Rozdział 11

213 14 16
                                    

— Jesteśmy na miejscu. — Głos Tobiasza przepełnił wnętrze auta, które zatrzymało się na podjeździe pod miejscem zamieszkania Melanii. Ona jakby w amoku nie słyszała jego słów. Przed oczyma wciąż miała dokładny obraz ostatnich wydarzeń. Ilekroć zamykała powieki widziała Bolesława tonącego we krwi, pozbawionego gałki ocznej. Nie miała już sił by płakać. Była otępiała i niezbyt interesowała się tym, co się wokół niej działo. Brakowało jej ochoty poruszyć choćby palcem, a co dopiero wyjść z samochodu. Naciągnięty na głowę kaptur miał służyć jako pancerz. Lecz czy w ogóle zdawała sobie sprawę, że zwykły materiał przed niczym jej nie uchroni?

Całą podróż mało mówiła, jedynie co, to obojętnie przytakiwała na słowa padające z ust mężczyzny siedzącego na miejscu kierowcy. Niewiele z nich rozumiała. Może dlatego, że kompletnie go nie słuchała? Patrząc w boczną szybę tępo obserwowała jesienny, niezwykle piękny krajobraz rozciągający się wokół. Gdyby znajdowała się w innej sytuacji z pewnością zwróciłaby na niego uwagę i zachwyciłaby się najdrobniejszymi szczegółami. W obecnej sytuacji nie miała do tego głowy. Serce krwawiło, a mózg przez cały czas analizował tragiczne wydarzenia. Bezustannie słyszała te same słowa. Śmierć, Bolek, skorpion.

— Mel. — Mężczyzna przywołał jej imię, wyrywając ją tym samym z głębokiego zamyślenia, jednakże ta nie odwróciła głowy, dalej trwała w zadumie. — Proszę cię — poprosił najłagodniej jak tylko potrafił. Ułożył delikatnie dłoń na kobiecym kolanie, gładząc je opuszkiem kciuka. Milczała, jednocześnie podgryzając nerwowo dolną wargę. — Melania — powtórzył ponownie.

Opornie przekręciła sylwetkę w jego stronę, zupełnie jakby sprawiało jej to wielką trudność. Oczy miała czerwone i zapuchnięte od łez. Na policzki wkradły się duże plamy, zaś popękane usta pokrywała minimalna ilość krwi.

— Proszę cię. Robisz sobie tylko krzywdę. — Nie chciała go słuchać. Ciągle podgryzała tę cholerną wargę. — Mel, przestań w końcu ją gryźć. — Upomniał kobietę. Nie miał zamiaru na nią krzyczeć, jedynie lekko potrząsnąć, aby wzięła się w garść, jednakże nie był pewien jak ona to odebrała. Przedwcześnie łagodząc sytuację, chwycił rękę Melanii i delikatnie przyciągnął w swoją stronę. Automatycznie zesztywniała jak góra lodowa. W oczach ukazał się ból, oraz coś czego nie potrafił odczytać. Zaniepokoiło go to. — Pozwól mi zbliżyć się do ciebie tylko na chwilę i ukoić twe cierpienie. — Oczekiwał, że ta pozwoli mu na ten niewielki gest. Bardzo się pomylił, myśląc, że zdoła tak szybko do niej dotrzeć.

— Nie możesz. Jestem złem — wydusiła ochryple. Była tak cholerne poważna, kiedy to mówiła. — Chodzącym przekleństwem — dodała po chwili. — Chyba nie muszę ci przypominać, że przeze mnie kilkanaście godzin temu zginął Bolek. Ty możesz być następny! Nie chcę tego. Nie chcę! Musisz uciekać! — Zakryła twarz dłońmi, automatycznie spuszczając głowę. Przez kilka sekund drżała jak liść na wietrze.

— Co ty wygadujesz? Jakie uciekać? Nie zostawię cię. — Chwycił ją chwilowo za nadgarstki, zsuwając ręce z buzi. — Nie obwiniaj się za jego śmierć. Nie mogłaś przecież tego przewidzieć — dodał, wpatrując się w akwamarynowe oczy pozbawione życia.

— Może i nie mogłam, ale gdybym zdołała przekonać go, aby został dużej... — przerwała, nabierając powietrza do ust.

— Nie miałaś na to wpływu. Myślę, że prędzej czy później...

— By go zabili, to chciałeś powiedzieć, prawda? — zapytała.

Mężczyzna milczał kilka sekund, jednak w myślach beształ się za swoją bezmyślność.

— Melania, nie mogę zostawić cię w takim stanie.

— Musisz trzymać się ode mnie z daleka. Najlepiej będzie jak znikniesz i zerwiesz ze mną wszelki kontakt. Przy mnie grozi ci niebezpieczeństwo. — Słowa kompletnie nie pokrywały się z tym, co czuła w środku. Prawda była taka, że nie chciała, by gdziekolwiek wyjeżdżał, mino że w sercu wciąż czuła do niego żal. Ba, nie chciała nawet, aby opuścił ją choćby na minutę. Biorąc jednak pod uwagę okoliczności, nie widziała innego rozwiązania.

Czerwona Parasolka - ZakończonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz