Zegarek spoczywający na wewnętrznej części lewego nadgarstka wskazywał siódmą rano. Dzień robił się coraz jaśniejszy, a obłoki odpływały niebywale powoli, popychane przez spokojny wiatr. W chwili, gdy podkurczyła nogi na krześle i pochyliła się, aby strzepnąć niewidoczny pyłek ze stołu, niewielkie pukle włosów opadły na oczy oraz blade policzki. Dmuchnęła je parokrotnie, aby pozbyć się uciążliwego swędzenia. Kiedy odgarnęła wszystkie kosmyki z twarzy, upiła niewielki łyk wody i marszcząc czoło przejechała po obrzeżach szkła. Filigranowy promień światła odbity w szklance poruszał się po białym suficie. Akwamarynowe oczy powędrowały za nim, skupiając na nim całą swoją uwagę. Czynność ta trwała dobre kilkanaście minut, a zaduma oraz myśli niekontrolowanie przywołały wspomnienia, które najchętniej wymazałaby ze swojej pamięci. Gdyby miała taką możliwość, mogłaby również zmienić bieg niektórych wydarzeń. Niestety. Była tylko zwykłym człowiekiem, a nie żadnym szalonym naukowcem posiadającym wehikuł czasu, do którego można by było wejść i bez problemu przenieść się w dowolne miejsce. Otóż takie czary mary, albo inaczej hokus-pokus, jak kto woli, zdarzały się tylko i wyłącznie w filmach, a to nie był film. To, że obecne życie, które przed tym całym bałaganem było jako tako poukładane, to nie znaczy, że w rzeczywistości zawsze takie było. Ucieczka z rodziny zastępczej w dużej mierze zaważyła nad jego dalszym biegiem. Tego dnia kłótnia pomiędzy nimi była jedynie pretekstem do tego, bo w sumie nastolatka już od dłuższego czasu to planowała. Późnym wieczorem, gdy poszli spać, spakowała się i wyszła, pozostawiając im krótką wiadomość, w której to wyjaśniła powód swojego odejścia. Poprosiła w niej również, aby jej nie szukali. Bądź co bądź, chyba uszanowali tę decyzje. Była pełnoletnia. Może liczyli na to, że to tylko jeden z tych jej licznych wybryków, po którym, w krótkim czasie wszystko pozostanie takie, jakie było, kiedy jej się odwidzi i wróci. Jeśli taki był właśnie ich tok myślenia, bardzo się pomylili, ponieważ Melania nigdy ponownie nie zapukała do drzwi.
Oszczędności, jakie zabrała ze sobą, nie wystarczyły na długo, dlatego na wszystko musiała zapracować własnymi rękami. Bywały momenty, gdzie nie miała co włożyć do ust, ale nie poddawała się. Przez to stała się silna i niezależna.
Dlaczego nie wróciła do rodziny, która przez te kilka dobrych lat traktowała ją jak własną córkę? Otóż powód dla niektórych mógłby wydawać się bardzo dziwny i ciężki do zrozumienia. Melania po porostu nigdy ich nie zaakceptowała. Przenigdy nie pogodziła się z utratą prawdziwych rodziców. Dlatego od samego początku wbijała sobie do głowy, że nikt nie może ich zastąpić.
Pomimo wszelakich starań państwa Ziębów, dziewczynka wyrosła na humorzastą nastolatkę, która zawsze musiała postawić na swoim. Oni chętni byli zrobić dla niej wszystko, a ta i tak tego nie doceniała. Teraz, kiedy myślami powracała do tamtych momentów, czuła okropny ból wewnątrz, który niemalże miażdżył ją od środka. Wiedziała, że po tym wszystkim, gdyby tylko zdecydowała się ich odnaleźć, nie mogłaby spojrzeć im w oczy.
Z rozmyślań wyrwał ją szczęk otwierających się drzwi. Na widok Tobiasza, twarz kobiety automatycznie rozpromieniała. Nie przypominała już tej zadumanej. Przelotnie zlustrowała męską sylwetkę od góry do dołu i uniosła prawą brew, zagryzając delikatnie dolną część wargi. Mężczyzna miał na sobie jedynie granatowe bokserki, przez co w żaden sposób nie potrafiła oderwać od niego wzroku. Patrzyła na niego jak zaczarowana, czerwieniąc się niczym dorodny burak.
Wygląda tak cholernie dobrze! — pomyślała.
Kiedy ten dostrzegł jej maślane oczy podszedł bliżej i bez pozwolenia skradł brunetce soczystego buziaka na powitanie. Bez wcześniejszego uprzedzenia wyrwał z dłoni szklankę z wodą, kolejno zatopił w niej dwa palce, wyciągając gruby plaster cytryny. Wtykając go pomiędzy wargi zassał tak zachłannie, iż miała wrażenie, że właśnie to samo robi z jej wargą. Z nadmiaru podekscytowania zagryzła ją mocno, odczuwając chwilowy ból. Przyjemny ból. Ten, zagryzł kwaśny owoc w zębach i nie skrzywił się ani przez moment. Sekundę później wypił pozostałą zawartość cieczy do dna. Potrzebowała chwili, aby pozbierać swoje myśli, a w szczególności szczękę, która dosłownie opadła, aż do samej podłogi.
CZYTASZ
Czerwona Parasolka - Zakończona
RomancePomimo wszelkich prób Melania nie potrafiła wymazać z pamięci wydarzeń, które pozostawiły piętno na jej duszy. Nigdy nie pogodziła się ze stratą najbliższych. Czy kiedykolwiek uda jej się odnaleźć mordercę? Jaka tajemnica kryje się w tle? Czy bliski...