Rozdział 1

721 42 78
                                    


Postanowiłam dodać coś jeszcze. XD
Mam nadzieję, że poniższy rozdział nieco Was zaciekawi.

Przyjemnej lektury.
M.K_JESSY HOPE
😘

_____


Nic nie zapowiadało, że będzie to dzień inny niż zwykle. Obudziła się jak zawsze w każdą wolną sobotę tuż przed ósmą. Słońce biło swoim blaskiem przez uchylone, częściowo zasłonięte okno, rozświetlając wnętrze niewielkiego pokoju, który został urządzony dość skromnie. Jego jasne barwy uspokajały, a nowoczesny, minimalistyczny styl zachwycał oko. Nie lubiła przepychu i choć zawsze ceniła sobie porządek, tego dnia nie miała siły ruszyć choćby palcem.

Odsunęła pod bok falującą na wietrze firanę i wystawiwszy głowę na zewnątrz, zaciągnęła się rześkim powietrzem. Wychodząc na balkon, nie fatygowała się nawet, by zarzucić na siebie szlafrok. Miała gdzieś, że krótka kaszmirowa koszulka odsłaniała jej niemalże pół tyłka. Swoim skąpym ubiorem mogłaby przecież zwrócić uwagę niejednego sąsiada. Cóż, nawet gdyby, nie zrobiłoby to na niej nijakiego wrażenia. Była u siebie i chciała czuć się swobodnie. Dawno już nie przejmowała się tym, co ludzie sobie o niej pomyślą. Czy się to komuś podobało, czy nie, żyła własnym życiem.

Przysiadła kilka minut na wiklinowym fotelu, wyciągając swe nogi na pobliskiej pufie. Trzymając w dłoni kubek ze świeżo mieloną kawą, wsłuchiwała się w szum tętniącego życiem Krakowa. Mieszkała tam ładnych parę lat i chyba było jej tak dobrze. A może to tylko przyzwyczajenie? W rzeczywistości nie chciała się do tego przyznawać, ale często marzyła o spokoju i chociaż była typem kobiety niezależnej, pragnęła jakiejś stabilizacji, jakkolwiek to brzmiało. Chciała odetchnąć od pośpiechu oraz ciągłej gonitwy za czymś, czego nie potrafiła dogonić. Czy zbyt wiele oczekiwała od życia?

Mimowolnie zamknęła oczy, rozkoszując się aromatem gorącego napoju. Chwila zadumy nie trwała długo, bo lepkie coś, dosłownie znikąd, spadło wprost na jej nagie udo. Zanim zdążyła zareagować, usłyszała jedynie trzepot skrzydeł odlatującego gołębia.

— Poważnie? — Spojrzała w dół, dostrzegając białe łajno ściekające po nodze. — Fantastycznie. Czy ten dzień nie mógł się zacząć normalnie? — zapytała samą siebie. Uniosła wysoko swoją głowę, zupełnie jakby czekała, aż ktoś jej odpowie. W odzewie usłyszała tylko wycie przejeżdżającej obok karetki pogotowia.

***

Upiła łyk niegazowanej wody, która w połączeniu z kilkoma plastrami cytryny oraz listkami świeżej mięty tworzyła orzeźwiający napój. Zaspokoiwszy pragnienie podeszła do szafy, by narzucić na siebie turkusowy sweter. Naciągnęła rękawy na chłodne dłonie i westchnęła cicho, wygładzając krótko ścięte włosy. Po raz ostatni spojrzała w duże lustro zawieszone po lewej stronie obok siedziska pokrytego zamszową tkaniną. Wsunęła na stopy pierwsze lepsze adidasy, po czym energicznie szarpiąc za klamkę, wyszła na śmierdzącą klatkę. Zamierzała sprawdzić zaległą korespondencję, która zalegała w skrzynce już od kilku dni.

Szybko pokonała schody i w mgnieniu oka znalazła się na parterze. Włożyła kluczyk do zamka jednej z nich, a następnie szarpnęła mocniej za drzwiczki. Na dnie leżała zwykła, biała koperta. Chwyciła ją bez zastanowienia, dostrzegając na niej jedynie swoje imię. Odruchowo obejrzała się za siebie, ponieważ zaczynała mieć złe przezucia. I choć nie dostrzegła nikogo, nie była przez to spokojniejsza. Chwilę zastanawiała się nawet, czy ktoś z sąsiadów nie robił sobie z niej żartów. Nie wiedziała tego, dopóki nie zobaczyła zawartości, która kryła się we wnętrzu.

Czerwona Parasolka - ZakończonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz