— Jeśli nie będziesz miała nic przeciwko, wejdę pierwszy, aby upewnić się, że wszystko gra. — Uchwyciwszy z nią kontakt wzrokowy, przejechał dłonią wzdłuż jej uda, powodując tym samym przyjemny prąd, który w ekspresowym tempie przeszedł przez ciało kobiety. Nie chciał niepokoić Melanii, natomiast jego słowa mogłyby być przez nią różnie odebrane. — Zaczekaj tu na mnie i pamiętaj, nie wychodź z auta, dopóki ci nie pozwolę. — Zatrzymał chwilowo swą rękę, kolejno zabrał ją, nim ta się zorientowała. Siedziała sztywno, czujnie obserwując jak ten zaciska mocno ręczny, ale nie wyłączna silnika. Mężczyzna wyglądał na lekko podenerwowanego, albo raczej głęboko zamyślonego. — Zostawiam ci kluczyki. Tak na wszelki wypadek — powiedział, gryząc się mentalnie w język.
— Po co to wszystko, Tobiaszu? Zapewniałeś mnie, że to bezpieczne miejsce i tak naprawdę nie mam się czego obawiać, bo nikt o nim nie wie. — Brunetka instynktownie znieruchomiała w napięciu.
— Owszem, ale ostrożności nigdy za wiele, kotku — odparł, uchwyciwszy z nią kontakt wzrokowy.
Ta, lekko poprawiwszy się na siedzeniu, wciągnęła do ust haust powietrza, a następnie cicho zakasłała, przysłaniając swe usta dłonią. Kiedy próbowała skupić wzrok na otoczeniu, wyjrzała przez szybę auta dostrzegając jedynie obszar oświetlony przez światła samochodu. Na twarzy pojawił się wtenczas nie tyle co strach, ale panika. Zebrawszy resztki odwagi odparła:
— Dobrze, tylko się pośpiesz, bo nie lubię siedzieć sama w ciemnościach.
Obserwowała go, gdy ten pospiesznie wychodził z auta i podążał w stronę niewielkiego domu wykonanego z bali. Idąc szeroką ścieżką wysypaną prawdopodobnie żwirem rozglądał się po ciemnej przestrzeni, jednocześnie próbując wyjąć coś z kieszeni. Na szczęście był to tylko plik kluczy. Kiedy znalazł się przy drzwiach i je otworzył nim ta się zorientowała, wszedł do środka, oglądając się za siebie.
Kobieta, aby zająć czymś swoje myśli, zaczęła stukać paznokciami o boczną szybę, obserwując tym samym miejsce, które miało stać się jej kolejną kryjówką. Tak naprawdę niewiele mogła zobaczyć, gdyż dotarli tam bardzo późno, w związku z tym widoczność była ograniczona. Zdążyła jednak zauważyć, że dom znajdował się na jakimś odludziu. Droga wiodąca jakieś dwa kilometry w gąb lasu wysypana była żwirem. Z opowieści, jakie przedstawił jej Tobiasz, wszystko wskazywało na to, że malowniczy zakątek położony w Bieszczadach posiadał piękne widoki, w których można było się zatracić. Czy w rzeczywistości tak właśnie było? Musiała przekonać się o tym na własne oczy. Podobno nie równał się ze wspaniałymi Tatrami, ale zdecydowanie wprowadzał z zachwyt nie jedno ludzkie oko.
***
Pomieszczenie, do którego wchodziło się przez salon jak mogła się domyślić, było gabinetem, albo inaczej jakąś prywatną biblioteką. Urządzone w nieco mrocznej aranżacji, w której dominował ciemny odcień granatu. Półcienie, padające z lampy zawieszonej wysoko na suficie załamywały się na wysokich regałach wypełnionych po same brzegi książkami. Całe wnętrze dyskretnie przyozdobione było również brązem, czego nie dało się nie zauważyć poprzez drewniane belki przylegające do powały. Poprzez lekko uchylone usta, można było wywnioskować, że Melania była pozytywnie zaskoczona owym wnętrzem. Myśli kłębiące się w głowie przenikały dosłownie wszędzie, dotykały wszystkiego, nie pozwalając zatrzymać się nawet na moment. Trudno było to wyjaśnić, ale poczuła się tam dobrze. I choć ból w sercu nadal jej towarzyszył, czuła znacznie mniejszy lęk, niż początkowo. Wydawać by się mogło, że obecność oraz bliskość Tobiasza naprawdę dobrze na nią wpływa.
Nim mężczyzna zdążył ją do siebie przywołać, ta podeszła bliżej, jednak nie na tyle blisko, by być w zasięgu jego ręki, którą chętnie do niej wyciągnął. Oparła się prawym bokiem o futrynę, kolejno wskazując palcem na ciemne, obszerne biurko. Panował na nim taki bałagan, jakby nikt od miesięcy go nie sprzątał. Stała tam zakurzona, lecz jeszcze do połowy pełna butelka Jacka Danielsa, zabrudzona po nim szklanka, kilka porozrzucanych kartek papieru, paczka niebieskich L&M-ów, jak również porcelanowa popielnica zawalona śmierdzącymi petami.
CZYTASZ
Czerwona Parasolka - Zakończona
RomancePomimo wszelkich prób Melania nie potrafiła wymazać z pamięci wydarzeń, które pozostawiły piętno na jej duszy. Nigdy nie pogodziła się ze stratą najbliższych. Czy kiedykolwiek uda jej się odnaleźć mordercę? Jaka tajemnica kryje się w tle? Czy bliski...