— Nie uważam, że nie dasz rady skarbie, ale zwróć proszę uwagę, że jest już trochę późno, a chciałabym, aby wszystko było gotowe na czas. — Stanęła naprzeciw, muskając palcem jego nagie, umięśnione ramię.
Mężczyzna przez cały czas trzymał w ręku gumowy, nie napompowany jeszcze balonik. Miętosił go, a zarazem rozciągał nerwowo w palcach, zupełnie jakby chciał zmienić kształt tego przedmiotu. Zauważywszy to, Melania zaczęła przywoływać w myślach ostatnią noc, podczas której Tobiasz usilnie próbował uporać się z zapięciem od stanika. Nie wiadomo skąd poczuła na plecach powiew rześkiego powietrza, takiego samego, który towarzyszył im wtedy na werandzie podczas miłosnych uniesień. Zarumieniła się na samą myśl, a następnie zassała dolną wargę, odczuwając na ciele przyjemne dreszcze.
— Nie martw się, zdążymy — zapewnił. — Zauważyłem, że bardzo przywiązałaś się do tego chłopca — dodał. Po tych słowach zaobserwowała u niego diametralną zmianę w zachowaniu. Przez moment sprawiał wrażenie nieobecnego i zamyślonego, a zarazem smutnego.
— Owszem, to kochane dziecko, a ja czuję się w jakimś stopniu za niego odpowiedzialna. Wiesz przecież, że ostatnie miesiące były dla niego jedną, wielką męką. Śmierć zabrała mu najbliższą osobę, którą kochał całym sercem. Zostali tylko we dwoje z dziadkiem. Nie chcę, ani też nie mogę dopuścić do tego, aby czuł się osamotniony. Pragnę dać mu radość. Pokazać, że ma wokół siebie osoby, na których może polegać, w każdej sytuacji.
CZYTASZ
Czerwona Parasolka - Zakończona
RomancePomimo wszelkich prób Melania nie potrafiła wymazać z pamięci wydarzeń, które pozostawiły piętno na jej duszy. Nigdy nie pogodziła się ze stratą najbliższych. Czy kiedykolwiek uda jej się odnaleźć mordercę? Jaka tajemnica kryje się w tle? Czy bliski...