Grudzień, Wigilia.
Ruszyła w dół deptaku, podążając wzdłuż ulicy Floriańskiej w Krakowie. U stóp jednych ze sklepików jakiś starszy mężczyzna grał na skrzypcach. Jego strój prezentował się dość prosto. Granatowa, rozpięta do połowy kurtka, gruby szalik owinięty wokół szyi oraz ciemne półbuty. Kiedy żwawiej operował smyczkiem, raz na jakiś czas marszczył swoje krzaczaste brwi. Im dłużej wsłuchiwała się w dźwięk przyjemnej dla ucha melodii, tym z wolna zaczął kiełkować w niej spokój. Nie zagościł on jednak w jej sercu na długo.
Zatrzymała się nieopodal, przyglądając się nieznajomemu. Wsunęła zmarznięte dłonie w kieszenie oliwkowego płaszcza, związanego szczelnie w talii i przechyliła głowę na bok. Mroźny wiatr chłostał jej twarz, jednocześnie podwiewając włosy, które jakiś czas temu przefarbowała na ciemniejszy odcień rudego.
Nieustannie wpatrywała się w kolejne, nieco zwinniejsze ruchy smyczka. Wszystko to, co zaczęła widzieć oczyma wyobraźni, zaczęło nabierać nieco ciemniejszych barw. Posępne oblicze życia ponownie dało o sobie znać. Uczucia ogarniał żar, który rozpalał serce niemalże do bólu. Po policzku niekontrolowanie spłynęła pojedyncza łza. Kiepski nastrój, który towarzyszył jej dosłownie każdego dnia, nie pozwalał cieszyć się nawet z drobnych rzeczy. Smutny ton wspomnień o zmarłej matce nawiedzał ją na każdym kroku. Kiedy przymknęła powieki, przywoływała wspomnienia, w których to Alicja uratowała ją przed śmiercią. Pamiętała jak dziś, gdy zakryła ją własnym ciałem i bezwładnie upadła na podłogę z groźną raną postrzałową. Tonęła dosłownie w kałuży krwi, a ta uciskała zranione miejsce, błagając o cud, który niestety nie nadszedł. Ostatni oddech rodzicielki i słaby dotyk oraz słowo, wypowiedziane tuż przed odejściem, dogłębnie zakorzeniły się w jej sercu. Kobieta, patrząc w oczy śmierci, resztkami sił wyciągnęła dłoń, rozpoznając w niej swoją małą córeczkę. Dwa, proste, ale jakże znaczące wyrazy wypłynęły z jej ust wraz z krwią, znajdującą swe ujście w zagłębieniu szyi. Chwilę później zamknęła ociężałe powieki, przenosząc się w miejsce pozbawione smutku, bólu oraz cierpienia.
Kocham cię — dudniło nieustannie w uszach Melanii. — Kocham cię. Ledwo zdążyła się nacieszyć, a już ponownie ją straciła. Tym razem na zawsze.
Ilekroć wspominała tamte chwile, w głowie wciąż nieustannie słyszała trzy strzały, które jeden po drugim roznosiły się po jej mózgu. Los tak chciał, że jeden z nich został przeznaczony dla Alicji, zaś dwa kolejne dla Kaszpirskiego. Sebastian miał dobre oko, skoro wszystkie skierowane w Czarnego okazały się celne. Facet nie przeżył. I choć spotkała go zasłużona kara, Melania wciąż czuła niepokój. Dlaczego? Jak się później okazało, policjant, który prowadził sprawę morderstwa Bolka miał powiązania z Alkiem. Nie była zbyt zaskoczona tą wiadomością. Od samego początku przeczuwała, że ten facet zachowuje się podejrzanie. Kiedy mężczyzna dowiedział się o całej akcji przepadł gdzieś, tuszując za sobą wszystkie ślady. Sebastian zapewniał ją, że jest bezpieczna i nie ma się czego obawiać. Dlaczego więc czuła, że ten koszmar jeszcze nie dobiegł końca?
Owe zdarzenia uczyniły z niej zamkniętą w sobie kobietę, która przestała utrzymywać bliższy kontakt z kimkolwiek, prócz człowieka Bolesława. Z czasem zaczął traktować ją jak młodszą siostrę, której nigdy nie miał. Po pogrzebie matki natychmiast znalazł jej nowe mieszkanie i pomógł wrócić do Krakowa, gdzie miała wpaść w wir tamtejszego tłoku, zabliźniając rany powstałe na duszy. Czy to pomogło? Niestety nie. Co noc, pojawiały się senne koszmary oraz obrazy krwawych scen. Chwile, w których była bita i poniżana przez Kaszpirskiego. Na jawie pojawiał się także on, mężczyzna którego nie tak dawno darzyła wielkim uczuciem. Mężczyzna, który dawał jej tak wiele światła i nadziei, nagle stał się dla niej obcy.
CZYTASZ
Czerwona Parasolka - Zakończona
RomancePomimo wszelkich prób Melania nie potrafiła wymazać z pamięci wydarzeń, które pozostawiły piętno na jej duszy. Nigdy nie pogodziła się ze stratą najbliższych. Czy kiedykolwiek uda jej się odnaleźć mordercę? Jaka tajemnica kryje się w tle? Czy bliski...